— Poczekaj... — Alex mówił dalej. — Ta kontuzja służyła, poza tym, do ukazania noża chirurgicznego. Schodząc do nas ze zdrową już ręką zapobiegła ewentualnemu badaniu lekarskiemu, które stwierdziłoby, że ręka jest zdrowa. Po napisaniu listu do Scotland Yardu i minięciu pewnego czasu doszła do wniosku, że można już działać. Ale musiała zaczekać na Sarę, która była w Londynie. W dniu przyjazdu Sary włożyła rubinowy wisiorek, kontuzjowała sobie rękę, namówiwszy przedtem Sarę na grę w tenisa. Ukazała obecnym na korcie swoją walizeczkę z nożem, a potem poszła do siebie i spokojnie czekała, kiedy może uderzyć. Wiedziała, że Ian zawsze pracuje sam do północy. Po dziesiątej przyszedł do niej Filip, który powiedział jej, że nie może znaleźć jej męża. Lucy od razu zrozumiała, że Sparrow jest w parku z Sarą i dlatego umknął chłopcu, który prosił go tuż po kolacji o spotkanie. To prawdopodobnie pchnęło ją do szybkiego działania. Nie wiedziała przecież, że ta sprawa wygasa, przynajmniej ze strony Sary. Zresztą nie sądzę, żeby ją ta wiadomość powstrzymała. Teraz ważne były dwa momenty: l — alibi dla Sparrowa i 2 — brak alibi dla Sary. O 10.45 Lucy wchodzi do Sary i pożycza maszynę. Sara jest u siebie i nic nie wskazuje, żeby miała wyjść. Za minutę czy dwie Lucy puka do moich drzwi. Zauważ, że w tym samym momencie jej mąż rozmawia z Hastingsem, a Filip czeka na nią u siebie w pokoju. Tak więc wie ona, gdzie są wszyscy ludzie, którzy mogliby zejść do Iana. Lucy Sparrow po odniesieniu maszyny do swego pokoju stała już przed moimi drzwiami z nożem ukrytym pod chustką, przytrzymującą jej rękę, a wisiorek i rękawiczki miała w kieszeni. Była gotowa. Kiedy moje drzwi zamknęły się, zbiegła na dół. Ale musiała mieć alibi, jakieś alibi, gdyby ktoś ją zauważył wracającą, co nie było niemożliwe, bo mógł to zrobić na przykład Hastings wychodząc od Sparrowa. Biegnie więc do kredensu, nalewa sobie szklankę soku pomarańczowego i wraca. Stawia sok w ciemnej sieni na kominku. Wchodzi do Drummonda i ściskając nóż za chustką, mówi: „Ianie, napisz mi kilka słów do mojego profesora...” Ian oczywiście robi to... Ale zaledwie napisał dwa słowa, Lucy uderza. Lucy śpieszy się. Jej alibi zbudowane jest na jej odwiedzinach w pokojach sąsiadów. Później nikt przecież nie będzie pamiętał, czy była parę minut wcześniej, czy później. I tu omyliła się. Ja wiedziałem, że przyszła do mnie o 10.50, a Filip, który czekał i denerwował się, zauważył, że przyszła o 11.02-11.03. Czy nie zastanowiła cię odwaga mordercy, który zabił w domu pełnym ludzi, uderzając nożem w plecy? Tylko chirurg mógłby wiedzieć, gdzie uderzyć, żeby ofiara nie mogła się zerwać! Normalny człowiek nie zaryzykowałby nigdy takiej zbrodni. I tu wielka improwizacja zbrodniarza: Lucy bije trzy razy! Bo Sara recytowała i każdy o tym pamięta. Potem błyskawicznie rzuca swój zamknięty wisiorek na ziemię. Ręka, którą chowała pod chustką, była cały czas w gumowej rękawiczce. Teraz Lucy nie zdejmuje jej, ale macza we krwi drugą rękawicę. Wszystko to odbywa się w ułamkach sekund. Lucy ma przecież przy sobie papier maszynowy, który pożyczyła ode mnie. Zawija w ten papier pokrwawioną rękawiczkę i wychodzi, nie pozostawiając żadnych śladów. Biegnie na górę. I tu błąd. Zapomniała o soku, który zostawiła na kominku. Nie można się jej zresztą dziwić. W takiej chwili, tuż po zabójstwie. Ciemna sień. Pobiegła. Chciała być jak najdalej. Zresztą weszła nie widziana przez nikogo. Zostawiła rękawiczkę w garderobie i wyszła do Filipa. Potem była już spokojna. Mogła rozmawiać ze Sparrowem, płakać i dowiadywać się, że w jego życiu jest ktoś inny. Podejrzewam, że wszczęła tę rozmowę naumyślnie, żeby przedłużyć mu czas alibi. Ale może chciała i sobie w ten sposób pomóc. Przecież kazała Filipowi zejść na dół i poprosić Drummonda o pieniądze. Filip powinien był to zrobić. Ale Filip nie narobił alarmu. Nie narobił go także Sparrow po zejściu i po powrocie. Więc Lucy czekała. Po trzech godzinach ktoś w końcu zawiadomił policję.