Читаем Desiderium Intimum полностью

Czarne, błyszczące dziwnie oczy przebiegły po linijkach. I w jednej chwili cały blask

ulotnił się, pochłonięty przez lodowatą ciemność.

Severus zawrócił i rzucił się z powrotem ku drzwiom.

*

Harry dotarł na skraj lasu. Zdyszany, oparł się rękami o kolana, próbując nabrać

powietrza w obolałe płuca. Ale kiedy tylko uniósł głowę, poczuł wpełzającą mu do

serca lodowatą panikę...

...były ich setki. Morze falującej czerni. A wśród nich Voldemort, zasysający ciemność

wokół siebie niczym czarna dziura.

I czekali na niego.

65. Never let you go

The world I know can hate you

The world I know can break you

But as you go remember I'm by your side

The love within you can heal these tears that burn

And through it al remember I'm by your side

I will never let you go

As you go, I will never let you go*

Prolog

Każdy krok wydawał się cięższy, a każdy stopień coraz wyższy. Jakby brodził w

gęstej smole, uniemożliwiającej mu ruchy i za wszelką cenę próbującej go

zatrzymać. Serce pracowało oszalałym rytmem, boleśnie uderzając o żebra, a na

szyi zaciskała się pętla, odcinając dopływ powietrza i wzmagając lodowaty strach

pełzający swobodnie w jego wnętrzu.

Ale strach ten nie przypominał niczego, co znał. Do tej pory zawsze sobie z nim

radził. Zgniatał go gniewem albo bezwzględnością, zabijał ciskanymi klątwami lub też

rozdmuchiwał w niszczycielski płomień zemsty. Tym razem jednak... czuł się

bezbronny.

Niemal już widział nadciągającą ciemność, kiedy ujrzy bezwładne ciało. Niemal ją

czuł, oplatającą mu umysł i zamykającą go w gęstym mroku. Już na zawsze. Nigdy

więcej żadnego światła. Nigdy.

Jedynie szaleństwo.

Nie! Nie pozwoli na to! Nie dostanie go! Najpierw wyrwie Pottera z Jego szponów. A

później wyrwie Mu serce.

Chmura chaotycznych myśli gęstniała z każdą chwilą, kształtując je wszystkie w

jeden, wyraźny, nieugięty cel kierujący działaniami Severusa.

Wiedział, co trzeba zrobić.

Ale samodzielny atak równałby się samobójstwu. Potrzebował zasłony dymnej.

Tarczy. A raczej setek tarcz, które przyjęłyby uderzenia, odwracając od niego uwagę.

I nawet gdyby każda z tych tarcz została roztrzaskana... poświęci wszystko i

wszystkich, aby do niego dotrzeć.

Wszystkich.

Mgła przysłaniająca jego oczy rozwiała się w momencie, w którym kamienny

gargulec odskoczył na bok, odsłaniając wejście do gabinetu dyrektora. W kilku

krokach znalazł się w środku i chwilę później stał już przed jego biurkiem, patrząc w

rozszerzone z zaskoczenia jasnobłękitne oczy i słysząc za plecami trzask

uderzających w ścianę drzwi, które niemal wyważył.

- Potter udał się do Czarnego Pana! - wyrzucił z siebie na wydechu. - Musimy go

powstrzymać, dopóki nie jest za późno! Zawiadom Zakon Feniksa i Ministerstwo

Magii, ja zbiorę wszystkich zdolnych do walki uczniów. Jeżeli wyruszymy

natychmiast, zdołamy go jeszcze ocalić.

Spojrzenie dyrektora pociemniało. Wstał gwałtownie, opierając ręce na biurku i

wbijając w Severusa przenikliwy wzrok.

- Jak do tego doszło, Severusie? - zapytał z naciskiem, przyglądając mu się znad

okularów. - Co się wydarzyło?

Severus zacisnął usta, a jego twarz zamieniła się w granitową maskę, poprzecinaną

głębokimi pęknięciami, wywołanymi przez rozgrywający się w jego wnętrzu kataklizm.

Ukrywał to przed nim... przez cały czas to ukrywał. Kiedy składał mu obietnicę, kiedy

był w jego łóżku, kiedy mu się oddawał... wiedział, że do niego pójdzie... przez cały

czas wiedział... i to była jego, Severusa wina, że nie odkrył tego wcześniej, że dał mu

się omamić, zaślepiony pragnieniem bycia w nim... pragnieniem, by znów poczuć go

całym sobą. Kiedy Severus poruszał się w nim, zapomniawszy o całym świecie,

Harry wiedział, że nad ranem ten świat przestanie dla niego istnieć...

Zacisnął powieki i natychmiast zamknął przed tym umysł, by rozszalały potwór w jego

wnętrzu nie wydostał się na wolność i nie zdemolował całego gabinetu.

- Napisał do niego list! - warknął, uderzając pięścią w biurko Dumbledore'a. - I

zgodnie z wytycznymi udał się do Dartmoor. Ukrywał to przed wszystkimi, ale w

ostatniej chwili odkryłem jego zamiary i zamknąłem go w miejscu, z którego nie było

wyjścia. Ale ktoś pomógł mu w ucieczce! Na podłodze znalazłem tacę z posiłkiem i

jestem pewien, że...

- Wystarczy - powiedział nagle Dumbledore, pochylając głowę i wpatrując się w

biurko. Zmarszczki na jego twarzy pogłębiły się. - Myślałem, że będziemy mieli więcej

czasu... ale to zmienia wszystko. Byliśmy głupcami, sądząc, że tak łatwo można

pokierować czymś tak potężnym i nieprzewidywalnym, a teraz los okrutnie sobie z

nas szydzi. Musimy podjąć natychmiastowe kroki. - Błyskawicznie odwrócił się i

skierował w stronę kominka. Sięgnął po niewielki pojemnik stojący na gzymsie i

wrzucił w ogień garść krwistoczerwonego proszku. Pomieszczenie spowił obłok

purpurowego światła i Severus musiał przymknąć powieki, w obawie przed

oślepieniem. Kiedy je uniósł, ujrzał w kominku kilkanaście twarzy. Rozpoznał wśród

nich Arthura Weasleya, Kingsleya Shacklebolta, Dedalusa Diggle'a, Remusa Lupina

oraz Olimpię Maxime. - Moi drodzy... dzień, na który czekaliśmy, nadszedł szybciej,

Перейти на страницу:

Похожие книги