Kolejka do okienka z zupą w stołówce politechniki była tego dnia wyjątkowo długa. Siedziałem zaraz obok okienka, dokładnie na wprost misek z łyżkami i chlebem do zupy. Dziewczyna w brązowej obcisłej spódnicy w kwiaty i czarnymi włosami związanymi jedwabną chustką w kok stała w kolejce ze starszą, elegancką kobietą. Nie rozmawiały, chociaż było widać, że są razem. Odebrała zupę. Właśnie podchodziła do miski z łyżkami, gdy ktoś przez nieuwagę potrącił ją gwałtownie. Poczułem wrzątek na dłoniach i twarzy. Zerwałem się porażony bólem z krzesła. Ona postawiła talerz z resztkami zupy na moim stole. Staliśmy naprzeciwko siebie. Już miałem powiedzieć coś brzydkiego, ale spojrzałem na nią. Patrzyła na mnie z przerażeniem. Musiałem wyglądać żałośnie
– Niech pani nie ucieka. Nic się nie stało. Wcale nie było gorące. Naprawdę. Nic się nie stało.
Starsza kobieta z kolejki pobiegła za nią.
W ten sposób po raz pierwszy zetknąłem się z Natalią.
Od tego dnia chciałem ją spotkać. Obraz jej zielonych, ogromnych oczu zalanych łzami i te złożone dłonie nie dawały mi spokoju. Przychodziłem do stołówki, siadałem na tym samym krześle na wprost okienka – kiedy było zajęte, czekałem, aż się zwolni – i wypatrywałem jej. Przychodziłem o wszystkich możliwych porach wydawania obiadów. Nie było jej. Ponad miesiąc jej nie było.
Którejś niedzieli jechałem tramwajem do biblioteki. Był tłok. Ludzie wracali z kościołów. Odwrócony twarzą do okna tramwaju na którymś zakręcie poczułem, że ktoś napiera na mnie i przyciska do szyby. Odwróciłem się. Nie miała wyboru. Stała przytulona na całej długości swojego ciała do mnie. Niewiele niższa ode mnie. Jej oczy wpatrywały się w moje. Czułem jej włosy na twarzy. Zdumiony wykrztusiłem:
– To pani.
Zamknęła oczy. Nic nie mówiła. Jechaliśmy tak, przytuleni. Chciałem, aby to się skończyło. Jak najprędzej. Miałem erekcję i ona to na pewno czuła.