niż się spodziewałem. Przygotujcie się do walki. Przekażcie sygnał dalej i zbierzcie
wszystkich w punkcie aportacyjnym. Mamy piętnaście minut. Powodzenia.
Kiedy przebrzmiało kilkanaście potwierdzeń i wszystkie twarze jedna po drugiej
zniknęły, badawcze spojrzenie dyrektora przeniosło się na Severusa.
- Musimy dowiedzieć się wszystkiego, co mogłoby nam pomóc. Mówisz, że na
podłodze była taca ze śniadaniem? Tylko jedna istota mogła przedostać się do
magicznie zapieczętowanego pomieszczenia. Zgredku!
Nie minęło nawet kilka sekund, gdy na środku gabinetu pojawił się mały,
pomarszczony skrzat.
Dłonie Severusa zacisnęły się w pięści, a do oczu napłynęła trująca ciemność.
- Wzywano Zgredka? - zapytał skrzat piskliwym głosem, spoglądając wielkimi,
przestraszonymi oczami na obu mężczyzn.
- Zgredku, powiedz mi, czy przynosiłeś dzisiaj śniadanie Harry'emu Potterowi? -
zapytał Dumbledore poważnym tonem.
- T-tak - odparł cicho skrzat i w tej samej chwili Severus poczuł, jak pełzający w nim
mrok rozrasta się, wlewając mu się do gardła i zaciemniając umysł chmurą czarnego
jak smoła gniewu.
- A czy pomogłeś Harry'emu Potterowi wydostać się z zamku?
Skrzat spuścił wzrok, gniotąc chudymi dłońmi swoje ubranie.
- Odpowiadaj, ty brudny szczurze - syknął jadowicie Severus, zaciskając drżącą dłoń
na różdżce.
Skrzat skulił się jeszcze bardziej. Wyglądał teraz niczym przerażona, trzęsąca się
kupka łachmanów.
- T-tak - odparł tak cicho, że z trudem można było zrozumieć, co mówi.
Severus poczuł na sobie ostrzegawcze spojrzenie dyrektora, ale był obecnie w takim
stanie, że nawet Petrificus Totalus nie zdołałby go unieruchomić. Różdżka
błyskawicznie znalazła się w jego dłoni, a słowa klątwy ułożyły na języku, zanim
nawet zdążył unieść dłoń, ale w tej samej chwili skrzat wydał z siebie przeraźliwy
wrzask i Severus nagle nie celował już w niego, tylko w zasłaniającego go sobą
dyrektora.
- Odłóż różdżkę, Severusie - powiedział Dumbledore zdecydowanym głosem,
patrząc mu prosto w oczy.
- Odsuń się - warknął Snape, przekrzykując lamentującego i chlipiącego skrzata. -
Nie ochronisz go. I tak jest już trupem. Zabrał go tam, rozumiesz to? Zabrał go do
Niego! Gdyby nie on, Potter wciąż byłby bezpieczny w Hogwarcie!
Wszystkie skrzaty pracujące w tym zamku zapłacą swoim życiem za to, że mu go
odebrały. Nie będzie miał nad nimi litości. A to plugawe ścierwo będzie cierpiało
najdłużej.
Nieprzenikniony, gęsty mrok zalał mu oczy, wlewając się do duszy.
- Z drogi! - ryknął Severus, celując w Dumbledore'a, który nie poruszył się nawet o
krok, wpatrując się w Snape'a surowo.
- Zgredek nie chciaaaał - lamentował skrzat, zawodząc i wyjąc tak bardzo, że
wiszące na ścianach portrety zaczęły z oburzeniem kręcić głowami. - Ale Harry
Potter powiedział, że to bardzo ważne. Że zginie bardzo dużo osób. Zgredek chciał
tylko pomóc. Nie wiedział, że będzie tam tak wielu złych czarodziejów...
Dyrektor błyskawicznie odwrócił się do niego.
- Uspokój się, Zgredku, i powiedz nam, ilu ich widziałeś.
- Bardzo, bardzo dużo. Więcej niż Zgredek zdołałby policzyć w ciągu całego dnia.
Duszące opary wściekłości opadły odrobinę, wdzierając się do płuc Severusa
chłodnym opanowaniem.
Tak jak podejrzewał...
- Czarny Pan się zabezpieczył - powiedział głucho. - Doskonale wiedział, że
podążymy za Potterem, więc otoczył się tarczą w postaci armii.
Chce dać sobie czas na to, co planuje, chce... odciągnąć naszą uwagę - dokończył
już w myślach, uświadamiając sobie nagle z całą przerażającą mocą, że... jego tam
nie będzie!
To była tylko przynęta. Cała ta armia. Setki Śmierciożerców. Cały Czarodziejski
Świat zajęty walką, podczas gdy on będzie zupełnie gdzie indziej. Ukryty bezpiecznie
z Potterem, czekając na... czekając na...
...na niego, Severusa. Ponieważ go potrzebuje. Potrzebuje Admorsusexcetry. Chce
doprowadzić swój plan do końca. Teraz, kiedy ma Pottera w garści, może zrobić z
nim, co zechce. Więc dlaczego nie miałby zrobić tego, czego pragnie najbardziej?
Wyssać jego moc.
Jego galopujące myśli przerwał głos dyrektora:
- Opowiedz nam wszystko, co widziałeś, Zgredku.
Wciąż pochlipując, Zgredek zaczął opowiadać. O ogromnej armi odzianych w czerń
postaci. O nożu, który przyniósł Harry'emu Potterowi. O zielonej miksturze, którą
Harry Potter na niego wylał...
W tej samej chwili Severus doznał wrażenia, jakby ziemia rozstąpiła mu się pod
nogami. Jego oczy rozszerzyły się, a twarz pobladła.
Potter...
Jego pięści zacisnęły się tak mocno, iż paznokcie wbiły się w skórę.
Miał drugą fiolkę... Po raz pierwszy w życiu udało mu się go oszukać. Po raz
pierwszy i ostatni.
Cały plan runął.
Jeżeli Czarny Pan odkryje, że Potter ma eliksir przy sobie... wszystko pójdzie na
marne. Severus nie będzie mu do niczego potrzebny i może być już za późno... za
późno na cokolwiek.
- Severusie, dobrze się czujesz? - Pytanie padło nagle. Jego zamglone spojrzenie
wyostrzyło się i spoczęło na przyglądającym mu się uważnie dyrektorze.
- Albusie! - krzyk McGonagall przeszył powietrze, zwracając ich twarze w stronę
rozwartych szeroko drzwi, przez które wbiegła nauczycielka, a zaraz za nią Weasley