Читаем Quo Vadis полностью

Kožnaja kropla kryvi zajhrała ŭ maładym patrycyju, jak ubačyŭ jaje. Zabyŭ ab natoŭpie, ab starcu, ab ułasnym zdumlenni z navuki, pierad saboju bačyŭ tolki jaje adnu. Nu voś urešcie, pasla ŭsich natuhaŭ, tryvohaŭ, znajšoŭ jaje! Pieršy raz u žycci adčuŭ na sabie, što radasć moža zvalicca na hrudzi, moŭ luty zvier, i pryhniasci ich až da zaniku dychannia. Jon, katoramu dahetul zdavałasia, byccam Fartuna lohka jamu padparadkoŭvajecca, ciapier ledź vieryŭ ułasnym vačam i ŭłasnamu ščasciu. I kab nie hetaje niedavierannie, hvałtoŭnaja ŭdača jahonaja hatova była b papchnuć da jakoha nierazvažnaha kroku, ale chacieŭ pierš pierakanacca, ci heta nie son, ci heta nie dalejšy łancuh tych cudaŭ, jakimi była pierapoŭniena hałava. Dy ž nie było sumnivu: bačyŭ Lihiju ŭ adlehłasci mo jakich kolkinaccaci krokaŭ. Stajała ŭ poŭnym sviatle, dyk moh upajacca joju, kolki sam žadaŭ. Kaptur asunuŭsia joj z hałavy i razharnuŭ vałasy, vusny byli kryšačku raschileny, vočy ŭzniesieny da Apostała, a tvar zasłuchany i zachopleny. Apranuta była ŭ płašč z ciomnaje voŭny, jak zvyčajna z prostaha rodu dziaŭčyna. Vinić, adnak, nikoli nie bačyŭ jaje pryhažejšaj, i, mima pieražyvanaha nutranoha zakałotu, udaryŭ jaho kantrast cudnaje šlachotnaje patrycyjanskaje hałovańki ŭ admietku da prostaje, kazaŭ by niavolnickaje, vopratki. Kachannie pierabiahała pa im, by mahutnaje połymia, prasočanaje niejkim dziŭnym pačucciom tuhi, addanasci, zamiłavannia, žady. Čuŭ raskošu, hledziačy na jaje, nasyčaŭsia jak by kryničnaju vadoju pasla doŭhaje prahi. Pry vialihurnym lihu vydavałasia mienšaj, čym padałosia spačatku, moŭ dziacinaj. Zdecca, pabłažała. Abličča jejnaje było byccam prazrystaje, by kvietka ci duša. I tym bolš žadaŭ mieć henu istotku, tak admietnuju ad inšych žančyn, spatykanych na Ŭschodzie i ŭ Rymie.

Hatovy byŭ addać za jaje tyja ŭsie, a da ich jašče Rym i ceły sviet u prydatku.

Byŭ by zahledzieŭsia i ŭtanuŭ zusim, kab nie Chiłon, jaki ciahnuŭ jaho za kraj adziežy, bajučysia, kab čaho nie nakuralesiŭ, što b mahło naviesci niebiaspieku. Chryscijanie tym časam pačali malicca j piajać. Cieraz chvilinu zahrymieła «Maran-ata», pasla vialiki Apostał pačaŭ vadoju z vadalivu chryscić tych, što prezbitary rekamiendavali jak pryhatavanych da chrostu. Viniciju zdavałasia, noč heta nikoli nie skončycca. Chacieŭ zaraz isci za Lihijaj dy zabrać jaje ŭ darozie abo ŭ pamiaškanni.

Urešcie niekatoryja pačali raschodzicca. Chiłon tady šapnuŭ: — Vyjdźma pad bramu, bo my nie zniali kapturoŭ, i ludzi hladziać na nas.

I tak sapraŭdy było. Kali ŭsie pad čas movy Apostała paadchilali kaptury, kab lepiej čuć, jany nie zrabili hetaha. Rada Chiłona była słušnaja. Stojačy pry bramie, mahli cikavać na ŭsich vychodziačych, a Ursusa nie ciažka było raspaznać pa rostu i pastavie.

— Pojdziem za imi, — skazaŭ Chiłon, — pahladzimo, da jakoha domu ŭvachodzicimuć, a zaŭtra abo j siannia abstaviš usie schody ŭ domie niavolnikami dy zabiareš jaje.

— Nie! — zapiarečyŭ Vinić.

— A što rabicimieš, spadaru?

— Uvojdziem za joju ŭ dom i schopim jaje vomih ciapier; ty ž padručyŭsia, Kraton?

