Читаем Gianeja полностью

Jeszcze tylko cztery doby tych tortur i będzie w domu.

Prowadzono ostatnie obserwacje kontrolne. Już ponad sto godzin Hermes leciał po nowej orbicie i powoli zbliżał się do Wenus. Potem ominie Merkurego i rozpocznie wieloletni długi lot w głąb słonecznego systemu, aż do jego skraju, do najdalszej planety — do Plutona.

Zmiana trajektorii lotu asteroidu dokonała się zgodnie z obliczeniami. Wiktor był z tego dumny. Z Ziemi nadeszło wiele telegramów z gratulacjami. Cała planeta cieszyła się z tego sukcesu.

Tak, to było duże osiągnięcie.

Zadanie zostało wykonane. A więc można ze spokojnym sumieniem opuścić nieprzytulny Kosmos, powrócić na Ziemię, zabrać się do nowej, nie mniej potrzebnej i interesującej pracy. Na Ziemi jest do zrobienia tysiące rzeczy.

Ostatnie wyliczenia prowadził Jean Legerier, lecz Muratow nie obawiał się, by były niedokładne. Wszystko w porządku. Asteroid leciał tak, jak wyliczono jeszcze na Ziemi. Osiągnąwszy Jowisza skieruje się pod wpływem siły przyciągania olbrzyma systemu słonecznego w stronę Saturna, który z kolei zmieniając trajektorię skieruje go w pobliże Urana. I tak dalej. Planety będą przekazywać asteroid-obserwatorium jedna drugiej jak pałeczkę w sztafecie.

Trasa, którą przebył Hermes, była niewielka w porównaniu z tą gigantyczną odległością, którą miał przed sobą.

Ale już jutro… Zresztą co za jutro, kiedy nie ma tutaj ani dnia, ani nocy, ani wschodu, ani zachodu Słońca… Za osiemnaście godzin wszystko zostanie skończone. Legerier wypowie długo oczekiwaną formułę: „Wszystko w porządku” — i Muratow będzie wolny.

Nic nie będzie w stanie zatrzymać go tutaj, choćby na minutę!

Gdyby Wiktor mógł teraz wiedzieć, co zatrzyma go w tym niemiłym dla niego miejscu aż na trzy doby!

Przyszłość jednak skrywają przed człowiekiem prawa przyczynowości.

Trzymając się licznych poręczy przy ścianach i wszelkimi siłami starając się utrzymać ciało w pozycji pionowej, Muratow powoli szedł do messy sputnika. To archaiczne słowo wzięte ze słownika dawno już nie istniejącej marynarki wojennej weszło na stałe do języka kosmonautów.

Zegarek wskazywał ósmą godzinę czasu moskiewskiego. O tej porze na Hermesie jedzono kolację. W jadalni (niech już będzie „messa” — pomyślał Muratow) na pewno już na niego czekają. Minuta po ósmej. Wiedział, że Legerier i jego sześciu towarzyszy są zawsze punktualni.

Siedmiu członków ekspedycji, inżynier Weston i z ośmiu członków załogi eskadry towarzyszącej „siedziało” wokół okrągłego stołu. Hermes miał jednak pewną siłę przyciągania, umieszczono więc krzesła. Można było usiąść, jednak po to, by utrzymać się na krześle i nie pofrunąć do góry przy każdym nieostrożnym ruchu, trzeba było przywiązywać się do siedzenia pasami.

Muratow przeprosił za spóźnienie i usiadł na swoim miejscu.

Messa mieściła się na skraju olbrzymiego, przypominającego dysk, korpusu sputnika. Sufit i narożna ściana były przezroczyste. Nad głową rozpościerało się matowoczarne niebo z niezliczonymi rojami gwiazd. Wśród nich olśniewającym blaskiem świeciło Słońce. Promienie zalewały wnętrze kajuty, jednak nie czuło się ciepła. Specjalne „szkło” zatrzymywało promienie podczerwone, z pokładu roztaczała się panorama Hermesa. Mroczne, o nieokreślonej brunatnej barwie, nieforemne skały. Pozbawiony życia, ziejący smutkiem pejzaż.

Obserwatorium kosmiczne, poprzednio sztuczny satelita Ziemi, stało na dnie płytkiej kotliny. Ze wszystkich stron otaczały je pnące się w górę granitowe ściany. Widoczność wynosiła zaledwie trzysta metrów, a ponieważ sputnik zajmował sto metrów, zewnętrzny świat był zatrważająco mały.

