zaklęcie tępiące zapach podziałało, w przeciwnym wypadku...
Snape podszedł do drzwi i otworzył je szarpnięciem.
Harry ugiął kolana.
Teraz albo nigdy!
Wśliznął się do środka zaraz za mężczyzną i kiedy tylko przekroczył próg, poczuł
chłodny powiew na twarzy. Jak to możliwe, skoro miał na sobie pelerynę niewidkę?
W tym samym momencie Snape zatrzymał się gwałtownie. Harry błyskawicznie
odsunął się pod ścianę i zobaczył, jak Snape odwraca się z wyrazem rozgniewania
na twarzy.
- Powiedziałem, że masz zaczekać w gab... - urwał nagle, kiedy dostrzegł, że nikogo
za nim nie ma, a Nott nadal siedzi przy biurku.
Harry przełknął ślinę i tak mocno wcisnął się plecami w ścianę, iż niemal się z nią
stopił. Serce biło mu prawie w gardle.
Snape zmarszczył brwi i bardzo powoli odwrócił się z powrotem, ale nie poruszył się.
Zrobił to dopiero po kilku sekundach, jakby wyrwany z odrętwienia. W kilku
pospiesznych krokach przemierzył salon, wszedł do sypialni i wrócił w czarnym,
długim płaszczu narzuconym na szaty. Wyszedł z salonu i zamknął za sobą drzwi,
które rozjarzyły się słabym blaskiem.
Harry, który dopiero teraz zorientował się, że wstrzymuje powietrze, wypuścił je z
ogromną ulgą.
Pierwsza część planu za nim. Pozostała ta trudniejsza. Zabrać eliksir i wydostać się
stąd. W obojętnie jaki sposób.
Zanim jednak wykonał jakikolwiek ruch, stał i nasłuchiwał. Dopiero kiedy usłyszał
trzask zamykanych drzwi, odważył się poruszyć. Wziął głęboki oddech i ostrożnie
podszedł do biblioteczki, po drodze zdejmując z siebie pelerynę i wciskając ją do
kieszeni bluzy. Nie musiał długo szukać. Szybko odnalazł czarną księgę, złapał za
nią i pociągnął. Ścianka przesunęła się ze zgrzytem do przodu i na bok, a jego
oczom ukazało się pogrążone w ciemności tajne laboratorium Mistrza Eliksirów.
Harry wyciągnął z kieszeni różdżkę.
- Lumos - wyszeptał. Pomieszczenie rozjaśniło się i wzrok Harry'ego odruchowo
powędrował w kierunku myślodsiewni. Była pusta.
Przełknął ślinę i spojrzał na znajdujący się na środku pomieszczenia stół, na którym
wciąż stał wypełniony zieloną, fosforyzującą substancją kociołek.
Jest!
Ruszył w jego stronę, ale wtedy kątem oka dostrzegł... dostrzegł...
Zatrzymał się gwałtownie i powoli odwrócił głowę, a jego oczy rozszerzyły się. Serce
szarpnęło mu się w piersi, rozpływając się w niedowierzaniu, ponieważ oto na jednej
z półek, w szklanej gablocie zobaczył... pióro, figurkę lwa i węża, a także małe,
czerwone pudełeczko. Wszystkie prezenty, które podarował Snape'owi. Wszystkie
prezenty, które podarował człowiekowi, który go nienawidził...
Dlaczego je zachował? Dlaczego je tutaj trzymał? W miejscu, w którym znajdowały
się jego wszystkie najcenniejsze mikstury i księgi. Tak jakby te trzy rzeczy były dla
niego czymś... ważnym.
Nie, nie ma teraz czasu się nad tym zastanawiać. Musi zabrać eliksir!
Z trudem oderwał wzrok od gabloty i podszedł do stołu. Zajrzał do kociołka, w którym
niespokojnie wirowała zielona mikstura. Prawdopodobnie miał przed sobą jedyną
substancję, która była w stanie zabić najpotężniejszego czarnoksiężnika na świecie.
Niebywałe... Tyle mocy w czymś tak niepozornym...
Przypomniały mu się wypowiedziane przez Snape'a dawno temu słowa:
Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet
powstrzymać śmierć.
I Harry wiedział teraz doskonale, że to nie były czcze przelewki. Snape był
prawdziwym Mistrzem Eliksirów. Tylko on potrafił uwarzyć coś tak potężnego.
Spędził kilka miesięcy, przygotowując tę miksturę, by na końcu podać ją Harry'emu,
a teraz... teraz Harry zamierzał ją ukraść.
Co za ironia.
Przełknął ślinę i sięgnął do ukrytej w kieszeni buteleczki. Odkorkował ją i za pomocą
leżącej obok chochli nalał do niej eliksiru. Dokładnie zamknął butelkę, włożył ją z
powrotem do kieszeni spodni, a następnie pochylił się i wyjął znacznie mniejszą
buteleczkę z niewielkiej kieszonki ukrytej w nogawce spodni tuż nad butem.
Wolał się zabezpieczyć. Nie mógł ryzykować, że butelka się zbije albo w jakiś sposób
może ją stracić. Dlatego postanowił zabrać ze sobą zapasową porcję. Przelał eliksir
do drugiej buteleczki, zakorkował ją i schował z powrotem do nogawki. Odłożył
chochlę i wziął głęboki oddech, przymykając oczy.
Miał go! Zdobył eliksir! Ale... co teraz? Jak miał się stąd wydostać?
Zawrócił i ruszył do wyjścia. Zatrzymał się jednak w progu i jeszcze raz odwrócił w
stronę laboratorium, aby spojrzeć na nie po raz ostatni. Spoczywały tu wszystkie
tajemnice Snape'a. Tajemnice, które poznał tylko Harry i które umrą wraz z nim. Czuł
się z tym dziwnie. To tutaj zmieniło się jego życie. Dokładnie w tym pomieszczeniu,
kiedy odkrył... Mimowolnie zerknął na myślodsiewnię.
Nie, to nie była pora na nostalgię!
Jeszcze raz spojrzał na odbijającą światło różdżki szklaną gablotę, w której
spoczywały prezenty. Ich obecność tutaj nie dawała mu spokoju.
Ze zmarszczonymi w zamyśleniu brwiami odwrócił się w stronę wyjścia, ale wtedy
coś intrygującego przyciągnęło jego uwagę. Stał obok znajdującej się przy wyjściu