Читаем Gianeja полностью

— U nas jest taki zwyczaj. Kiedy mężczyzna bierze sobie żonę, przenosi ją na rękach do swego domu. Pomyślałam: „Rijageja mógłby mnie nieść ku życiu, a ten, który jest tak do niego podobny, niesie mnie ku śmierci”. — Zamilkła, a potem powiedziała: — Sama się teraz temu dziwię, ale wtedy byłam przekonana, że na Ziemi czeka mnie śmierć. I byłam przygotowana na to, że ze statku zejdę prosto na stos.

— Dlaczego właśnie na stos?

— U nas w ten sposób przeprowadza się egzekucję. Czytałam, że na Ziemi był taki sam zwyczaj. Potem zrozumiałam, że nawet Rijageja się pomylił; jesteście lepsi od nas, macie świetlane i piękne życie i dlatego powinnam zakończyć rozpoczęte przez Rijageję dzieło. Zrozumiałam, że zwolniłby mnie on od słowa, które mu dałam, gdyby o tym wiedział. — Wzrok Gianei zatrzymał się na zegarze, który stał w rogu pokoju. Muratow na zawsze zapamiętał, że wskazywał on dokładnie dziesiątą.

— Późno, trzeba już kończyć naszą rozmowę — I Gianeja wyciągnęła rękę i wzięła swój puchar. — Piję, Wiktorze, za pana ojczyznę, za szczęśliwe życie ludzkości. Był czas, kiedy myślałam, że stanie się ona moją trzecią ojczyzną.

— A czyż tak nie jest?

— Nie. Dzieli nas przepaść. Być może się mylę i to wy, ludzie, macie rację. Jednak nie potrafię nic innego zrobić. Walczyłam ze sobą, Wiktorze, inaczej wezwałabym pana wcześniej. Wybaczcie mi wszystko!

Niepokój i niejasne przeczucie zmieniły się w pewność.

Wiedział już, co się teraz stanie, co oznacza złoty strój Gianei.

Zerwał się, przewracając fotel.

— Nie!

Ręka, którą wyciągnął, żeby zatrzymać rękę Gianei, spóźniła się o sekundę.

Gianeja wypiła zawartość pucharu.

<p>EPILOG</p>

Na spowitej zielenią werandzie, przy niedużym stoliku siedziało dwóch mężczyzn.

Jednym z nich był Wiktor Muratow.

Drugi, o wiele wyższy, o intensywnie zielonym odcieniu skóry, z bardzo wąskimi jakby przymrużonymi oczyma był niewątpliwie współplemieńcem Gianei. Kiedy otwierał szeroko oczy widać było jak są ogromne, ciemne i głębokie.

Rozmowa toczyła się w języku Gianei. Muratow posługiwał się nim już zupełnie swobodnie.

— Szkoda, żeśmy się spóźnili — powiedział człowiek o wąskich oczach. — Na statkach naszej konstrukcji droga trwałaby o wiele krócej. Oczywiście, w znaczeniu czasu, a nie odległości.

— Nie można już zawrócić ekspedycji — powiedział Muratow. — Jednak sam mi pan mówił, Wijajjo, że możemy ją wyprzedzić i będziemy na planecie wcześniej. Niech pan sobie wyobrazi, jak zdziwią się nasi towarzysze.

Uśmiechnął się pozwoliwszy sobie na żart. Nie opuszczało go uczucie zakłopotania.

Dziwne oczy Wijaji spoczęły na jego twarzy.

— Dlaczego pan się mnie krępuje? — zapytał. — i to nie tylko pan. Dlaczego nie chce pan zwracać się do mnie przez „ty”? U nas od dawna nie istnieje już żadna inna forma. Wszyscy ludzie są braćmi.

Zawstydzony Muratow milczał. Miał wiele do powiedzenia swemu rozmówcy, jednak zdawał sobie sprawę, że jego wyjaśnienia wydadzą się Wijaji bezsensowne.

