Читаем Śmierć w Breslau полностью

– Jedziemy Hohenzollernstrasse… Po lewej wieża ciśnień… Po prawej kościół Św. Jana… Tak, zgadzam się, że piękny. Niedawno wybudowany… Oto rondo. Reichprasidentenplatz. To jest dalej Hohenzollernstrasse… Tak, a teraz wjeżdżamy w Gabitzstrasse. Tak?… Zna pan te rejony? Przejedziemy pod wiaduktem i już będziemy na pańskiej Zietenstrasse…

Jazda nienagrzanym samochodem sprawiła Anwaldtowi wielką przyjemność (Piękne miasto). Niestety, jego adler był od rana palony promieniami wysoko stojącego słońca. Kiedy się wtoczył za kierownicę, pot wylał mu się na koszulę i na marynarkę. Otworzył okna, odrzucił na tylne siedzenie kapelusz i ruszył z piskiem opon, pragnąc się ochłodzić ruchem powietrza. Nie udało się – płuca napełniły się suchym pyłem. Jakby tej udręki było mało, Anwaldt zapalił papierosa wysuszając sobie zupełnie jamę ustną.

Kierując się wskazówkami kierowcy von Maltena, dojechał bez większych kłopotów pod seminarium orientalistyczne przy Schmiedebrücke 35. Profesor Andreae czekał już na niego. Uważnie wysłuchał Anwaldta, naśladującego sposób mówienia wczorajszego napastnika. Choć kwestia, którą policjant kilkakrotnie powtarzał, była bardzo krótka (Jak się tu znalazłeś? Pokaż zaproszenie!”), profesor nie miał wątpliwości. Mówiący po niemiecku cudzoziemiec na balu u barona był niewątpliwie Turkiem. Zadowolony ze swej intuicji językowej, Anwaldt pożegnał profesora i pojechał do Prezydium Policji.

Przy wejściu spotkał Forstnera. Wymienili spojrzenia i rozpoznali się bez trudu: obwiązana głowa Anwaldta i rozcięty łuk brwiowy Forstnera. Pozdrowili się z udawaną obojętnością.

– Widzę, że wczorajszego wieczora nie spędził pan na zebraniu Armii Zbawienia na Blücherplatz – śmiał się Smolorz witając Anwaldta.

– Drobiazg, miałem lekki wypadek – spojrzał na biurko: leżała tam teczka von Köpperlingka. – Niezbyt gruba.

– Grubsza jest z pewnością w archiwum gestapo. Trzeba mieć specjalne wpływy, aby tam się dostać. Ja ich nie mam… – otarł spocone czoło kraciastą chustką.

– Dziękuję, Smolorz. Ach… – Anwaldt nerwowo potarł nos. – Bardzo pana proszę o przygotowanie do jutra spisu wszystkich Turków, którzy przebywali we Wrocławiu przez ostatnie półtora roku. Macie tu konsulat turecki?

– Tak, jest przy Neudorffstrasse.

– Tam panu na pewno pomogą. Dziękuję, jest pan wolny.

Anwaldt został sam w swoim chłodnym gabinecie. Oparł czoło na śliskim, zielonym blacie biurka. Czuł, że zbliża się do minimum sinusoidy – punktu krytycznego złych i dobrych nastrojów. Boleśnie uświadomił sobie, że reaguje inaczej niż inni: wściekle rozpalony świat na zewnątrz wyzwalał u niego aktywność i działanie, przyjemny chłód gabinetu – poddanie i rezygnację. (Oni są mikrokosmosami związanymi z ruchem wszechświata, ja – nie. Różnię się od nich. Czyż nie mówiono mi tego od dzieciństwa? Jestem odizolowanym miniwszechświatem, w którym panuje wielokierunkowa grawitacja spajająca wszystko w ciężkie i stężone bryły.)

Wstał gwałtownie, zdjął koszulę i pochylił się nad miednicą. Posykując z bólu obmył kark i pachy. Usiadł na krześle i pozwalał wodzie ściekać z pokaleczonego torsu wąskimi strumykami. Wytarł twarz i ręce w podkoszulek. (Bądź aktywny! Działaj!). Podniósł słuchawkę i polecił gońcowi kupić papierosy i lemoniadę. Zamknął oczy i z łatwością zapanował nad chaosem obrazów. Poodrywał je od siebie i uporządkował: „Skorpiony w brzuchu Marietty von der Malten. Skorpion na ręce Turka. Turek zabił Mariettę”. Ta konstatacja ucieszyła Anwaldta swoją oczywistością, a jednocześnie zmroziła perspektywą nieskutecznych działań. (Turek zabił baronównę, Turek jest strażnikiem domu barona von Köppelringka, barona osłania gestapo, ergo Turek ma coś wspólnego z gestapo, ergo w morderstwo baronówny zamieszane jest gestapo, ergo wobec gestapo jestem słaby i bezsilny jak dziecko).

Перейти на страницу:

Похожие книги

1. Щит и меч. Книга первая
1. Щит и меч. Книга первая

В канун Отечественной войны советский разведчик Александр Белов пересекает не только географическую границу между двумя странами, но и тот незримый рубеж, который отделял мир социализма от фашистской Третьей империи. Советский человек должен был стать немцем Иоганном Вайсом. И не простым немцем. По долгу службы Белову пришлось принять облик врага своей родины, и образ жизни его и образ его мыслей внешне ничем уже не должны были отличаться от образа жизни и от морали мелких и крупных хищников гитлеровского рейха. Это было тяжким испытанием для Александра Белова, но с испытанием этим он сумел справиться, и в своем продвижении к источникам информации, имеющим важное значение для его родины, Вайс-Белов сумел пройти через все слои нацистского общества.«Щит и меч» — своеобразное произведение. Это и социальный роман и роман психологический, построенный на остром сюжете, на глубоко драматичных коллизиях, которые определяются острейшими противоречиями двух антагонистических миров.

Вадим Кожевников , Вадим Михайлович Кожевников

Детективы / Исторический детектив / Шпионский детектив / Проза / Проза о войне