Ale ja też mam na niego sposoby. Nauczyłem się kilku zagrań, które działają niemal
za każdym razem. Chociaż nie sądziłem, że pokłócimy się nawet o obraz.
Pracowałem nad nim niemal przez miesiąc. W końcu, zadowolony z siebie,
powiesiłem go w sypialni i poszedłem pod prysznic, a kiedy wróciłem...
Harry wyszedł z łazienki i kiedy zobaczył, że Severus leży już w łóżku, trzymając w
rękach książkę, jego pierwszą reakcją było zerknięcie na obraz, który przed chwilą
powiesił na ścianie. Był ciekaw, jak Severus na niego zareaguje, w jaki sposób go
skomentuje i czy w ogóle obraz mu się spodoba, ale kiedy tylko jego wzrok padł na
ścianę...
Harry poczuł, jak do żołądka wlewa mu się chłód rozczarowania.
Obrazu nie było.
Wiedział, że ryzykuje, wieszając go bez pytania. Severus był niezwykle skrupulatny i
pedantyczny, jeżeli chodziło o umiejscowienie wszystkich znajdujących się w sypialni
rzeczy. Ale, do diabła... to była też jego sypialnia!
Severus nie powinien był... powinien wykazać chociaż odrobinę... akceptacji.
Harry zacisnął usta i oderwał spojrzenie od pustej ściany, odwracając się z powrotem
do leżącego w łóżku mężczyzny i był niemal pewien, że wzrok Severusa
błyskawicznie zsunął się na książkę.
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, podszedł do łóżka i szarpnięciem zerwał z
niej poduszkę, a następnie otworzył jedną z szafek i wyciągnął z niej koc, po czym
ostentacyjnie odwrócił się plecami do zaskoczonego mężczyzny i ruszył w stronę
drzwi.
- Dokąd się wybierasz? - zapytał ostro Severus.
- Idę spać na kanapę - oświadczył Harry, otwierając z rozmachem drzwi i
przekraczając próg.
- Nigdzie nie idziesz. Natychmiast wracaj do łóżka.
TRZASK!
Harry zatrzasnął za sobą drzwi i rozejrzał się po salonie. Jak do tej pory wszystko
poszło dobrze. Zapomniał tylko o jednej, niewielkiej przeszkodzie - nie mieli kanapy.
W salonie stały tylko dwa fotele. Czarny i zielony. Drewno w kominku jeszcze się
żarzyło, dając słabe światło. Harry podszedł do swojego fotela, usiadł na nim,
podciągając nogi i układając poduszkę pod głową, po czym przykrył się kocem,
zwinął w kłębek i próbował znaleźć jakąś w miarę wygodną pozycję. Pozostało tylko
czekać.
Istniały dwa możliwe scenariusze. W pierwszym z nich Severus wypadał z furią z
sypialni, wściekły za nieposłuszeństwo Harry'ego i za kompletny brak szacunku,
który mu okazał. Ale skoro jeszcze do tej pory tego nie zrobił, wciąż istniała szansa
na drugi scenariusz. Szansa na to, że Severus przemyśli to, co zrobił, złamie się i
powiesi obraz z powrotem. Ale Harry z doświadczenia już wiedział, że komuś
takiemu jak Severus dojście do tego drugiego rozwiązania może zając nawet całą
noc, więc najlepszym wyjściem będzie po prostu pójście spać. I tak też zrobił.
Obudził go pochylający się nad nim cień. Przez chwilę nie miał pojęcia, gdzie się
znajduje i w jednym, szalonym ułamku sekundy, pomyślał nawet, że to Dementor, ale
uspokoił się, kiedy usłyszał zachrypnięty głos:
- Jeden tydzień. Masz jeden tydzień, aby się nim nacieszyć. Potem ma zniknąć.
Harry rozkleił zaspane powieki i jęknął, kiedy coś przeskoczyło mu w karku.
Wszystko go bolało. Fotel nie był najwygodniejszym miejscem do spania.
Ale udało mu się odnieść kolejne małe zwycięstwo. Wywalczył tydzień. Ciekawe, czy
gdyby poszedł spać do ogrodu, Severus dałby mu dwa tygodnie...
Kiedy w końcu udało mu się podnieść z fotela, Severusa już nie było. Harry poczłapał
do sypialni i spojrzał na zajmujący połowę ściany obraz. Uważał, że nawet całkiem
dobrze udało mu się uchwycić ich dom i leżące na dachu, złączone w uścisku dwa,
świetliste Patronusy - złocistego lwa i oplatającego go, srebrzystobiałego węża,
których wspólny blask rozświetlał czającą się w kątach obrazu ciemność, tworząc
wokół domu ochronną kopułę i odgradzając go od napływającego ze wszystkich
stron mroku, z którego wyłaniały się ciemne sylwetki w kapturach, wyciągając ku nim
swe długie, szponiaste ręce.
Harry odwrócił się i spojrzał na siedzącego w łóżku Severusa, który przypatrywał mu
się z ukrytą w cieniu włosów twarzą i Harry nie potrafił dostrzec jej wyrazu. Dlatego
po prostu wspiął się na łóżko, podszedł do niego na kolanach i przywarł wargami do
jego zaciśniętych ust, składając na nich krótki pocałunek.
- Dziękuję - wyszeptał, po czym położył się na łóżku, kładąc głowę na kolanach
Severusa i wpatrując się w obraz.
Tak, ten obraz zdecydowanie był jak na razie jego najlepszym dziełem. Chociaż
chyba rozumiał, dlaczego Severus nie chciał się zgodzić na to, aby wisiał w ich
sypialni. Mógł wywoływać... niepokój. Patrząc na niego, miało się wrażenie, że
ciemność coraz bardziej zaciska swój krąg wokół domu, ale wystarczyło podejść
bliżej, aby zobaczyć, jak światło staje się jeszcze intensywniejsze, przeganiając ją na
sam skraj obrazu. Jak długo Patronusy będą ze sobą połączone, mrok nigdy nie
wniknie do środka.
...ale wszystkie te kłótnie, ciągłe walki, czające się w ciemności upiory... to wszystko przestaje mieć znaczenie, kiedy Severus sięga po mnie... w środku nocy, w środku