Miliard różańców w ciągu sekundy (za jedyne 1,22 pln brutto) - a jak zamówisz minutę, to w promocji masz sześćdziesiąt miliardów różańców za pięć złotych plus VAT (za dodatkową opłatą manipulacyjną 4 złote wystawiamy faktury i przysyłamy potwierdzenie - wydruk z komputera określający liczbę modlitw za Ciebie).
Pamiętaj: Jaka jest pojemność pamięci Boga? Ilu różańców jest w stanie wysłuchać? Jeśli sprawia cuda, to prawdopodobnie musi wybierać te z próśb, które spełni, wyłącznie losowo z całej masy, którą wysyła mu ludzkość.
Wybieraj więc: siedemdziesiąt lat modlitw i marne sto tysięcy czy sekunda u nas i miliard próśb skierowanych do Boga. Kto ma większą szansę na to, że spełnienie WŁAŚNIE JEGO PROŚBY ZOSTANIE WYLOSOWANE?
Nasz komputer „eXXXtreme plus” sprawi, że boski cud może stać się realny. Że zapewnisz sobie większe szanse niż człowiek, który modlił się klasycznie przez 70 lat. Pamiętaj, że komputer Cię nie oszuka. Będzie się modlił, nie ziewając w trakcie. Komputer nie może kłamać, robić swojego byle jak, myśląc w trakcie o czymś innym.
Jeszcze się wahasz? Zamów godzinę (superpromocja: 50 złotych plus VAT), a uzyskasz liczbę różańców odmówionych za Ciebie większą niż ilość gwiazd w kosmosie, większą od ilości wszystkich ziarenek piasku na naszej planecie, bo w promocji dostajesz całą niewykorzystaną przez innych użytkowników moc procesora. Ta liczba nie zmieści się na wyświetlaczu Twojego kalkulatora.
Tak jak nie można porównywać siły ludzkich mięśni z ciężkim buldożerem, tak nie można porównywać mocy sprawczej ludzkiego mózgu z naszym superkomputerem „eXXXtreme plus”!
Zamów dobę! Czy wiesz, że tej liczby jeszcze nikt na świecie nawet nie wypowiedział? Nikt sobie nawet nie wyobraził?
Staszewski, śmiejąc się w duchu, zamówił sobie minutę. Pięć złotych to nawet z VAT-em nie pieniądze. Sześćdziesiąt miliardów różańców w jego intencji właśnie zaczęło być odmawiane. Patrzył na zmieniające się na wyświetlaczu co sekundę liczby. Rozbawiony wyciągnął papierosa, ale nie zapalił. Chciało mu się spać. Na wyświetlaczu skończyła się skala. No to teraz już musi nastąpić jakiś cud. Pytanie jaki?
Ocknął się, kiedy ktoś otworzył drzwi do przedziału.
- Niemożliwe! - usłyszał znajomy głos.
Podniósł oczy. Ziemski.
- Cześć. Ty też do Berlina?
- Nie, jadę na konwent do Zielonej Góry. A co z twoim śledztwem?
- Zakończone.
- Niemożliwe.
- No tak.
Przez kilka minut dyskutowali o szczegółach.
- Kapitalne! - Ziemski oparł się o swoją brązową podróżną torbę. - Ale jaja.
- A gdyby to była powieść? - spytał nagle Staszewski. - To jakie byś napisał zakończenie?
Pisarz wyjął paczkę goldenów lightów, zdjął folię, paznokciem rozerwał nalepkę akcyzy.
- Wiesz, zakończenie powieści jest szczególnie ważne z dość prostego powodu. Najlepiej, żeby zawierało jakąś przewrotkę. Coś, co albo zaskoczy czytelnika, albo zasugeruje mu, że powinien czytać nie wprost, a między wierszami. Szczególnie ważne jest ostatnie słowo.
- Jedno słowo?
- Tak. Choć czasem się nie udaje i trzeba pewien problem sugerować już wcześniej.
- No to załóżmy, że to ja byłbym bohaterem twojej powieści. Jak byś ją zakończył?