Читаем Gwiezdny pył полностью

— Zapomniałeś o tym, że chmurom zdarza się zrzednąć i rozpłynąć w nicość — dodała Yvaine. — I to dość często. Sama widziałam. Nie przeżyłabym drugiego upadku.

Tristran wzruszył ramionami.

— A zatem — podsumował — raczej nie mamy szans. Ale skoro już tu jesteśmy, równie dobrze możemy się rozejrzeć.

Pomógł Yvaine wstać i oboje przeszli chwiejnie kilka kroków. Potem dziewczyna znów usiadła.

— To nie ma sensu — oznajmiła. — Ty idź się rozejrzeć. Ja zaczekam.

— Obiecujesz? Tym razem nie uciekniesz?

— Przysięgam, na moją matkę księżyc — oznajmiła ze smutkiem Yvaine. — Uratowałeś mi życie. Tristran musiał się tym zadowolić.

* * *

Jej włosy były już niemal zupełnie siwe, twarz obrzmiała; wokół oczu, na szyi i w kącikach ust rysowały się zmarszczki. Skóra zupełnie straciła kolor, choć suknia wciąż miała barwę soczystej, krwistej czerwieni. Przez rozdarcie na ramieniu widać było rozległą bliznę: różową i ohydnie opuchniętą. Wiatr szarpał jej włosy i smagał kosmykami po twarzy. Czarny powóz przemierzał Ziemię Jałową. Cztery ogiery potykały się często. Z ich boków ściekał pot, z pysków skapywała krwawa piana. Kopyta uderzały o błotnisty szlak, przecinający krainę, gdzie nie rośnie żadna roślina.

Królowa czarownic, najstarsza z Lilim, ściągnęła wodze i zatrzymała powóz obok skały barwy śniedzi, sterczącej niczym cierń z nasiąkniętego wodą gruntu Ziemi Jałowej. Potem powoli, jak przystało na damę już nie pierwszej ani drugiej młodości, zsunęła się z kozła na mokrą ziemię.

Okrążyła powóz i otworzyła drzwi, z których natychmiast wysunęła się bezwładnie głowa martwego jednorożca. Z oka zwierzęcia wciąż sterczał sztylet. Wiedźma wgramoliła się do środka i otwarła pysk jednorożca. Jego ciało zaczynało już sztywnieć i szczęki stawiły opór. Wiedźma przygryzła mocno język, tak silnie, że całe wnętrze jej ust przeszył sztylet bólu i poczuła smak swej krwi. Przytrzymała ją w ustach, mieszając ze śliną (przednie zęby zaczynały już chwiać się niebezpiecznie). Potem splunęła na plamisty język martwego jednorożca. Jej wargi i podbródek pokryły kropelki krwi. Wymamrotała kilka sylab, których wolimy tu nie powtarzać, po czym zamknęła pysk zwierzęcia.

— Wyłaź z powozu — poleciła.

Sztywno i niezgrabnie jednorożec uniósł głowę. Poruszał nogami niczym świeżo narodzony źrebak bądź sarna ucząca się chodzić. Drżąc cały, dźwignął się z miejsca i ni to wyczołgał, ni to wypadł w błoto przed powozem. Tam powoli wstał. Lewy bok, ten na którym leżał, miał spuchnięty i pociemniały od krwi i płynów. Półślepy, martwy jednorożec, potykając się, ruszył ku zielonej skalnej iglicy. A kiedy dotarł do zagłębienia w gruncie u jej podnóża, osunął się na kolana w upiornej parodii modlitwy.

Królowa czarownic wyszarpnęła nóż z oczodołu zwierzęcia i jednym ruchem przesunęła ostrzem po jego gardle. Z rany zaczęła sączyć się krew: wolno, zbyt wolno. Wiedźma wróciła do powozu i przyniosła tasak. Zaczęła rąbać kark jednorożca, póki nie przecięła go zupełnie. Odrąbana głowa potoczyła się na dno zagłębienia, które szybko wypełniała ciemnoczerwona, słonawa krew.

Czarownica chwyciła głowę za róg i położyła ją na skale obok ciała. Potem zajrzała w głąb czerwonej kałuży. Z jej powierzchni spojrzały na nią dwie twarze: dwie kobiety, z wyglądu znacznie starsze niż ona sama.

— Gdzie ona jest? — spytała gderliwie pierwsza. — Co z nią zrobiłaś?

— Spójrz tylko na siebie! — dodała druga Lilim. — Zabrałaś resztę zaoszczędzonej przez nas młodości — sama wydarłam ją z piersi gwiazdy dawno, dawno temu, choć krzyczała, szarpała się i wrzeszczała. Na oko sądząc, zmarnowałaś już większość z niej.

— Byłam tak blisko — westchnęła czarownica do swych sióstr w kałuży. — Ale chronił ją jednorożec. Teraz mam jego głowę i przywiozę ją ze sobą, bo dawno już nie miałyśmy wśród zapasów świeżo mielonego rogu jednorożca.

— Niech czarci porwą róg jednorożca! — przerwała jej najmłodsza z sióstr. — Co z gwiazdą?

— Nie mogę jej znaleźć. Zupełnie jakby nie przebywała już w Krainie Czarów. Zapadła cisza.

— Nie — rzekła jedna z sióstr. — Wciąż jest w Krainie Czarów, ale zmierza na jarmark w Murze. To zbyt blisko świata po drugiej stronie. Gdy raz się w nim znajdzie, stracisz ją na zawsze.

Wiedziały bowiem, że gdyby gwiazda przeszła na drugą stronę muru, do świata, w którym rzeczy są takie, jakimi się zdają, natychmiast stałaby się ciężką bryłą metalicznej skały, która niegdyś spadła z nieba, zimną, martwą i całkowicie bezużyteczną.

— A zatem udam się do Kanału Kopacza i zaczekam tam, bo wszyscy, którzy zmierzają do Muru, muszą tamtędy przejechać.

Z kałuży spojrzały na nią z dezaprobatą odbicia dwóch starych kobiet. Królowa czarownic przesunęła językiem po zębach (sądząc z tego, jak się kiwa, ten z przodu wypadnie jeszcze dzisiaj, pomyślała), po czym splunęła w krwawą kałużę. Czerwona tafla zafalowała i twarze Lilim zniknęły z niej bez śladu. Teraz odbijała tylko niebo nad Ziemią Jałową i wiszące w górze maleńkie, białe chmury.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Неудержимый. Книга I
Неудержимый. Книга I

Несколько часов назад я был одним из лучших убийц на планете. Мой рейтинг среди коллег был на недосягаемом для простых смертных уровне, а силы практически безграничны. Мировая элита стояла в очереди за моими услугами и замирала в страхе, когда я выбирал чужой заказ. Они правильно делали, ведь в этом заказе мог оказаться любой из них.Чёрт! Поверить не могу, что я так нелепо сдох! Что же случилось? В моей памяти не нашлось ничего, что бы могло объяснить мою смерть. Благо судьба подарила мне второй шанс в теле юного барона. Я должен восстановить свою силу и вернуться назад! Вот только есть одна небольшая проблемка… как это сделать? Если я самый слабый ученик в интернате для одарённых детей?Примечания автора:Друзья, ваши лайки и комментарии придают мне заряд бодрости на весь день. Спасибо!ОСТОРОЖНО! В КНИГЕ ПРИСУТСТВУЮТ АРТЫ!ВТОРАЯ КНИГА ЗДЕСЬ — https://author.today/reader/279048

Андрей Боярский

Попаданцы / Фэнтези / Бояръ-Аниме