Praŭda, vosienniu, kali dni stanoviacca karaciejšymi, bramy zamykali davoli rana, ale bolšym hramadam vyjazdžajučym adčyniali ich. Dyj za mury možna było vydabycca j inšymi sposabami, ab jakich niavolnikam, časami ŭciakajučym, było dobra viedama. Praŭda, Vinić parassyłaŭ ludziej i za horad da vihiłaŭ mienšych miastečak z ahłašenniami, jak uciokšaja para vyhladaje, dy z zahadam pierachapić jaje za abiacanuju ŭznaharodu. Było, adnak, sumniŭnym, ci heny sposab ich dasiahnie, a kali b i dasiah, ci tamtejšyja ŭłady buduć pačuvacca ŭpraŭnienymi zatrymać ich na pryvatnaje žadannie Vinicija, nie pasviedčanaje pretoram. Voś ža na padobnaje pasviedčannie nie było času. Z svajho boku Vinić praz uvieś učarašni dzień šukaŭ Lihiji, pieraapranuŭšysia za niavolnika, pa ŭsich zavułkach horadu, nie zdoleŭ, adnak, znajsci najmienšaha sledu, ni tropu. Spatkaŭ, praŭda, ludziej Aŭła, ale tyja taksama niečaha šukali, i heta ŭzbudziła zdahadku, što nie Aŭł jaje schapiŭ, i što jon nie viedaje taksama, dzie jana.
Dyk kali Tejrezyj dałažyŭ, što josć čałaviek, jaki padručajecca jaje znajsci, čym chutčej paspiašyŭ da Piatronija i, ledź pryvitaŭšysia, pačaŭ ab im raspytvacca.
— Zaraz ubačym jaho, — skazaŭ Piatroni. — Heta znajomy Eŭniki, jakaja zaraz pryjdzie ŭkładać mnie tohu dy dasć nam bližejšyja ab im zviestki.
— Taja, što ŭčora chacieŭ mnie padaravać?
— Ale, jakuju ty ŭčora adapchnuŭ, za što ja tabie, miž inšym, udziačny, bo heta najzdalniejšaja viestyplika na ŭvieś horad.
I voś viestyplika prychodzić na kaniec hetych słoŭ i, uziaŭšy tohu z kresła, inkrustavanaha słanovaj kosciaj, razharnuła jaje, kab zakinuć na plečy Piatroniju. Tvar mieła jasny, cichi, uvačču radasć.
Piatroni hlanuŭ na jaje, pakazałasia jamu nadta pryhožaj. Pasla, kali, atuliŭšy jaho tohaj, pačała ŭkładać chvandy, časami schilajučysia dla vydaŭžannia ich, prykmieciŭ, što ruki jejnyja biełyja, moŭ biełyja ružy, a hrudzi j plečuki majuć vodbleski alabastru.
— Eŭnika, — adzyvajecca, — ci josć toj čałaviek, ab jakim učora ty kazała Tejrezyju?
— Josć, spadaru.
— Jak zaviecca?
— Chiłon Chiłanides, spadaru.
— Chto jon taki?
— Lekar, mudrec i varažbit, jaki ŭmieje adhadvać ludskuju dolu dy pradkazvać budučyniu.
— Ci tabie pradkazaŭ budučyniu?
Eŭnika pačyrvanieła pa samyja vušy.
— Tak, spadaru.
— Što ž jon tabie vyvaražyŭ?
— Što spatkaje mianie bol i ščascie.
— Bol spatkaŭ ciabie ŭčora z ruki Tejrezyja, dyk ciapier tre čakać tolki ščascia.
— Užo spatkała, spadaru.
— Jakoje?
Jana cicha šapnuła: — Zastałasia.
Piatroni pačaŭ hładzić jaje załatuju hałoŭku.
— Dobra ŭłažyła siannia chvandy, i rad ja z ciabie, Eŭnika.
A joj ad hetaha prytyku ŭ adnoj chvilinie vočy pamutnieli ad ščascia, i pačali chvalavacca hrudzi.
Piatroni z Vinicijem pierajšli ŭ atryjum, dzie čakaŭ ich Chiłon Chiłanides, jaki spatkaŭ ich nizkim pakłonam. Piatroniju na ŭspamin ab učarašniaj jahonaj zdahadcy, što mo heta kachanak Eŭniki, stała smiachotna. Čałaviek, jaki stajaŭ pierad imi, nie moh być ničyim kachankam. U henaj dzivosnaj fihury było niešta i ahidnaje, i smiachotnaje. Jašče nie byŭ stary: u jahonaj niaŭchlujnaj baradzie dy kučaravaj čuprynie ledź siam-tam bliskaŭ sivy vołas. Žyvot mieŭ apały, plečy zhorblenyja, tak što na pieršy pahlad vyhladaŭ harbatym, a nad henym harbom vytyrkała vialikaja hałava z łysavatym dy małpavatym ažaŭciełym tvaram, upiareščanym vuhrami. Nos sihnalizavaŭ pociah da butelki. Łachmannio, akryvajučaje jaho, składałasia z ciomnaje vaŭnianaje tuniki j takoha ž dziravaha płašča. Jano symbalizavała sapraŭdnuju ci kryvadušnuju biadnotu. Piatroniju ŭzbieh na dumku Terzyt Homera, dyk, padniaŭšy na pryvitannie ruku, adazvaŭsia: — Vitaju, boski Terzyt! Jak ža majucca tvaje huzy, što panabivaŭ tabie pad Trojaj Ulis, dy što sam parablaje na Elizejskich prastorach?
— Šlachotny spadaru, — adkazaŭ Chiłon Chiłanides, — najmudrejšy z pamierłych, Ulis, pierasyłaje praz mianie najmudrejšamu z žyvych, Piatroniju, pryvitannie i prośbu, kab akryŭ novym płaščom maje huzy.
— Na Hiekatu Tryformis! — adazvaŭsia Piatroni. — Adkaz varty płašča.
Ale dalejšuju hutarku pierarvaŭ nieciarplivy Vinić, jaki spytaŭ: — Ci dobra viedaješ, čaho padručaješsia?
— Kali dzvie «familiji» ŭ dvuch dastojnych damoch nie hutarać ab ničym inšym, a za imi paŭtaraje pałova Rymu, nie ciažka viedać, — adkazvaje Chiłon. — Učarašniaje nočy adabranaja dziaŭčyna, vyhadavanaja ŭ domie Aŭła Płaŭcyja, Lihija abo Kalina, jakuju tvaje, spadaru, niavolniki pieranosili z cezaravaha pałacu ŭ tvaju «insulu», a ja padručajusia adšukać jaje ŭ horadzie, abo kali — heta mała praŭdapadobna — znajšłasia za horadam, pakazać tabie, šlachotny trybunie, kudy ŭciakła i dzie schavałasia.
— Dobra! — kaža Vinić, jakomu zviazłasć adkazu nadta padabałasia. — Jakija maješ na heta sposaby?
Chiłon chitra ŭchmylnuŭsia: — Sposaby ty maješ, spadaru, ja maju tolki rozum.
Piatroni taksama ŭsmichnuŭsia, bo byŭ zadavoleny z svajho hoscia.
«Hety čałaviek moža znajsci dziaŭčynu», — padumaŭ.