Читаем Desiderium Intimum полностью

w rozwoju, nic nie rozumiejącym głupcem, a jakiekolwiek zakazy czy reguły są dla

wszystkich oprócz ciebie.

Harry zacisnął usta.

- Chyba trochę to wyolbrzymiasz, Severusie - mruknął niewyraźnie.

- Wyolbrzymiam? - W głosie Severusa zabrzmiało tak nasączone kpiną zdumienie,

że Harry niemal poczuł je na swojej skórze. - Powiedz mi więc, czy chociaż raz w

całym swoim życiu posłuchałeś rady kogoś, kto miał zupełnie inne zdanie niż ty, w

sytuacji, w której byłeś przekonany, że to właśnie ty masz rację?

Harry zamyślił się.

Myślał o tym, jak podczas pierwszej lekcji latania wzbił się w powietrze, nawet

pomimo wyraźnego zakazu pani Hooch i protestów Hermiony. No ale przecież musiał

odebrać przypominajkę Neville'a... O tym, jak profesor McGonagall zabroniła mu

szukać na własną rękę Kamienia Filozoficznego. No ale przecież nie mógł pozwolić,

by zdobył go Voldemort... O tym, że nie wolno mu było podróżować do szkoły

latającym samochodem. No ale przecież musiał się jakoś dostać do Hogwartu... O

tym, że nie wolno mu było opuszczać domu wujostwa. No ale przecież oni byli dla

niego straszni... O zakazach dotyczących poruszania się nocą po zamku,

szczególnie wtedy, kiedy wszyscy podejrzewali, że po szkole grasuje zbiegły

morderca. No ale przecież zawsze było coś bardzo ważnego do załatwienia... O tym,

że nie wolno mu było przebywać w Hogsmeade. No ale wszyscy mogli chodzić do

Hogsmeade, więc i on miał do tego prawo... O przepisach wprowadzanych przez

Dolores Umbridge. No ale przecież one i tak były całkowicie pozbawione sensu i

stworzone tylko po to, by utrudnić im życie...

Cóż. Wychodziło chyba na to, że za każdym razem potrafił znaleźć "no ale" i

postąpić, w jego mniemaniu, w najlepszy sposób. Ale gdyby nie to... nie trafiłby do

drużyny Quidditcha, nie powstrzymałby Voldemorta, nie dotarłby do Hogwartu, nie

odnalazłby Komnaty Tajemnic i nie dokonałby całej masy innych rzeczy. Więc w

ostatecznym rozrachunku... wychodziło na to, że postępował słusznie.

- Może i masz trochę racji... - powiedział cicho, unosząc nieco głowę i spoglądając

prosto w przypatrujące mu się czarne oczy. - Ale gdybym słuchał tych wszystkich

rad, to nigdy nie udałoby mi się dokonać czegoś tak niemożliwego... - zawiesił na

chwilę głos i oblizał wargi - ...jak zdobycie ciebie. - Zobaczył niewielki rozbłysk

głęboko na dnie przypatrujących mu się oczu. - Tak samo, jak nigdy nie złapałbym

swojego pierwszego Znicza, ani nie...

- Nawet się nie waż porównywać mnie do Znicza, Potter - wycedził Severus,

świdrując go rozdrażnionym spojrzeniem.

Harry szybko ukrył uśmiech, przyciskając policzek do jego piersi.

- No ale musisz przyznać, że bardzo pomógł mi w tym seks. Pewnie gdybyśmy się

tak często nie pieprzyli, to oddałbyś mnie Voldemortowi...

Odniósł wrażenie, że powietrze ochłodziło się nagle i temperatura spadła do mocno

poniżej zera. Zerknął na Severusa, który wpatrywał się w niego twardym, zupełnie

niepodatnym na jego żarty spojrzeniem.

- Uważasz, że to zabawne?

Harry odchrząknął, próbując przełknąć łaskoczące go w gardło parsknięcie.

- Teraz wszystko wydaje mi się zabawne - odparł ze słabym uśmiechem. - Całe to... -

Machnął ręką w nieokreślonym kierunku. - To wszystko... to jak myślałem, że mnie

nienawidzisz... to, jak bardzo rzeczywistość może różnić się od prawdy... - Nie

zauważył nawet, kiedy i w jaki sposób do jego głosu wdarła się gorzka nuta.

Przesunął dłonią po skórze Severusa, dotykając palcami przecinającej mostek blizny.

- To, jak ktoś tak zimny może być jednocześnie tak ciepły... i jak można tego nie

zauważyć. - Usłyszał, jak Severus wciąga powietrze. Harry przymknął powieki i

jeszcze mocniej przycisnął policzek do jego piersi.

- Do tego trzeba być Gryfonem - odparł Severus doskonale wyważonym tonem i

Harry miał duży problem z rozszyfrowaniem jego intencji.

- Bardzo zabawne - mruknął w końcu.

- Dlaczego sądzisz, że żartuję? - zapytał poważnie Severus. - Jesteś typowym

przedstawicielem swojego domu, z tym że wszelkie jego negatywne cechy wydają

się mieć znacznie większy wpływ na twoje postępowanie niż jakiegokolwiek innego

Gryfona - powiedział mężczyzna i nawet, jeżeli wydawało się, że na początku jego

stwierdzenie miało być jedynie zaczepką, to teraz zaczęło przeradzać się w coś

znacznie poważniejszego. - Ale liczę na to, że od teraz zaczniesz panować nad

swoim lekkomyślnym zachowaniem, ponieważ doskonale zdajesz sobie sprawę z

tego, o jaką stawkę toczy się gra. - Ostatnie zdanie nie było pytaniem. Raczej

stwierdzeniem. Z sugestią rozkazu. - Masz być czujny i mieć oczy szeroko otwarte.

Pomimo wszelkich środków ostrożności, niebezpieczeństwo nie zniknie. - Głos

Severusa stał się jeszcze niższy i twardszy i Harry poczuł, że mężczyzna przyciąga

go bliżej do siebie, jeszcze mocniej otaczając go ramieniem. - Ale przysięgam, że

zabiję każdego, kto spróbuje się do ciebie zbliżyć.

Serce Harry'ego zabiło tak mocno, jakby pragnęło połamać mu żebra.

- Wiem - wyszeptał cicho, przełykając ślinę i próbując uspokoić to, co kłuło go w

piersi. - Dlatego zabiłeś Blackwooda. Bo chciał... on chciał...

Перейти на страницу:

Похожие книги