Читаем Radca stanu полностью

Pociąg zwolnił bieg, przygotowując się do hamowania. Za oknami mignęły światła, można było dostrzec rzadko rozstawione latarnie, zaśnieżone dachy.

Generał ziewnął.

- Niech tak będzie, każ nastawić samowar. Coś nie mogę się całkiem rozbudzić.

Żandarm zasalutował i wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.

W poczekalni paliło się jaskrawe światło, pachniało likierem i dymem cygar. Przy biurku, podpierając głowę, siedział jeszcze jeden oficer - płowowłosy, o różowej twarzy, z jasnymi brwiami i świńskimi rzęsami.

Przeciągnął się, strzelił stawami.

- No, co tam? - spytał podpułkownika.

- Ekscelencja zechciał herbaty. Wydam polecenie.

- Aa - przeciągle jęknął albinos i spojrzał w okno. - Co to, Klin? Siadaj, Michel. Sam zamówię samowar. Wyjdę, nogi rozprostuję. Przy okazji się rozejrzę, bo czort nie śpi.

Wstał, obciągnął mundur i podzwaniając ostrogami, wszedł do trzeciego pomieszczenia luksusowego wagonu. Tutaj już wszystko było standardowe: krzesła wzdłuż ścian, wieszaki na wierzchnią odzież, w rogu stolik z naczyniami i samowarem. Dwóch mocno zbudowanych mężczyzn w jednakowych trzyczęściowych garniturach z kamlotu i z jednakowo podkręconymi wąsami (różniły się tylko kolorem - u jednego były piaskowe, a u drugiego rude) siedziało bez ruchu naprzeciw siebie. Dwaj inni spali na zsuniętych krzesłach.

Ci, którzy siedzieli, na widok jasnowłosego gwałtownie powstali, ale oficer przyłożył palec do ust - niech sobie śpią - wskazał na samowar i szeptem powiedział:

- Herbatę dla jego ekscelencji. Uff, duszno. Wyjdę zaczerpnąć powietrza.

W przedsionku dwóch żandarmów z karabinami wyprostowało się jak świece. Przedsionek był nieogrzewany i wartownicy mieli na sobie szynele, czapki i baszłyki.

- Kiedy się zmienicie? - spytał oficer, naciągając białe rękawiczki, zapatrzony w zbliżający się powoli peron.

- Dopiero co objęliśmy wartę, wasza wysokość! - szczeknął starszy stopniem. - Teraz zostaniemy już do samej Moskwy.

- No, no.

Albinos popchnął ciężkie drzwi i w wagonie zapachniało świeżym wiatrem, mokrym śniegiem, mazutem.

- Ósma godzina, a ledwie poszarzało - westchnął oficer jakby do siebie i zstąpił na schodek.

Pociąg jeszcze się nie zatrzymał, jeszcze skrzypiał i zgrzytał

hamulcami, a po peronie do salonki już żwawo podążało dwóch mężczyzn: jeden niski, z latarnią, drugi wysoki, szczupły, w cylindrze i szerokim, fircykowatym makintoszu.

- To ten, specjalny! - krzyknął pierwszy, sądząc z furażki zawiadowca stacji, i obrócił się ku elegantowi.

Ten zatrzymał się przy otwartych drzwiach i przytrzymując ręką cylinder, spytał oficera:

- Pan Modzelewski? Oficer przyboczny jego e-ekscelencji?

W odróżnieniu od kolejarza jąkała nie krzyczał, ale jego spokojny, dźwięczny głos bez trudu zagłuszył wycie śnieżycy.

- Nie, jestem naczelnikiem ochrony - odpowiedział jasnowłosy, próbując się przyjrzeć twarzy strojnisia.

Twarz była godna uwagi: smukła, surowa, ze starannie przystrzyżonymi czarnymi wąsikami, na czole można było dostrzec wyraźną pionową zmarszczkę.

- Mhm, sztabsrotmistrz von S-seidlitz, świetnie. - Nieznajomy światowiec, zaspokoiwszy ciekawość, skinął głową i czym prędzej sam się przedstawił. - Fandorin, urzędnik do specjalnych poruczeń przy jego jaśniewielmożności generale-gubernatorze m-moskiewskim. Sądzę, że już o mnie wiecie.

- Tak, wielmożny panie radco stanu, otrzymaliśmy szyfrogram, że w Moskwie za bezpieczeństwo Iwana Fiodorowicza pan będzie odpowiadał, ale sądziłem, że spotkamy się dopiero na dworcu. Zechce pan wejść, proszę, bo zasypie przedsionek.

Elegancik skinął na pożegnanie zawiadowcy, lekko wbiegł na strome schodki i zatrzasnął za sobą drzwi. Od razu stało się cicho i można było nie przekrzykiwać wichury.

- Już znajdujecie się na t-terytorium g-guberni moskiewskiej -

wyjaśnił urzędnik, zdejmując cylinder i strząsając z niego śnieg. Okazało się, że ma czarne włosy, a skronie, mimo jego młodego wieku, są całkowicie siwe.

- Tutaj zaczyna się, jeśli można tak powiedzieć, moja jurysdykcja. Postoimy w Klinie co najmniej ze dwie godziny - przed nami oczyszczają zasypany tor. Zdążymy wszystko uzgodnić i podzielić obowiązki. Ale n-najpierw muszę się p-przedstawić jego ekscelencji oraz przekazać mu pilną wiadomość. Gdzie można się rozebrać?

- Prosimy na odwach, tam są wieszaki.

Von Seidlitz zaprowadził urzędnika najpierw do pierwszego pomieszczenia, gdzie dyżurowali ochroniarze w cywilu, a następnie, gdy Fandorin zdjął deszczowiec i rzucił na krzesło przemoknięty cylinder - do drugiego.

- Michel, to wielmożny radca stanu Fandorin - wyjaśnił naczelnik ochrony podpułkownikowi. - Ten sam. Z pilną wiadomością dla Iwana Fiodorowicza.

Michel wstał.

- Oficer przyboczny jego ekscelencji, Modzelewski. Czy mógłbym zobaczyć pańskie dokumenty?

- O-oczywiście. - Urzędnik wyjął z kieszeni złożony papier, podał

adiutantowi.

- To pan Fandorin - potwierdził naczelnik ochrony. - W

szyfrogramie był jego rysopis, doskonale go zapamiętałem.

Modzelewski uważnie przyjrzał się pieczęci i fotografii, zwrócił

dokument właścicielowi.

Перейти на страницу:

Похожие книги

1. Щит и меч. Книга первая
1. Щит и меч. Книга первая

В канун Отечественной войны советский разведчик Александр Белов пересекает не только географическую границу между двумя странами, но и тот незримый рубеж, который отделял мир социализма от фашистской Третьей империи. Советский человек должен был стать немцем Иоганном Вайсом. И не простым немцем. По долгу службы Белову пришлось принять облик врага своей родины, и образ жизни его и образ его мыслей внешне ничем уже не должны были отличаться от образа жизни и от морали мелких и крупных хищников гитлеровского рейха. Это было тяжким испытанием для Александра Белова, но с испытанием этим он сумел справиться, и в своем продвижении к источникам информации, имеющим важное значение для его родины, Вайс-Белов сумел пройти через все слои нацистского общества.«Щит и меч» — своеобразное произведение. Это и социальный роман и роман психологический, построенный на остром сюжете, на глубоко драматичных коллизиях, которые определяются острейшими противоречиями двух антагонистических миров.

Вадим Кожевников , Вадим Михайлович Кожевников

Детективы / Исторический детектив / Шпионский детектив / Проза / Проза о войне