Pajšli i, adpačyŭšy dy pierakusiŭšy ŭ jahonym domie, pad viečar viartalisia na Zatybra. Maniučysia pierajsci raku mostam Emilija, jšli praz Klivus Publikus[55], siaredzinaj Aventynskaha ŭzhorja, miž sviatyniami Dyjany i Merkura. Apostał Piotr hladzieŭ z vyšyni na bližejšyja j dalejšyja, znikajučyja ŭdalečyni, budoŭli, zahłybiŭšysia ŭ dumkach, razvažaŭ nad vieličču j vołatnasciu henaha horadu, kudy pryjšoŭ ahałošvać słova Božaje. Da hetych por bačyŭ jon rymskaje panavannie j lehijony ŭ roznych krajoch, dzie byvaŭ, ale heta byli jak by paadzinočnyja časciny taje mocy, uvasablennie jakoje ŭ postaci cezara ŭbačyŭ siannia pieršy raz. Heny horad biazmierna dziarlivy j žadlivy dy adnačasna raznuzdany, hniły da špiku kasciej, a i nieparušny ŭ svajoj nadludskaj mahutnasci; heny cezar, bratabojca, matkabojca j žonabojca, za jakim vałoksia nie mienšy ad jahonaj svity šlejf kryvavych maraŭ; heny raspusnik i błazan dy adnačasna ŭładar tryccaci lehijaŭ, a praz ich usiaje ziamli; tyja bajary, abviešanyja zołatam i škarłatam, niapeŭnyja zaŭtrašniaha dnia dy adnačasna macniejšyja za inšych karaloŭ — usio heta razam vydavałasia jamu niejkim piakielnym vaładarstvam zła i niepravaty. I ŭzdziviŭsia ŭ prastačym svajim sercy: jak Boh moža davać niečysci takuju mahutnuju siłu na ziamli, kab varočaŭ joju, miasiŭ, taptaŭ, vyciskaŭ slozy j kroŭ, spustošvaŭ vichuram jaje, buryŭ, jak bura, paliŭ, jak połymia. I zatryvožyłasia apostalskaje serca ad takich dumak, i pačaŭ skardzicca Zbaŭcu ŭ dušy: «Hospadzie, što mnie rabić z hetym horadam, u jaki prysłaŭ Ty mianie? Jahonaje mora j suša, jahonyja zviary na ziamli dy vadzianyja istoty, jahonyja ŭsie karaleŭstvy j harady i tryccać lehijaŭ, što stajać na starožy, a ja — rybak z voziera! Što mnie rabić? Jak henaje błahoccie pieramahčy?»
Tak razvažajučy, padniaŭ svaju sivuju dryžačuju hałavu da nieba i zaklikaŭ tryvožliva-žałasliva Boskaha Vučyciela. Naraz jahonuju malitvu pierapyniaje hołas Lihiji: — Horad ceły ŭ ahni… I praŭda, sonca dziŭna zachodziła taho dnia. Vializnaje jahonaje koła zasunułasia ŭžo da pałaviny za Janikulskaje ŭzhorje, a ŭsia šyr nieba zaliłasia čyrvonym blaskam. Z taho miejsca, dzie stajali, ichni zor abyjmaŭ šyroki dalahlad.
Krychu naprava bačyli vydaŭžanyja mury Cyrkus Maksimus, nad im Pałatynat, a prosta nasuprać, za Forum Boaryjum[56] dy Velabram — vierch Kapitolu z sviatyniaj Joviša. Ale mury, kalumnada j ščyty sviatyń byli jak by zanuranyja ŭ toj załaty j purpurovy blask. Bačnyja zdalok častki raki płyli jak by kryvioju, i čym bolš sonca chavałasia za ŭzhorak, tym čyrvaniejšym dy padabniejšym da zaharava rabiŭsia jahony vodblesk, uzmahaŭsia j pašyraŭsia, až urešcie abniaŭ siem uzhorkaŭ i razliŭsia pa ŭsioj vakolicy.
— Ceły horad, by ŭ vahni, — paŭtaryła Lihija.
A Piotr, prysłaniŭšy dałanioju vočy, kaža: — Hnieŭ Božy nad im.
XXXVII