Читаем My полностью

Za godzinę powinna przyjść miła O. Czułem się przyjemnie i pożytecznie podniecony. W domu —jak najprędzej do kantoru, podsunąłem dyżurnemu mój różowy bilet i dostałem zaświadczenie o prawie do zasłon. To prawo obowiązuje u nas tylko w dni seksualne. Na co dzień w swoich ścianach przejrzystych, jakby wysnutych z połyskliwego powietrza, żyjemy wiecznie na widoku, zawsze skąpani w świetle. Nie mamy przed sobą nic do ukrycia. Poza tym ułatwia to ciężką i szlachetną pracę Opiekunów. W przeciwnym razie do czego by mogło dojść! Być może właśnie dziwaczne, nieprzejrzyste domostwa starożytnych zrodziły tę ich żałosną komórkową psychikę. „Mój (sic!) dom —moja twierdza” —ależ wymyślili!

O 22.00 spuściłem zasłony —i w tym samym momencie weszła zadyszana O. Podała mi swoje różowe usteczka —i różowy bilecik. Oddarłem talon —i nie mogłem się oderwać od różowych ust aż do ostatniej chwili —22.15.

Potem pokazywałem jej moje „notatki” i mówiłem —zdaje się, że bardzo dobrze —o pięknie kwadratu, sześcianu, prostej. Słuchała tak czarująco różowo —i naraz z niebieskich oczu łza, druga, trzecia —prosto na otwartą stronę (s. 7). Atrament rozmazał się. No, i trzeba będzie przepisać.

— Δ, najmilszy, gdybyście tylko —gdyby…

No, i co „gdyby”? Co za „gdyby”? Znowu jej stara śpiewka: dziecko. Czy może coś nowego —w sprawie… w sprawie tamtej? Chociaż to już chyba… Nie, to byłoby już nazbyt idiotyczne.

<p>Notatka 5</p>Konspekt:KWADRATWŁADCY ŚWIATAFUNKCJA PRZYJEMNIE POŻYTECZNA

Znowu nie to. Znowu zwracam się do ciebie, mój nieznany czytelniku, tak jakbyś… No, dajmy na to, mojego starego kolegę, R-13, poetę, wargi ma murzyńskie —wszyscy przecież znają. Tymczasem wy —na Księżycu, na Wenus, na Marsie, na Merkurym —kto was tam wie, coście za jedni.

Więc tak: wyobraźcie sobie —kwadrat, żywy, piękny kwadrat. Musi opowiedzieć o sobie, o swoim życiu. Rozumiecie —ostatnia rzecz, która przyszłaby kwadratowi do głowy, to opowiedzieć o tym, że ma równe wszystkie cztery kąty: on już tego po prostu nie dostrzega, tak dalece jest to dla niego sprawa zwykła, codzienna. Ja też właśnie przez cały czas jestem w takiej kwadratowej sytuacji. Weźmy chociażby różowe talony i wszystko, co się z nimi wiąże: dla mnie to równość czterech kątów, ale dla was być może jest to gorsze niż dwumian Newtona.

Więc tak. Któryś tam starożytny mędrzec, ma się rozumieć przypadkiem, powiedział raz coś mądrego: „Głód i miłość włada światem”. Ergo: żeby władać światem, człowiek musi narzucić swoje władanie władcom świata. Nasi przodkowie niemałym kosztem pokonali wreszcie Głód: mam na myśli Wielką Wojnę Dwustuletnią —wojnę między miastem a wsią. Zapewne powodowani religijnym zabobonem dzicy chrześcijanie z uporem trwali przy swoim chlebie[2]. Ale w roku 35 przed powstaniem Państwa —wynaleziono dzisiejsze nasze naftowe pożywienie. Co prawda przeżyły tylko 0,2 ludności kuli ziemskiej. Ale za to —oczyszczone z tysiącletniego brudu —jakże rozbłysło oblicze ziemi. I dzięki temu to zero całych dwie dziesiąte —zaznały rozkoszy przebywania w pałacach Państwa Jedynego.

Czy to nie jasne: rozkosz i zawiść to licznik i mianownik ułamka zwanego szczęściem. Jakiż miałyby sens wszystkie niezliczone ofiary Wojny Dwustuletniej, gdyby w naszym życiu pozostał jeszcze jakikolwiek pretekst dla zawiści. Tymczasem pretekst taki pozostawał, bo pozostały nosy „jak guziki” i nosy „klasyczne” (tamta nasza rozmowa na spacerze) —bo o miłość jednych zabiegało wielu, innych —nikt.

Naturalnie, odkąd jego władzy poddał się Głód (algebraiczny = sumie dóbr materialnych), Państwo przypuściło atak na drugiego władcę świata, mianowicie —Miłość. Nareszcie i ten żywioł został pokonany, czyli zorganizowany, zmatematyzowany. Około 300 lat temu ogłoszono nasze historyczne „Lex sexualis”: „Każdy numer ma prawo do każdego numeru jako produktu seksualnego”.

Dalej —to już sprawy techniczne. Przechodzicie skrupulatne badania w laboratoriach Urzędu Seksualnego, tam precyzyjnie określa się zawartość hormonów płciowych we krwi —opracowuje odpowiednią dla was Tabelę dni seksualnych. Po czym składacie oświadczenie, że w swoje dni pragniecie korzystać z numeru takiego a takiego (albo takich a takich) i otrzymujecie należny wam bloczek z talonami (różowy). I tyle.

Jasne: powodów do zawiści nie ma już żadnych, mianownik szczęścia sprowadzony został do zera —ułamek zmienia się we wspaniałą nieskończoność. To właśnie, co dla starożytnych stanowiło źródło niezliczonych kretyńskich tragedii —u nas sprowadzono do harmonijnej, przyjemnie pożytecznej funkcji organizmu, podobnie jak sen, pracę fizyczną, odżywianie się, defekację itd. Na tym przykładzie widzicie, jak wielka siła logiki oczyszcza wszystko, czegokolwiek dotknie. O, gdybyście wy, nieznani, poznali tę cudowną siłę, gdybyście wy także nauczyli się podążać za nią!

Перейти на страницу:

Похожие книги

Абсолютное оружие
Абсолютное оружие

 Те, кто помнит прежние времена, знают, что самой редкой книжкой в знаменитой «мировской» серии «Зарубежная фантастика» был сборник Роберта Шекли «Паломничество на Землю». За книгой охотились, платили спекулянтам немыслимые деньги, гордились обладанием ею, а неудачники, которых сборник обошел стороной, завидовали счастливцам. Одни считают, что дело в небольшом тираже, другие — что книга была изъята по цензурным причинам, но, думается, правда не в этом. Откройте издание 1966 года наугад на любой странице, и вас затянет водоворот фантазии, где весело, где ни тени скуки, где мудрость не рядится в строгую судейскую мантию, а хитрость, глупость и прочие житейские сорняки всегда остаются с носом. В этом весь Шекли — мудрый, светлый, веселый мастер, который и рассмешит, и подскажет самый простой ответ на любой из самых трудных вопросов, которые задает нам жизнь.

Александр Алексеевич Зиборов , Гарри Гаррисон , Илья Деревянко , Юрий Валерьевич Ершов , Юрий Ершов

Фантастика / Боевик / Детективы / Самиздат, сетевая литература / Социально-психологическая фантастика