Piatronijevy čary iskrylisia zołatam, kaštoŭnasciami i mastackaju raźboju, dyk, choć razdavannie padarunkaŭ było ŭ Rymie paspalitaju rečču, radasć zaliła sercy biasiednikaŭ. Adny pačali jamu dziakavać i słavić jaho na ŭvieś hołas; druhija kazali, što nat sam Joviš nie ŭhanaravaŭ bahoŭ na Alimpie padobnym daram; byli ŭrešcie j takija, jakija sumniavalisia pryniać reč, bo tak pieravyšała abydnuju mieru.
A jon padniaŭ myrenskuju kružu, čarujučuju viasiołkavymi tonami krasak, prosta biascennuju, i mović: — A voś taja, z jakoj adliŭ na honar Cypryjskaje Spadyni. Chaj ad henaje chviliny ničyje vusny da jaje nie datykajucca dy ničyje ruki na honar inšaje bahini z jaje nie ŭpuščajuć!
I braznuŭ kaštoŭnuju sudzinu na pasypanuju liłovymi kvietkami šafranu padłohu, a kali raspyrsnułasia na drobnyja drabočki, moviŭ dalej, bačačy navokał zdziŭlenyja vočy: — Viesialiciesia, darahija, zamiž dzivicca. Starasć, niadužasć — heta sumnyja tavaryšy apošnich hadoŭ žyccia. Ale ja vam daju dobry prykład i radu: možna, bačycie, ich nie čakać i, pakul pryspiejuć, adyjsci dabrachotna, jak ja adychodžu.
— Što ty chočaš rabić? — adazvałasia adrazu niekalki hałasoŭ.
— Chaču viesialicca, vino pić, muzyki słuchać, lubavacca hetaj voś boskaj fihuraj, što vobak mianie bačycie, a pasla zasnuć z uvienčanaju hałavoju. Ja ŭžo razvitaŭsia z cezaram, i ci chočacie pasłuchać, što ja na razvitannie jamu napisaŭ?
Heta skazaŭšy, vyciahnuŭ z-pad purpurovaha ŭzhałoŭja list i pačaŭ čytać nastupnaje: «Viedaju, cezar, što nieciarpliva čakaješ majho prybyccia, i što tvajo viernaje serca pryjaciela tužyć pa mnie dniami j načami. Viedaju, što absypaŭ by mianie darunkami, davieryŭ by mnie prefiekturu pretoryi, a Tyhelinu zahadaŭ by być tym, na kaho stvaryli jaho bahi: pastuchom mułaŭ u tych tvajich majomasciach, jakija dastalisia tabie ŭ spadčynie pa atručanym Damicyju. Vybačaj adnak, bo prysiahaju na Hadesa i na cień tvaje maci, žonki, brata i Seneki, što prybyć da ciabie nie mahu. Žyccio josć vialikim skarbam, a ja z taho skarbu ŭmieŭ vybirać najbolš vartasnyja kaštoŭnasci, ale ŭ žycci josć taksama rečy, jakich daŭžej sciarpieć niemahčyma. Och, prašu nie dumać, što mianie zahidziła toje zabojstva matki, žonki, brata, što spaliŭ Rym i vysłaŭ da Erebu ŭsich sumlennych ludziej tvaje dziaržavy. Nie, moj praŭnuča Chronasa. Smierć josć pryznačenniem ludskoha pahałoŭja, a ad ciabie inšych učynkaŭ nielha było spadziavacca. Ale kalečyć sabie vušy praz doŭhija jašče hady tvajim piajanniem, ahladać tvaje damicyjanskija tonkija nožki, šalejučyja ŭ pyrejskim tancy, słuchać tvaje muzyki, tvaje dekłamacyi dy tvaje paeziji! — voś što pieramahło maje siły i ŭzbudziła tuhu da smierci. Rym zatykaje vušy, ciabie słuchajučy, sviet z ciabie smiajecca, a ja daŭžej čyrvanieć za ciabie nie chaču i nie mahu.
Vyccio choć by j cerbiera, moj miły, da tvajho piajannia padobnaje, mienš budzie mnie dakučnaje, bo ja nie byŭ nikoli jahonym pryjacielem, dyj za hołas jahony saromiecca nie maju abaviazku. Byvaj zdaroŭ, ale nie spiavaj; zabivaj, ale nie pišy vieršaŭ; atručvaj, ale nie tancuj; padpalvaj, tolki nie hraj na cytry! Taho tabie žadaje i hetuju apošniuju radu pasyłaje Arbitr Elehancyi».
Biasiedniki patruchleli, viedali bo, što ŭtrata dziaržavy mienš spierunavała b Nerona. Sciamili taksama, što čałaviek, jaki napisaŭ hety list, musić pamierci, a prytym ich samich abniała dryhata strachu, što takoha lista słuchali.
Ale Piatroni razrahataŭsia tak ščyrym i viasiołym smiecham, jak by tut pra najniavinniejšy žart hutaryłasia; jon pieravioŭ vačyma pa prysutnych i adazvaŭsia: — Viesialiciesia, adkińcie tryvohu! Nichto nie patrabuje chvalicca, što henaje piśmo čuŭ, a ja pachvalusia im chiba samomu Charonu padčas pierapravy.
Pasla taho kiŭnuŭ na hreka-lekara i vyciahnuŭ da jaho ruku. Daznany hrek vomih pieraviazaŭ jaje załatoju pierapaskaju i padrezaŭ žyły na pierahibie ruki.
Kroŭ pyrsnuła na ŭzhałoŭje i abliła Eŭniku, jakaja, padpioršy hołaŭ Piatronija, nachiliłasia da jaho.
— Miły, niaŭžo ty dumaŭ, ja ciabie pakinu? Choć by bahi abdaryli mianie niesmiarotnasciu, a cezar uładaju nad svietam, pajšła b za taboju!
Piatroni ŭsmichnuŭsia, krychu padniaŭsia, dakranuŭsia vusnami da jejnych vusnaŭ i adkazaŭ: — Chadzi za mnoju!
Pasla dadaŭ: — Ty sapraŭdy kachała mianie, boskaja maja!..
A jana vyciahnuła lekaru svaju ružovuju ruku, i pa chvilinie kroŭ jejnaja pačała zlivacca j łučycca z jahonaj kryvioju.
Daŭ znak charavodu, i znoŭ zazvinieli cytry j hałasy. Prapiajali «Hermadyjosa», a pasla zahrymieła piesnia Anakreonta, u jakoj paet skardzicca, što znajšoŭ raz pad dzviaryma zziabnutaje j zapłakanaje dziciatka Afradyty. Zabraŭ jaho, abahreŭ, vysušyŭ krylejka, a jano, niaŭdziačnaje, pranizała jamu ŭ adpłatu serca strałoju, z taje pary nie mieŭ supakojstva.