Читаем Fiora i Wspaniały полностью

- Nie wolno kazać czekać panu Francesce - powiedziała łagodnie. - Skończymy czesanie później. - Potem, muskając pieszczotliwie palcem policzek dziewczyny, dodała z wielką czułością: - Jeśli nie wierzysz swemu lustru, skarbie, uwierz starej Leonardzie... i kawalerom, którzy się do ciebie zalecają: jesteś dużo ładniejsza niż sądzisz, wiem, że kiedyś będziesz bardzo piękna. A teraz idź już!

 Fiora nie odpowiedziała. Nie była przekonana. Oczywiście, nie uważała się za paskudną: to byłoby nieszczere; nie brakowało konkurentów starających się o rękę córki bardzo bogatego i możnego kupca. Ale właśnie dlatego, że ojciec jej posiadał jedną z największych w mieście fortun nie mogła uwierzyć w szczerość zalotników. Chętnie oddałaby cały majątek, aby mieć rudozłote włosy Simonetty...

Na progu sypialni spytała:

- Gdzie jest ojciec?

- W swoim studiolu*2 .

Fiora wyszła i znalazła się w szerokiej galerii z kolumnami, która na pierwszym piętrze otaczała cortile - wewnętrzny dziedziniec - ozdobiony dwoma antycznymi posągami i drzewkami pomarańczowymi, rosnącymi w dużych donicach z niebiesko-zielonej majoliki. Mimo środka zimy było ciepło i słonecznie, zresztą w Toskanii o tej porze roku rzadko bywało naprawdę zimno, a deszcz padał częściej niż śnieg. Fiora, która nie lubiła żyć w zamknięciu i spędzała w ogrodzie większość wolnego czasu, odetchnęła łagodnym powietrzem, niosącym ze sobą zapach ciepłego chleba i korzennych przypraw na tle odległej muzyki. Dzień ten, 28 stycznia, był dniem świątecznym, gdyż Lorenzo Medyceusz chciał z przepychem uczcić układ przeciwko Turcji, który podpisał z Najjaśniejszą Republiką Wenecką. Odbyć się miała walka na kopie, bankiet i tańce...

 Droga, którą Fiora musiała pokonać nie była długa: pokoje Francesca znajdowały się na tym samym piętrze, tylko z drugiej strony dziedzińca. Fiora ruszyła szybko w tamtą stronę, a Khatoun, która nigdy jej nie opuszczała, podreptała za nią.

Khatoun była Tatarką i rówieśnicą swej młodej pani. Było to stworzonko drobne i wdzięczne, o trójkątnej twarzy, skośnych oczach i płaskim nosku, co upodobniało ją do kotka. Była tak jak on wesoła oraz z natury skora do zabawy i pieszczot. Lubiła dom pana Beltramiego, Fiorę i wygodne życie, które przy niej wiodła. Świadomość, że urodziła się niewolnicą zupełnie jej nie dręczyła, z tej prostej przyczyny, że nikomu nie przyszłoby do głowy dać jej tę niższość odczuć. Fiora nie pozwoliłaby na to.

We Włoszech, również we Florencji, było wielu niewolników, szczególnie kobiet; dostatek domu mierzyło się zarówno ich liczebnością jak i przymiotami, a nawet niezwykłością ich wyglądu. Niektórzy stanowili rzadkość i byli rozchwytywani, tak jak pewna para mauretańskich tancerek i Murzynka-karlica, której księżna Ferrary wściekle zazdrościła księżnej Mediolanu, Biance-Marii Sforzy.

 Mieszczanie z bogatych miast, takich jak Florencja, Mediolan, Wenecja czy Genua, również mogli pozwolić sobie na ten luksus, tak kosztowny, że sprawiał, iż niewolnicy częściej traktowani byli jak członkowie rodziny niż jak zwykła służba. Weneccy armatorzy przywozili ich z rynków Morza Czarnego, Azji Mniejszej, Półwyspu Bałkańskiego, Hiszpanii, gdzie Maurowie zajmowali jeszcze Grenadę, z Rosji czy Tatarii, a cena niewolników wynosiła od stu do dwustu złotych dukatów. Khatoun była jeszcze niemowlęciem, gdy kupił ją w Trabzonie kapitan okrętu „Santa Magdalena", zauroczony urodą jej matki, i przywiózł obie do Florencji. Djamal zmarła kilka miesięcy później, a mała Khatoun była wychowywana przez Leonardę razem z Fiorą, dla której miała być zarazem towarzyszką i pokojówką.

Sprawa niewolników bardzo dręczyła Leonardę po jej przyjeździe do Florencji. Jako chrześcijanka buntowała się wobec takiego stanu rzeczu, choć szybko odkryła, że niewolnicy, z powodu ich ceny, byli często we Florencji dużo lepiej traktowani niż płatna służba, parobcy czy dziewczyny kuchenne po drugiej stronie Alp. Posiadanie niewolników w niczym nie naruszało dziwacznych uczuć religijnych florentczyków, którzy głosząc głęboki kult Chrystusa, Najświętszej Panny i świętych, wypełniając kościoły freskami, obrazami i wspaniałymi dziełami sztuki, wykazywali duże upodobanie do mitologii i filozofii greckiej, zwłaszcza dzieł Platona. Leonarda w końcu wybaczyła to swym nowym współobywatelom, biorąc pod uwagę ich głębokie umiłowanie piękna pod wszelkimi postaciami - i to nawet wśród najniższych klas społecznych - i ich wyjątkową radość życia...

Przybywszy pod drzwi ojca, Fiora odesłała Khatoun, aby uporządkowała sypialnię. Zapukała lekko i weszła nie czekając na pozwolenie; miała rację, gdyż mogłaby czekać długo. Francesco, oparłszy brodę na dłoni a łokieć na poręczy fotela, siedział rozmarzony przed umieszczonym na hebanowych sztalugach, obróconym w jego stronę, obrazem... Jego rozpromieniona szczęściem twarz wzbudziła zdumienie dziewczyny.

- Ojcze! - zawołała cicho.

Перейти на страницу:

Похожие книги