sprawdzianem albo solidnym odpytywaniem. Kiedy jednak zajrzał do swojej torby,
zzieleniał z przerażenia.
Zapomniał książek do eliksirów!
Zerwał się z miejsca i ruszył w stronę wyjścia.
- Harry co...? - Hermiona krzyknęła za nim zdumiona.
- Później! - odkrzyknął przez ramię i ruszył biegiem do dormitorium.
Kiedy zmęczony i spocony dobiegł do przejścia wiodącego do pokoju wspólnego
Gyfonów, zastał Grubą Damę śpiącą spokojnie w swych ramach. Wtedy właśnie
przypomniał sobie, że dzisiaj jest dzień zmiany hasła i że zapomniał zapytać o nie
Rona i Hermiony.
Niech to szlag!
Z głośnym jękiem odwrócił się i ruszył z powrotem w stronę Wielkiej Sali.
Kiedy wpadł zdyszany przez drzwi, jako pierwszy dotarł do niego szyderczy głos
Draco Malfoya siedzącego przy stole Ślizgonów.
- Co jest Potter? Szukasz swojego mózgu, czy bawisz się w berka z Filchem?
Ślizgoni ryknęli śmiechem.
Harry'emu stanął przed oczami obraz samego siebie mordującego Malfoya gołymi
rękami. Ale teraz nie miał na to czasu. Podbiegł do Rona i Hermiony i wysapał:
- Hasło...po...ój... wspó...ny...
- Hasło? Chcesz znać hasło do pokoju wspólnego? Złoty Znicz - odparła
Hermiona. - Ale Harry, co się...?
- Nie teraz! - rzucił i puścił się biegiem z powrotem. Prawie umarł wdrapując się
ponownie po schodach na wieżę. Kiedy dotarł na górę wydyszał hasło Grubej Damie
i odczekawszy chwilę, kiedy już przestanie narzekać, że wyrwał ją z drzemki, wbiegł
do dormitorium. Odszukał książki i wiedząc, że przegapił cały lunch i niedługo
zacznie się lekcja, przeklinając i złorzecząc wypadł z pokoju wspólnego i zaczął
zbiegać po schodach do lochów.
Nie dotarł jednak nawet do kolejnego piętra, gdyż schody ruszyły w inną stronę i
zatrzymały się przy części zamku, z której nie było żadnej innej drogi powrotnej.
Harry przerażony, że spóźni się na eliksiry zaczął biegać po korytarzach starając się
znaleźć jakiekolwiek wyjście. W końcu trafił na jakieś wąskie, kręte schodki, które
zaprowadziły go w zupełnie nie znaną mu część zamku.
W miarę jak błądził nie mogąc znaleźć wyjścia, narastał w nim strach i obawa
przed tym, co może mu zrobić Snape, jeżeli aż tak się spóźni.
W końcu udało mu się znaleźć drogę do schodów i modląc się w duchu, by nic
więcej już mu się nie przytrafiło, dotarł pod drzwi klasy Mistrza Eliksirów. Kiedy
jednak już chciał wejść, zatrzymał się z ręką na klamce, nagle zaniepokojony.
Przeanalizujmy fakty... Dzisiejszy dzień jest jak dotąd jedną wielką katastrofą.
Spóźnienie na lekcje ze Snape'em może się skończyć jeszcze gorzej, niż zazwyczaj.
Może powinienem wrócić do Pani Pomfey i spróbować się wymigać? Ale znając
Snape'a, gdybym nie przyszedł na jego zajęcia, to znalazłby mnie nawet w
najgłębszym zakamarku zamku i zaciągnął siłą z powrotem.
Harry westchnął zrezygnowany i podjąwszy decyzję, nacisnął klamkę.
Jak miało się niedługo okazać, była to zła decyzja.
W chwili, kiedy przekroczył próg klasy, dotarł do niego kąśliwy głos Mistrza
Eliksirów.
- Ach, pan Potter zaszczycił nas swoją obecnością. Jakże jesteśmy wdzięczni.
Harry zagotował się w środku, ale jego twarz pozostała niewzruszona.
- Cóż tak ważnego powstrzymało naszą małą znakomitość od punktualnego
przybycia na moją lekcję? - ciągnął Snape.
Harry pomyślał, że prędzej umrze niż przyzna się Snape'owi, że zapomniał
książek. Już formował w głowie jakąś wiarygodną wymówkę, kiedy nagle Draco
Malfoy odezwał się słodkim głosem:
- Panie profesorze, mogę wytłumaczyć spóźnienie Pottera - jego oczy rozbłysły
złośliwie. - Potter nie mógł się stawić na czas, gdyż biegał po całym zamku szukając
swojego mózgu.
Ślizgoni ryknęli śmiechem.
Harry potrafiłby jeszcze przeżyć te głupie docinki, ale w chwili, kiedy dostrzegł cień
uśmiechu na cienkich ustach Mistrza Eliksirów, poczuł jak wzbiera w nim
nieokiełznana wściekłość.
- Zamknij się! - syknął w stronę Malfoya z trudem panując nad drżeniem
zaciśniętych pięści.
- Minus pięćdziesiąt punktów dla Gryffindoru za twoją bezczelność Potter! - oczy
Snape'a rzucały błyskawice - I kolejne pięćdziesiąt za twoje spóźnienie! A teraz
siadaj, jeżeli nie chcesz żebym odjął twojemu domowi kolejne punkty!
Harry'emu pociemniało przed oczami. Z trudem hamując cisnącą mu się na usta
ripostę, powlókł się na koniec klasy - byle dalej od Snape'a - i rzucając wściekłe
spojrzenie roześmianemu Malfoyowi, usiadł ciężko przy ławce i zaczął wyjmować
książki.
- Jak już wam mówiłem, zanim pan Potter nam przerwał - oczy Snape'a na
sekundę spoczęły na Harrym - będziecie dzisiaj warzyć niezwykle trudny i rzadki
eliksir o nazwie Desideria Intima. Czy ktoś wie co to za eliksir?
Ręka Hermiony wystrzeliła w górę.
Snape powiódł wzrokiem po klasie upewniając się, czy nikt więcej się nie zgłasza,
po czym warknął:
- Tak, panno Granger?
Hermiona zaczerpnęła tchu:
- Eliksir Desideria Intima, znany jest jako Eliksir Najgłębszych Pragnień. Jest to
bardzo stary i do niedawna zakazany eliksir, służący do poznania najgłębszych
pragnień danej osoby. Ten kto go wypije, przestaje zauważać cokolwiek i
kogokolwiek i staje się niewolnikiem swojej żądzy. Nie potrafi się jej oprzeć... -