Читаем Desiderium Intimum полностью

- Nie musiał mnie zatrzymywać - powiedział cicho Severus i Harry'emu wydawało się,

że w jego głosie pojawiła się gorycz. - W desperacji ludzie popełniają czasami

największe błędy swojego życia. A Dumbledore był przebiegły. W zamian za

darowanie mi życia i ochronę, wymógł na mnie złożenie Wieczystej Przysięgi. Miałem

mu służyć do dnia, w którym Czarny Pan raz na zawsze wyzionie ducha.

Harry zmarszczył brwi.

Wieczysta Przysięga? Chyba gdzieś rzuciło mu się to w oczy podczas

przekopywania się przez księgi w Dziale Zakazanym...

- To ten magiczny rytuał, który sprawia, że jeżeli złamie się tę przysięgę, to się

umiera? - zapytał, podrywając głowę i spoglądając na Severusa.

Mężczyzna wydawał się być zaskoczony tym pytaniem, jakby nie spodziewał się, że

Harry może cokolwiek wiedzieć na ten temat, ale jego zaciśnięte usta sugerowały, że

nie ma zamiaru mu odpowiedzieć.

Ale nie musiał. Ponieważ Harry już wszystko rozumiał i to było... było...

- I Dumbledore kazał ci ją złożyć? - zapytał, patrząc na Severusa szeroko otwartymi

oczami. - A potem... posyłał cię do Voldemorta, wiedząc, że jeżeli pójdziesz, to

możesz zginać, ale jeżeli mu się sprzeciwisz i nie pójdziesz, to także zginiesz?

Przecież to... to... - Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów.

Pamiętał nienawiść, która przebijała we wspomnieniach Severusa. Trującą, palącą

nienawiść. I o ile zawsze rozumiał nienawiść do Voldemorta, to tak samo wielka

nienawiść do Dumbledore'a, nawet jeżeli opierająca się na ewidentnych powodach,

wydawała mu się jednak odrobinę przesadzona. Ale teraz wszystko stało się

oczywiste. I nie potrafił uwierzyć, po prostu nie potrafił, że Dumbledore, ten sam

Dumbledore, który ukazywał siebie jako dobrodusznego, sprawiedliwego staruszka o

roziskrzonych oczach, mógł w tak perfidny sposób wykorzystywać drugiego

człowieka, nawet jeżeli ów człowiek miał sporo na sumieniu.

- To nieludzkie - zdołał w końcu wykrztusić.

- Żaden człowiek, który dzierży w swych rękach władzę, nie dostał się na sam szczyt

tylko z powodu miłego usposobienia i zamiłowania do dropsów cytrynowych - odparł

kwaśno Snape. - A Dumbledore zawsze potrafił manipulować ludźmi w taki sposób,

że nie zauważyliby sznurków, do których są uwiązani, nawet gdyby się o nie potknęli.

Harry opuścił głowę i ponownie położył ją na piersi Severusa.

Właściwie to nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale to rzeczywiście było dla niego

nieco dziwne, że najmroczniejszy czarodziej świata obawia się miłego staruszka z

długą siwą brodą. Nawet pomimo całej wiedzy Dumbledore'a i mocy, którą posiadł...

no właśnie. Przecież moc nie bierze się znikąd. Trzeba ją szlifować jak diament

całymi latami. A żeby szlifować diament, trzeba mieć naprawdę ostre dłuto.

- Dlaczego w ogóle... - Harry zawahał się. "Wpakowałeś się w to wszystko" nie

brzmiało raczej zachęcająco. - Dlaczego w ogóle zacząłeś interesować się Czarną

Magią?

Minęła dłuższa chwila, zanim nadeszła odpowiedź i Harry zaczął już wątpić, czy w

ogóle nadejdzie.

- Byłem wtedy w twoim wieku - powiedział cicho Severus. Jego głos wydawał się

nieco odległy, jakby próbował wrócić myślami do tamtego okresu. - Pochłaniałem

wiedzę haustami i wciąż było mi mało. Ale oczywiście najbardziej interesowało mnie

to, czego nie można było dowiedzieć się na lekcjach. Jak doskonale wiesz, nie

należałem raczej do osób towarzyskich... - Severus zawiesił na chwilę głos. - A

odstawanie od grupy nigdy nie sprzyja budowaniu pozytywnych relacji z tymi, dla

których przynależność do grupy jest wartością nadrzędną i wyznacznikiem wartości.

Z tego też powodu nie byłem zbyt lubiany w szkole, a to z kolei zrodziło

nieukierunkowaną agresję, która musiała w końcu znaleźć dla siebie ujście.

Zacząłem więc eksperymentować... - Nastąpiła dłuższa chwila ciszy, tak jakby

Severus selekcjonował swoje myśli, decydując, które może Harry'emu pokazać, a

których nie. - Zacząłem otwierać swoją duszę na to, co mogło nakarmić tę agresję.

Schodziłem coraz niżej i niżej, a każdy kolejny stopień był jak otwieranie kolejnych

drzwi i wpuszczanie ciemności coraz głębiej i głębiej. Aż w końcu nadszedł taki

moment, w którym przestałem to kontrolować. Chociaż wciąż łudziłem się, że w

każdej chwili mogę przestać. - Czy mu się wydawało, czy głos Severusa stał się

jeszcze bardziej zachrypnięty? - Stworzyłem wtedy kilka silnych, trwale

okaleczających klątw. Włożyłem w nie całą swoją duszę. Ale testowanie ich na

zwierzętach nie wystarczało. Pragnąłem okaleczyć nimi tych, których nienawidziłem.

I właśnie wtedy pojawił się Czarny Pan...

Severus nie powiedział nic więcej, ale nie musiał, ponieważ Harry błyskawicznie

dopasował do siebie elementy układanki i wszystkie niewiadome złożyły się nagle w

jedną, spójną całość.

- To dlatego tak konsekwentnie zabraniałeś mi się uczyć Czarnej Magii - powiedział

cicho, wpatrując się w drgający miękko, rozmyty płomień świecy. - Nie chciałeś,

żebym podążył tą samą drogą.

- A ty równie konsekwentnie mi się sprzeciwiałeś - odparł cierpko Severus. - No bo

przecież każdy, kto próbuje ci czegokolwiek zabronić, jest tylko przeszkadzającym ci

Перейти на страницу:

Похожие книги