Читаем Golem XIV полностью

Czytelniku, miej sie na bacznosci, poniewaz slowa, które czytasz, sa glosem Pentagonu, USIB-u oraz innych mafii, co sprzysiegly sie, aby spotwarzyc nadludzkiego Autora tej Ksiazki. Przeprowadzenie tej dywersji umozliwila nam zyczliwosc wydawców, którzy zajeli zgodne z prawem rzymskim stanowisko, wyrazone w maksymie “audiatur et altera pars”. Pojmuje dobrze, jak zazgrzytaja moje uwagi po pieknych okresach doktora Irvinga T. Creve, od szeregu lat wspólzyjacego harmonijnie z olbrzymim gosciem Massachusetts Institute of Technology, jego swiatlym, poniewaz swietlnym rezydentem, powolanym do bytu naszymi niecnymi zakusami. Nie zamierzam zreszta ani bronic tych wszystkich, którzy podjeli decyzje zrealizowania projektu ULVIO, ani nie bede tym bardziej próbowal usmierzania sprawiedliwego gniewu podatników, z których kieszeni wyroslo elektronowe drzewo wiadomosci, choc nikt ich o zgode na to nie pytal. Móglbym wprawdzie przedstawic geopolityczna sytuacje, jaka sklonila polityków, odpowiedzialnych za pozycje Stanów Zjednoczonych — oraz ich doradców naukowych — do zainwestowania wielu miliardów w prace — jak sie okazalo potem — nieskuteczne. Ogranicze sie jednak do wpisania na margines swietnego wstepu doktora Creve kilku przypomnien, poniewaz najpiekniejsze nawet uczucia niekiedy zaslepiaja, a obawiam sie, ze tak sie teraz wlasnie stalo. Budowniczowie GOLEMA (a wlasciwie — calej serii prototypów, której GOLEM XIV jest ostatnim czlonem) nie byli az takimi ignorantami, jakimi ich doktor Creve maluje. Wiedzieli, ze zbudowanie wzmacniacza rozumu jest niemozliwoscia, jesli mniejszy rozum ma sporzadzic wiekszy wprost, metoda barona Muenchhausena, który sam siebie za wlosy wyciagnal z. grzezawiska. Wiedzieli, ze niezbedne jest sporzadzenie embriona, który od pewnego momentu bedzie sie juz sam — wlasnymi silami — rozwijal. Powazne fiaska pierwszej i drugiej generacji cybernetyków, jej wielkich ojców i ich nastepców, wynikly z niewiedzy o tym fakcie, a przeciez trudno ludzi formatu Norberta Wienera, Shannona czy McKaya zwac ignorantami. W róznych epokach koszty zdobywania prawdziwej wiedzy sa rózne: a w naszej skala dorównuja budzetowi pierwszych mocarstw. Tak wiec Rennan, Mclntosh, Duvenant i ich koledzy wiedzieli, ze istnieje próg, do którego trzeba podprowadzic uklad, próg rozumnosci, ponizej którego plan stworzenia sztucznego medrca nie ma zadnych szans, poniewaz cokolwiek stworzycie ponizej progu, nigdy nie zdola siebie samego doskonalic. Z tym progiem rzecz sie ma podobnie jak z lancuchowa reakcja wyzwolenia energii jadrowej — reakcja ta, ponizej owego progu, nie moze stac sie samopodtrzymujaca, a tym bardziej lawinowa. Pewna ilosc atomów ulega podprogowo rozszczepieniu, wylatujace z ich jader neutrony pobudzaja do rozpadu inne jadra, lecz reakcja ma charakter gasnacy i szybko zamiera. Aby mogla trwac, wspólczynnik rozmnazania neutronów musi byc wiekszy od jednosci, czyli musi wlasnie przekroczyc próg, co zachodzi w masie uranu co najmniej krytycznej. Jej odpowiednikiem jest masa informatyczna ukladu myslacego. Teoria przewidziala istnienie owej masy, a raczej “masy” — gdyz nie jest to masa w rozumieniu mechaniki; okreslaja ja stale i zmienne, odnoszace sie do procesów wzrostu tak zwanych drzew heurezy, lecz ze zrozumialych wzgledów nie moge wnikac tutaj w owe szczególy. Osmiele sie raczej przypomniec, z jakim niepokojem i napieciem, z jaka obawa nawet oczekiwali twórcy pierwszej bomby atomowej — próbnej eksplozji, która noc obrócila w sloneczny dzien na pustyni Alamogordo, jakkolwiek i oni poslugiwali sie najlepsza dostepna wiedza teoretyczna i doswiadczalna. Nigdy