— Tak josć, — adkazaŭ vołat, — i addajusia tabie, spadaru, u niavolniki, kali nie złamlu chrybta hetamu bujvału, što pilnuje jaje.

Chiłon pačaŭ adrajvać i zaklikać ich na ŭsie bahi, kab nie rabili hetaha. Adyž Kraton mieŭ być uziatym tolki dziela abarony na vypadak, kali b ich paznali, nie dla chapunstva dziaŭčyny. Kali bracimuć tolki sami ŭdvuch, nalezuć na smierć i, čaho lepšaha, mohuć jaje ŭpuscić z ruk, a tady jana schavajecca ŭ inšym miejscy abo ŭciače z Rymu. I što tady rabicimuć? Čamu nie jsci darohaju bolš peŭnaju? Pašto vystaŭlać siabie na zhubu i ŭsiu spravu na lichuju dolu?

Vinić, choć ustrymoŭvaŭ siabie, kab tut ža na mahilniku zaraz nie chapić u abdymki Lihiji, pryznavaŭ, što hrek mieŭ racyju, i byŭ by mo paddaŭsia jahonaj radzie, kab nie Kraton, łasy na zysk.

— Zamkni, spadaru, hetamu staromu markaču hubu, — ziknuŭ, — abo dazvol mnie spuscić kułak na hołaŭ jamu. Raz u Buksentumie, kudy zaprašaŭ mianie na jhrьšča Łucyj Saturnin, napała na mianie ŭ haspodzie siamioch pjanych hładyjataraŭ, i anivodzin nie vyjšaŭ z cełymi rebrami. Nie kažu ciapier chapać dziaŭčynu, z hramady, bo mahli b nam pad nohi kidać kamiennie, ale jak pierastupić paroh domu, schaplu tabie jaje i zaniasu, kudy chočaš.

Vinić usciešyŭsia, słuchajučy heta, i adazvaŭsia: — Tak i budzie, na Hierkulesa! Uzaŭtra mahli b nie znajsci jaje prypadkam doma, i, jak spałochali b dom, adviali b jaje dalej.

— Heny lih vydajecca mnie nadta mocnym! — zaskihliŭ Chiłon.

Musili jašče doŭha čakać, i kury pačali piajać na svitanni, pakul uhledzieli vychodziačaha z bramy Ursusa, a z im Lihiju. Išło z imi niekalki inšych asob. Chiłonu zdavałasia, byccam paznaje Vialikaha Apostała, vobak jaho jšoŭ druhi starac, šmat mienšy rostam, dzvie pažyłyja žančyny i padletak, jaki sviaciŭ latarniaju. Za henaju hramadoju jšła masa viernych, moža, sa dzviescie asob. Vinić, Chiłon i Kraton patanuli ŭ henaj masie.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аламут (ЛП)
Аламут (ЛП)

"При самом близоруком прочтении "Аламута", - пишет переводчик Майкл Биггинс в своем послесловии к этому изданию, - могут укрепиться некоторые стереотипные представления о Ближнем Востоке как об исключительном доме фанатиков и беспрекословных фундаменталистов... Но внимательные читатели должны уходить от "Аламута" совсем с другим ощущением".   Публикуя эту книгу, мы стремимся разрушить ненавистные стереотипы, а не укрепить их. Что мы отмечаем в "Аламуте", так это то, как автор показывает, что любой идеологией может манипулировать харизматичный лидер и превращать индивидуальные убеждения в фанатизм. Аламут можно рассматривать как аргумент против систем верований, которые лишают человека способности действовать и мыслить нравственно. Основные выводы из истории Хасана ибн Саббаха заключаются не в том, что ислам или религия по своей сути предрасполагают к терроризму, а в том, что любая идеология, будь то религиозная, националистическая или иная, может быть использована в драматических и опасных целях. Действительно, "Аламут" был написан в ответ на европейский политический климат 1938 года, когда на континенте набирали силу тоталитарные силы.   Мы надеемся, что мысли, убеждения и мотивы этих персонажей не воспринимаются как представление ислама или как доказательство того, что ислам потворствует насилию или террористам-самоубийцам. Доктрины, представленные в этой книге, включая высший девиз исмаилитов "Ничто не истинно, все дозволено", не соответствуют убеждениям большинства мусульман на протяжении веков, а скорее относительно небольшой секты.   Именно в таком духе мы предлагаем вам наше издание этой книги. Мы надеемся, что вы прочтете и оцените ее по достоинству.    

Владимир Бартол

Проза / Историческая проза