I nie moh dakončyć pytannia dy dačakać adkazu, ad pieračulennia dy zniamohi abamleŭ. Aprytomnieŭ až na poli Kadetanskim, u sadzie, abstupleny niekalkimi žančynami i mužčynami, i pieršyja słovy, jakija ledź vymaviŭ, byli: — Dzie Lin?
Praz momant nie było adkazu, pasla niejki znajomy Viniciju hołas kaža: — Za Namentanskaju bramaju, vyjšaŭ da Ostryjanuma… dva dni tamu… Pax tabie, pierski vaładaru!
Vinić padniaŭsia, sieŭ i bačyć pierad saboju Chiłona. A hrek dalej: — Dom tvoj, spadaru, peŭna, zhareŭ, bo Karyny ŭ vahni, ale ty zaŭsiody bahaty budzieš, jak Midas. Och, što za niaščascie! Chryscijanie, synku Serapisa, daŭna praročyli heta miestu… A Lin razam z dačkoju Joviša — u Ostryjanumie… Vo hora, dyk hora!
Vinicija znoŭ pačała brać młosnasć.
— Bačyŭ ty ich? — pytaje.
— Bačyŭ, spadaru… Dziakuju Chrystu i ŭsim bahom, što ja moh tabie dobraju viestkaju adpłacicca za tvaju dabryniu. Ale ja tabie, Ozyrysie, šče adpłačusia, prysiahaju na heny zhareły Rym!
Na dvary ŭžo viečareła, a ŭ parku było vidno, by ŭdzień, bo pažar uzmohsia jašče. Zdavałasia, harać užo nie apryčonyja kvartały, ale ŭvieś horad ušyrki i ŭdaŭžki. Niebaschił byŭ čyrvony kruhom, i noč na sviecie rabiłasia čyrvonaja.
XLIV
Zaharava tak šyroka razniałosia pa niebaschile, jak tolki lho było siahnuć vokam. Z-za hor vykaciŭsia miesiac, vialiki, poŭny; jon chutka zahareŭsia blaskam raspalenaj miedzi dy, jak by dziviačysia, paziraŭ na spahudnuju pahubu svietaŭładnaje Romy. U zardzieŭšajsia prostrani nieba mirhali taksama ružovyja zorki, ale ziamla nasupierak zvyčajnasci była jasniejšaja, čym nieba. Rym, by vieličezny svietač, azaraŭ usiu Kampańiu. Pry kryvavym blasku vidać byli dalejšyja hory, harady, viłły, sviatyni, pomniki j akvadukty, biahučyja z usich navakolnych hor da miesta, a na akvaduktach — roj ludziej, chavajučychsia tam ad niebiaspieki abo pryhladajučychsia na pažar.
Tym časam strašennaja stychija abyjmała štoraz novyja kvartały. Nielha było sumniavacca, što niečyja lichadziejskija ruki padpalvali horad, bo štoraz novyja pažary vybuchali ŭ kutkoch, ad pažaryšča dalokich. Z pryhorkaŭ, na jakich razlohsia Rym, ahoń spłyvaŭ, by marskaja chvala, na daliny, ščylna zabudavanyja piaci- i šascipaviarchovymi damami, poŭnyja budaŭ, kramaŭ, draŭlanych pieravoznych amfiteatraŭ, zbudavanych prynahodna dla roznych vidoviščaŭ, i ŭrešcie składoŭ dreva, alivy, zbožža, arechaŭ, pinijevych šyšak, zierniem jakich žyviłasia ŭbohaje žycharstva, i vopratki, jakuju časami z łaski cezaraŭ razdavana halicie, što hniazdziłasia pa ciesnych zavułkach. Tam pažar, natraplajučy na palny matarjał, zmianiaŭsia ŭ čaradu vybuchaŭ i z niečuvanaju chutkasciu achaplaŭ cełyja vulicy. Ludzi, kačujučyja za horadam, adhadvali pa barvie połymia, što haryć. Šalony hon pavietra časami vynosiŭ z ahnistaha tapielišča tysiačy j miliony raspalenych łupin arechavych i mihdalnych, jakija nahła ŭzdymalisia ŭharu, jak niezličonyja statki jasnych matyloŭ, i łopalisia z treskam u pavietry abo, hnanyja vietram, spadali na novyja kvartały horadu, na vadaciahi, na pole, kruhom. Usiaki namier ratunku vydavaŭsia niedarečnym, a sumiatnia pabolšvałasia, bo kali z adnaho boku žycharstva ŭciakała ŭsimi darohami i bramami za horad, z druhoha — pažar vabiŭ tysiačy cikaŭnych pastuchoŭ, sialan, drobnamiaščan, jakich ciahnuła taksama j spadzieva nažyvy.
Vokryk «Rym hinie!» nie ŭcichaŭ, a kaniec horadu vydavaŭsia ŭ tahdyšniuju paru adnačasna i kancom uładstva dy razryvam usiakich putaŭ, jakija dahetul viazali čałaviectva ŭ vadnu cełasć. Narodnyja masy, u jakich pieravažvała likam niavolnictva, čužazbrod, nie dbali pra panavannie Rymu, hibiel jahonaja varažyła im volnasć, dyk pačali hrozna najožvacca. Šyryłasia nachabstva i hrabiež. Adno chiba vidovišča hibieli horadu, adciahvajučy ludskuju ŭvahu, paŭstrymoŭvała vybuch razni, jakaja pačniecca tady, jak z horadu zrobicca adno papiališča. Sotni tysiač niavolnikaŭ, zabyvajučysia, što Rym aprača sviatyń i kamianic maje šče kolkidziesiat lehijaŭ uva ŭsich častkach svietu, kazaŭ by, čakali vierchavoda j sihnału.
Zhadvali imia Spartaka, ale Spartaka nie było, dyk sami pačali zbiracca i zbrojicca, čym chto moh. Najprakudniejšyja viestki kružyli pa ŭsich bramach. Niekatoryja cvierdzili, byccam heta vułkan z nasłannia Joviša niščyć horad ahniom, što vyrynaje z-pad ziamli; inšyja bačyli ŭ hetym pomstu Viesty za viastałku Rubryju. Ludzi takoha pierakanannia nie chacieli ničoha ratavać, a zamiest taho abiahali sviatyni i malili ŭ bahoŭ litasci. Ale najpapularniejšaju była pohałaska, što cezar zahadaŭ spalić Rym, kab pazbycca smurodu z Subury dy kab vybudavać novy horad pad nazovam Neronija. Na zhadku pra heta zakatnaja złosć ahartała ludziej, i kab, pa dumcy Vinicija, znajšoŭsia pavadyr, jaki b umieŭ vykarystać heny vułkan nianavisci, kaniec Nerona pryspiešany byŭ by na cełyja hady.