Muratow wstrząsnął się na myśl, że ośmiu ludzi przez wiele lat nie zobaczy nic więcej poza tym smutnym obrazem.

Nie, on na coś takiego by się nie zdobył.

Wybór miejsca na obserwatorium nie był przypadkowy. Właśnie tu, w tak ukształtowanym terenie, statek był najbezpieczniejszy. Meteoryty stanowiące poważną groźbę nawet dla niewielkich gwiazdolotów były tysiąckroć niebezpieczniejsze dla Hermesa, gdyż jego ogromna masa o wiele bardziej przyciągała błyszczące w przestrzeni odłamki. Problem był tym istotniejszy, że trasa lotu przecinała pasmo asteroidów między Marsem a Jowiszem, a więc najgroźniejsze miejsce na międzyplanetarnych trasach.

W skały, które pierścieniem otaczały obserwatorium, były wmontowane potężne urządzenia. Niezależnie od szybkości meteorytu pole magnetyczne odchylało jego trajektorię od jednego zamieszkanego miejsca na asteroidzie. Dlatego przezroczyste ściany mogły być stosunkowo cienkie, a także można było zbudować kopułę, pod którą mieściły się teleskopy i wiele innych aparatów i instrumentów. Jeśliby napotkany meteoryt nie był żelazny, ale kamienny, jego trajektorię odchyli burzowe pole antygrawitacyjne, które było uzupełnieniem pola magnetycznego.

Astronomowie mogli więc w obserwatorium pracować spokojnie.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Аччелерандо
Аччелерандо

Сингулярность. Эпоха постгуманизма. Искусственный интеллект превысил возможности человеческого разума. Люди фактически обрели бессмертие, но одновременно биотехнологический прогресс поставил их на грань вымирания. Наноботы копируют себя и развиваются по собственной воле, а контакт с внеземной жизнью неизбежен. Само понятие личности теперь получает совершенно новое значение. В таком мире пытаются выжить разные поколения одного семейного клана. Его основатель когда-то натолкнулся на странный сигнал из далекого космоса и тем самым перевернул всю историю Земли. Его потомки пытаются остановить уничтожение человеческой цивилизации. Ведь что-то разрушает планеты Солнечной системы. Сущность, которая находится за пределами нашего разума и не видит смысла в существовании биологической жизни, какую бы форму та ни приняла.

Чарлз Стросс

Научная Фантастика
Дневники Киллербота
Дневники Киллербота

Три премии HugoЧетыре премии LocusДве премии NebulaПремия AlexПремия BooktubeSSFПремия StabbyПремия Hugo за лучшую сериюВ далёком корпоративном будущем каждая космическая экспедиция обязана получить от Компании снаряжение и специальных охранных мыслящих андроидов.После того, как один из них «хакнул» свой модуль управления, он получил свободу и стал называть себя «Киллерботом». Люди его не интересуют и все, что он действительно хочет – это смотреть в одиночестве скачанную медиатеку с 35 000 часов кинофильмов и сериалов.Однако, разные форс-мажорные ситуации, связанные с глупостью людей, коварством корпоратов и хитрыми планами искусственных интеллектов заставляют Киллербота выяснять, что происходит и решать эти опасные проблемы. И еще – Киллербот как-то со всем связан, а память об этом у него стерта. Но истина где-то рядом. Полное издание «Дневников Киллербота» – весь сериал в одном томе!Поздравляем! Вы – Киллербот!Весь цикл «Дневники Киллербота», все шесть романов и повестей, которые сделали Марту Уэллс звездой современной научной фантастики!Неосвоенные колонии на дальних планетах, космические орбитальные станции, власть всемогущих корпораций, происки полицейских, искусственные интеллекты в компьютерных сетях, функциональные андроиды и в центре – простые люди, которым всегда нужна помощь Киллербота.«Я теперь все ее остальные книги буду искать. Прекрасный автор, высшая лига… Рекомендую». – Сергей Лукьяненко«Ироничные наблюдения Киллербота за человеческим поведением столь же забавны, как и всегда. Еще один выигрышный выпуск сериала». – Publishers Weekly«Категорически оправдывает все ожидания. Остроумная, интеллектуальная, очень приятная космоопера». – Aurealis«Милая, веселая, остросюжетная и просто убийственная книга». – Кэмерон Херли«Умная, изобретательная, брутальная при необходимости и никогда не сентиментальная». – Кейт Эллиот

Марта Уэллс , Наталия В. Рокачевская

Фантастика / Космическая фантастика / Научная Фантастика