Wizyta Wijaji była dla Muratowa niespodzianką. Wiedział, że wszyscy, którzy przylecieli na zadziwiającym statku czują do niego szczególną sympatię i rozumiał, jakie ma ona źródła. Ważyło tu podobieństwo Muratowa do nich; to podobieństwo, które przyciągało do niego i Gianeję. Jeżeliby odwiedził go ktokolwiek inny, Muratow nie czułby się zmieszany, ale Wijajja?…

Goście byli na Ziemi już ponad miesiąc. Dawno poznano przyczyny ich przylotu, znane stały się imiona i biografie kosmonautów, historia ich ojczyzny. Ludzie Ziemi wiedzieli nie tylko, gdzie znajduje się ich planeta, ale także, jak wygląda. Kosmonauci przywieźli z sobą wszystko, co mogłoby im pomóc możliwie najpełniej i najdokładniej opowiedzieć o sobie.

Ludzie wiedzieli również, że Wijajja, nawet na tamtej planecie, która znacznie prześcignęła Ziemię pod względem rozwoju nauki i techniki, jest wybitnym uczonym. Z ziemskiego punktu widzenia był geniuszem w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Nie był bynajmniej staruszkiem, przeciwnie, był jeszcze młody.

Muratow obecnie miał około czterdziestki. Osiągnął więc prawie połowę średniej długości życia. Wijajja, według ziemskiej rachuby lat, miał niewiele ponad sto. Dla ludzi jego rasy żyjących średnio około pięciuset lat, przeżył zaledwie piątą część życia.

Jeśli uczeni Ziemi w ciągu swojego życia byli w stanie zdobyć olbrzymią wiedzę, to można było sobie wyobrazić, jak olbrzymią wiedzę byli w stanie zdobyć współplemieńcy Wijaji.

I nawet wśród nich Wijajja się wyróżniał. Nic zatem dziwnego, że Muratow uświadamiając sobie przepaść, która ich dzieli, czuł się zakłopotany w towarzystwie tego człowieka. Wijajja nie mógł jednak zrozumieć takiego zachowania.

— Przyszedłem, żeby spędzić z tobą wieczór — powiedział przechodząc na „ty” i zapewne, oczekując, że Muratow zrobi to samo. — Czy chcesz, żebym tego żałował?

— Niech będzie tak, jak chcesz — odpowiedział Muratow.

— Wreszcie! Wszyscy cię bardzo polubiliśmy, Wiktorze. Jesteś do nas zadziwiająco podobny. Bardzo lubię twoje towarzystwo. Traktuj mnie jak przyjaciela.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика
Дневники Киллербота
Дневники Киллербота

Три премии HugoЧетыре премии LocusДве премии NebulaПремия AlexПремия BooktubeSSFПремия StabbyПремия Hugo за лучшую сериюВ далёком корпоративном будущем каждая космическая экспедиция обязана получить от Компании снаряжение и специальных охранных мыслящих андроидов.После того, как один из них «хакнул» свой модуль управления, он получил свободу и стал называть себя «Киллерботом». Люди его не интересуют и все, что он действительно хочет – это смотреть в одиночестве скачанную медиатеку с 35 000 часов кинофильмов и сериалов.Однако, разные форс-мажорные ситуации, связанные с глупостью людей, коварством корпоратов и хитрыми планами искусственных интеллектов заставляют Киллербота выяснять, что происходит и решать эти опасные проблемы. И еще – Киллербот как-то со всем связан, а память об этом у него стерта. Но истина где-то рядом. Полное издание «Дневников Киллербота» – весь сериал в одном томе!Поздравляем! Вы – Киллербот!Весь цикл «Дневники Киллербота», все шесть романов и повестей, которые сделали Марту Уэллс звездой современной научной фантастики!Неосвоенные колонии на дальних планетах, космические орбитальные станции, власть всемогущих корпораций, происки полицейских, искусственные интеллекты в компьютерных сетях, функциональные андроиды и в центре – простые люди, которым всегда нужна помощь Киллербота.«Я теперь все ее остальные книги буду искать. Прекрасный автор, высшая лига… Рекомендую». – Сергей Лукьяненко«Ироничные наблюдения Киллербота за человеческим поведением столь же забавны, как и всегда. Еще один выигрышный выпуск сериала». – Publishers Weekly«Категорически оправдывает все ожидания. Остроумная, интеллектуальная, очень приятная космоопера». – Aurealis«Милая, веселая, остросюжетная и просто убийственная книга». – Кэмерон Херли«Умная, изобретательная, брутальная при необходимости и никогда не сентиментальная». – Кейт Эллиот

Марта Уэллс , Наталия В. Рокачевская

Фантастика / Космическая фантастика / Научная Фантастика