Anwaldt siedział w tramwaju linii 18 i z wielkim zainteresowaniem przyglądał się niezwykłemu mostowi na linach, po którym właśnie przejeżdżał. Tramwaj zadudnił na moście, po prawej stronie mignęły czerwonoceglaste budynki i kościół otulony starymi kasztanowcami, po lewej solidne kamienice. Tramwaj zatrzymał się na jakimś bardzo ruchliwym placu. Anwaldt policzył przystanki. Na następnym musiał wysiąść. Tramwaj ruszył i szybko nabierał rozpędu. Anwaldt modlił się, aby jechał jeszcze szybciej. Powodem tych suplicjów była wielka osa, która rozpoczęła swój oszalały taniec wokół głowy asystenta. Najpierw usiłował zachować spokój za wszelką cenę, a jedynie nieznacznie odchylał głowę raz w prawo, raz w lewo. Te ruchy bardzo zainteresowały owada, który wyraźnie upodobał sobie nos Anwaldta.
Powoli, nie przejmując się obecnością świadka, zaczęła je wysypywać na trawiasty wał. Nagle zerwał się wiatr — zwiastun burzy. Zawirował wokół wiadra szary dym popiołów i sypnął wprost na twarz, szyję i ramiona rozwścieczonego Anwaldta. Policjant rzucił kajającej się dziewce stek ordynarnych wyzwisk i udał się na poszukiwanie jakiegoś kranu z czystą wodą. Nie znalazł go jednak i ograniczył się do zdmuchnięcia popiołu z koszuli i do otarcia go z twarzy chusteczką do nosa.
Przygoda z osą, popiołem oraz nieznajomość Wrocławia sprawiły, że Anwaldt spóźnił się na spotkanie z Leą Friedlander. Kiedy już trafił na Hansastrasse i znalazł „Studio fotograficzne i filmowe «Fatamorgana»„, było piętnaście po czwartej. Witryna zasłonięta była różowymi kotarami, na drzwiach przybito mosiężną tabliczkę „Wejście od podwórza”. Anwaldt postąpił zgodnie ze wskazówką. Dobijał się długo. Dopiero po kilku minutach drzwi otworzyła rudowłosa służąca. Z silnym cudzoziemskim akcentem oznajmiła, że „panna Susanne” nie przyjmuje spóźnialskich klientów. Anwaldt był zbyt zdenerwowany, aby próbować subtelnych perswazji. Bezceremonialnie odsunął dziewczynę i usiadł w niewielkiej poczekalni.
— Proszę powiedzieć pannie Friedlander, że jestem klientem specjalnym — zapalił spokojnie papierosa. Służąca odeszła wyraźnie rozbawiona. Anwaldt pootwierał wszystkie drzwi z wyjątkiem tych, za którymi zniknęła dziewczyna. Pierwsze prowadziły do łazienki wyłożonej jasnoniebieskimi kafelkami, (ego uwagę przykuła wanna niespotykanej wręcz wielkości stojąca na wysokim postumencie i bidet. Obejrzawszy niecodzienny sprzęt higieniczny, Anwaldt wszedł do frontowego, dużego pomieszczenia, w którym mieściło się studio filmowe „Fatamorgana”. Jego środek zajmował ogromny tapczan wyłożony złotymi i purpurowymi poduszkami. Dookoła rozstawione były teatralne reflektory i kilka wiklinowych parawanów obwieszonych elegancką koronkową bielizną. Nie można było żywić najmniejszej wątpliwości co do charakteru kręconych tu filmów. Usłyszał jakiś szmer. Odwrócił się i ujrzał stojącą w drzwiach wysoką brunetkę. Ubrana była jedynie w pończochy i w czarny, przejrzysty peniuar. Dłonie oparła na biodrach rozsuwając swe okrycie. Anwaldt poznał w ten sposób większość pięknych tajemnic jej ciała.