Читаем Golem XIV полностью

Nie przypuszczam, by ktos inny na naszym miejscu zdolal sie oprzec aurze GOLEMA. My zylismy w jej kregu. Dlatego takim wstrzasem stalo sie dla nas jego nagle odejscie. Przez kilka tygodni zylismy jak w oblezeniu, zasypywani telegramami, telefonami, indagowani przez rzadowe komisje, przez prase, bezradni do oglupienia. Stawiana nam wciaz to samo pytanie, co sie stalo z GOLEMEM, ktory fizycznie nie ruszyl sie przeciez z miejsca, ale caly jego materialny ogrom milczal jak martwy. Z dnia na dzien zostalismy syndykami masy upadlosciowej i, niewyplacalni wobec zdumionego swiata, mielismy do wyboru albo wlasne domysly, albo wyznanie zupelnej ignorancji, w ktora nic chciano wierzyc. Czulismy sie oszukani i zdradzeni. Dzis patrze na Jen czas inaczej. Nie dlatego, bym doszedl w kwestii odejscia GOLEMA jakiejkolwiek pewnosci. Owszem, urobilem sobie o tym sad, lecz nie dzielilem sie nim publicznie z nikim. Nadal nie wiadomo, czy ruszyl jakims niewidzialnym sposobem w kosmiczna wedrowke, czy tez razem z HONEST ANNIE sczezl od falszywego kroku wzwyz tej topozoficznej drabiny, o ktorej mowil na ostatku. Nie wiedzielismy wtedy, ze to jego ostatni wyklad. Jak zwykle w takiej sytuacji doszlo do rozmnozenia naiwnych, sensacyjnych i dziwacznych twierdzen. Znalezli sie ludzie, ktorzy widzieli krytycznej nocy oblok jasnosci nad gmachem, podobny do zorzy polarnej, i to, jak owa jasnosc wzbila sie ku chmurom, by w nich zniknac. Nie braklo i takich, ktorzy widzieli ladujace na dachu swietlne pojazdy. Prasa pisala o samobojstwie GOLEMA, o tym, jak nawiedzal ludzi w snach, a my odnosilismy wrazenie szczegolnie natezonej zmowy glupcow, ktorzy ze wszech sil starali sie utopic GOLEMA w metnej mieszaninie mitologicznych popluczyn, tak typowych dia naszego czasu. Nie bylo zadnej zorzy, zadnych niezwyklych zjawisk, zadnych nawiedzen ani premonicji, nie bylo nic procz krotkotrwalego wzrostu poboru mocy elektrycznej w obu gmachach o drugiej dziesiec w nocy i calkowitego ustania tego poboru w chwile potem. Procz tego sladu w zapisach elektrycznych licznikow nie wykryto nic, GOLEM bral z sieci dziewiecdziesiat procent mocy dopuszczalnej przez dziewiec minut, a HONEST ANNIE o czterdziesci procent wiecej niz zwykle. Jak obliczyl dr Viereck, oboje pochloneli tyle samo kilowatow, bo HONEST ANNIE w normie sama wytwarzala zywiaca ja energie. Wnioskowalismy stad, ze nie byl to przypadek ani defekt, choc tyle o tym wlasnie pisano. Nastepnego dnia GOLEM milczal i nie odezwal sie juz wiecej. Badania naszych fachowcow podjete dopiero po miesiacu, bo tyle czasu trwalo pozyskanie zgody na “obdukcje”, wykazaly zniszczona lacznosc podstawowych blokow i slabe ogniska radioaktywnosci w podzespolach Josephsona. Wiekszosc rzeczoznawcow uwazala, ze byly to zmiany rozpadowe spowodowane rozmyslnie, ze stanowily niejako zatarcie sladow tego, co zaszlo uprzednio. Ze wiec obie maszyny zrobily cos, do czego nie byla im potrzebna nadmiarowa moc, a tej uzyly jedynie, by udaremnic wszelkie proby ich odremontowania lub, jesli ktos woli — wskrzeszenia. Rzecz stala sie sensacja na swiatowa skale. Zarazem wyjawilo sie, jak wiele leku i wrogosci budzil GOLEM i to bardziej swoja obecnoscia niz wszystkim, co mowil. Nie tylko w szerokich kregach spoleczenstwa, ale i w swiecie naukowym. Wnet pojawily sie bestsellery pelne najbardziej niedowarzonych glupstw przedstawianych jako rozwiazanie zagadki. Przeczytawszy, ze nazywa sie ja “ascension” lub “ossumption”, podobnie jak Creve obawialem sie powstania legendy GOLEMA w typowej tandetnej postaci wlasciwej duchowi czasu. Nasza decyzja opuszczenia MIT–u i szukania pracy w innych uniwersytetach byla w znacznej mierze wywolana pragnieniem odciecia sie od takiej legendy. Mylilismy sie jednak. Legenda GOLEMA nie powstala. Najwidoczniej nikt jej nie chcial. Nikomu nie byla potrzebna ani jako memento, ani jako nadzieja. Swiat poszedl dalej, borykajac sie ze swoja codziennoscia. Nadspodziewanie szybko zapomnial o historycznym precedensie, jak istota nie bedaca czlowiekiem pojawila sie na Ziemi i mowila nam o sobie i o nas. W srodowiskach tak roznych jak matematykow i psychiatrow spotkalem sie niejednokrotnie f twierdzeniem, ze przemilczanie i tym samym dokladne zapomnienie GOLEMA bylo swego rodzaju obronna reakcja zbiorowosci przed olbrzymim obcym cialem, nie do uzgodnienia z tym, co potrafimy zaakceptowac. Ledwie garstka ludzi przezyla rozstanie z GOLEMEM jako niepowetowana strate — jako odtracenie, wrecz intelektualne sieroctwo. Nie mowilem o tym z Crevem, lecz pewien jestem, ze odczul to tak wlasnie, Jak gdyby ogromne slonce, ktorego blask byl dla nas tak silny, ze nie do zniesienia, nagle zaszlo i nastajacy chlod i mrok uswiadomily nam pustke dalszej egzystencji.

II

Перейти на страницу:

Похожие книги