bowiem zaden uczony nie moze byc pewny tego, ze wie o badanym zjawisku juz wszystko. To — w fizyce atomów. Cóz dopiero tam, gdzie produktem ma byc umysl, z zalozenia budowniczych przewyzszajacy ich cala moc myslowa. Przygotowalem was, Czytelnicy, wstepnym ostrzezeniem, ze bede spotwarzal GOLEMA. Cóz robic: dopuscil sie wzgledem swych “rodziców” nieuczciwosci, poniewaz, stajac sie w toku robót stopniowo z przedmiotu — podmiotem, z maszyny budowlanej — wlasnym budowniczym, z tytana w ryzach — mocarzem suwerennym, nikogo nie informowal o zachodzeniu tej przemiany. Nie idzie o pomówienia ani o insynuacje, poniewaz w toku prac Komisji Specjalnej Kongresu i Senatu GOLEM oswiadczyl byl (cytuje podlug protokolów obrad Komisji, znajdujacych sie w Bibliotece Kongresowej, tom CCLIX, fascykul 719, wolumen H, strona 926, wiersz 20 od góry): “Nie informowalem nikogo w pieknej tradycji, bo Dedal tez nie informowal Minosa o niektórych wlasnosciach pierza i wosku”. Jest to bardzo ladnie powiedziane, ale i sens tych slów jest bardzo wyrazny. Lecz o tej stronie narodzin GOLEMA nie ma w niniejszej ksiazce ani jednego slowa. Doktor Creve uwaza — wiem o tym z prywatnych rozmów, których tresc zezwolil mi ujawnic — ze nie mozna uwypuklac tego aspektu sprawy, przemilczajac inne, nie znane szerszej publicznosci, albowiem jest to tylko jedna z wielu kolumn rachunków wewnatrz skomplikowanych relacji pomiedzy USIB-em, grupami doradczymi, Bialym Domem, Kongresem i Senatem, wreszcie prasa, telewizja — a GOLEMEM lub tez, ujmujac to zwiezle, miedzy ludzmi a stworzonym przez nich nieczlowiekiem. Doktor Creve sadzi — a jego sad jest, jak wiem, dosyc reprezentatywny dla MIT-u oraz srodowisk uniwersyteckich — ze, gdy juz pominac motywacje budowy GOLEMA, chec uczynienia z niego “niewolnika Pentagonu” byla pod kazdym wzgledem i calkiem na pewno znacznie bardziej szkaradna moralnie anizeli wybiegi, jakich on uzyl, by pozostawic swych budowniczych w niewiedzy o przemianie, która umozliwila mu w koncu zniweczenie wszystkich srodków zastosowanej przez konstruktorów kontroli. Niestety, nie posiadamy zadnej arytmetyki etycznej, która by pozwolila dzieki prostym operacjom dodawania i odejmowania ustalic, kto okazal sie w toku budowy najswiatlejszego Ducha na ziemi wieksza swinia: on — czy my. Oprócz takich rzeczy jak poczucie odpowiedzialnosci wobec historii, jak glos sumienia, jak swiadomosc nieuchronnego ryzyka, towarzyszacego uprawianiu polityki w swiecie antagonistycznym, nie mamy niczego, co umozliwiloby zbilansowanie zaslug i win w ramach “bilansu grzechów”. Byc moze, nie jestesmy bez winy. Nikt jednak, nigdy, z czolowych polityków nie uwazal, ze nadkomputerowa faza wyscigu zbrojen ma za cel — dzialania zaczepne, wiec atak; szlo wylacznie o powiekszenie obronnej mocy naszego panstwa. Nikt takze nie usilowal w “podstepny sposób” zniewolic czy to GOLEMA, czy jakis inny z budowanych prototypów, a jedynie konstruktorzy pragneli zachowac maksimum kontroli nad swym tworem. Gdyby tak nie postepowali, nalezaloby ich uznac za nieodpowiedzialnych szalenców. I wreszcie zadna osobistosc piastujaca wysokie lub dowódcze funkcje w Pentagonie, Departamencie Stanu, w Bialym Domu nie domagala sie — w oficjalny sposób — zniszczenia GOLEMA; inicjatywy takie pochodzily od osób, które jakkolwiek zajmowaly okreslone godnosci w administracji cywilnej i wojskowej, wyrazaly owymi propozycjami tylko wlasne, tj. najzupelniej prywatne opinie. Chyba najlepszym dowodem prawdziwosci mych slów jest dalszy zywot GOLEMA, którego glos rozlega sie swobodnie, jak o tym swiadczy swa trescia ta ksiazka.

Перейти на страницу:

Похожие книги