— Ubiary ŭ žanočy pieplum sparachnieły pień aliŭny, dyk Vinić nazavie jaho pryhožym. Ale na tvajim tvary, o znaŭca niezraŭnany, prysud na jaje ŭžo čytaju. Nie patrabuješ jaho j ahłašać. Tak josć. Zasuchaja! Chudarlavaja! Istavietnaja makaŭka na tonieńkim sciburyku; a ty ž, boski esteta, ceniš u žančynie sam scibur, i tvaja praŭda — u try, u čatyry stołki praŭda! Samy tvarok jašče ničoha nie značyć. Ja mnoha pieraniaŭ ad ciabie, adnak tak mietkaha voka jašče nie maju… I hatoŭ pajsci ŭ zakład z Tulijem Senecyjem na jahonuju kachanku, što choć ciažka pry bankiecie, kali ŭsie lažać, mierać stan vokam, ty ŭžo sabie admieraŭ: «Zavuzkaja ŭ pajasnicy».
— Zavuzkaja ŭ kłuboch, — pacvierdziŭ z pryžmuranym vokam Neron.
Pa hubach Piatronija prabieh ledź prykmietny smiašok, a Tulij Senecyj, jaki zaniaty byŭ dasiul čaŭpnioju z Viestam, raskazvajučym pra svaje sny, zvaročvajecca da Piatronija i, choć nie viedaŭ, u čym reč, kaža: — Machluješ! Ja vieru cezaru.
— Dobra, — adkazaŭ Piatroni. — Ja cviardziŭ imienna, što ty maješ krošku rozumu, a cezar cvierdzić, što ty asioł biez damiešku… — Habet![22] — kaža Neron, smiajučysia j zviartajučy ŭniz vialiki palec ruki, jak heta robicca ŭ cyrkach na pahibiel hładyjataru, jaki atrymaŭ udar dy mieŭ być dabity.
Viestyn ža, dumajučy, što jdzie hutarka ŭsio jašče pra sny, adzyvajecca: — A ja vieru ŭ sny, i Seneka mnie kaliś kazaŭ, što jon taksama vieryć.
— Sniłasia mnie apošniaje nočy, byccam stałasia ja viastałkaju, — umiašałasia, pierahinajučysia praz stoł, Kalvija Kryspiniła.
U adkaz na heta Neron pačaŭ plaskać u dałoni, inšyja paŭtarali toje samaje, i za chvilinu navakoł razlahalisia ładki, Kryspiniła bo, kolkirazovaja razvodka, była viedamaj z svaje niečuvanaje raspusty ŭ cełym Rymie.
Ale jana, nie zasaromieŭšysia ani kroški, kazała: — I što ž? Usie jany staryja j brydkija. Adna Rubryja da ludziej padobna, i tak było b nas dzvie, choć i Rubryja maje rabaciennie letam.
— Dazvol, adnak, pračystaja Kalvija, — kaža Piatroni, — viastałkaju mahła ty stacca chiba tolki praz son.
— A kali cezar zahadaje?
— Uvieryŭ by, što zbyvajucca sny nat najdzivačniejšyja.
— Bo j spraŭdžajucca, — dakinuŭ Viestyn. — Razumieju ludziej, jakija nie vierać u bahoŭ, ale jak možna nie vieryć u sny?
— A varožby? — spytaŭ Neron. — Varažyli mnie kaliś, što Rym pierastanie isnavać, a ja panavaćmu nad cełym Uschodam.
— Sny i varožby — heta maje z saboju suviaź, — tałkuje dalej Viestyn. — Raz adzin prakonsuł, vialiki niedavierak, pasłaŭ niavolnika z apiačatanym listom da sviatyni Mopsa, jakoha nie dazvoliŭ adkryvać, kab zvierycca, ci bažok patrapić adkazać na pytannie, pastaŭlenaje ŭ liscie. Niavolnik praspaŭ u sviatyni, kab prysnić varožbny son, pasla viarnuŭsia j kaža tak: sniŭsia mnie jasny, jak sonca, junak, katory vymaviŭ mnie adno tolki słova: «Čornaha».
Prakonsuł, pačuŭšy heta, zbialeŭ i, zviartajučysia da svajich hasciej, roŭnych jamu niedavierkaŭ, skazaŭ: «Ci viedajecie, što było ŭ liscie?»
Tut Viestyn pierarvaŭ i, padniaŭšy čaru z vinom, pačaŭ pić.
— Dyk što było ŭ liscie? — dapytvajecca Senecyj.
— U liscie było pytannie: «Jakoha byka maju achviaravać: biełaha ci čornaha?».
Ale zacikaŭlennie, razbudžanaje raskazam, pierarvaŭ Vitelij, jaki, pryjšoŭšy na bankiet užo padpiŭšym, raskałasiŭsia nahła — biez nijakaje pryčyny — pustym smiecham.
— Čaho heta bočka łoju rahoča? — pytaje Neron.
— Smiech, bač, adroznivaje ludziej ad bydlat, — tłumačyć Piatroni, — a jon ža nie maje inšaje admietki, naprykład, ad parsiuka.
A Vitelij pierarvaŭ nahła smiech i, cmokajučy aslizłymi ad žyžki dy tłustasci hubami, pačaŭ taropicca na prysutnych tak, jak by ich nikoli pierad hetym nie bačyŭ.
Pasla padniaŭ svaju padobnuju da paduški dałoń dy adazvaŭsia chrypłym hołasam: — Zvaliŭsia mnie z palca rycarski piarscionak pa baćku.
— Jaki byŭ šaŭcom, — daskazaŭ Neron.
I Viteli znoŭ zajšoŭsia rohatu dy pačaŭ šukać zhuby ŭ… pieplumie Kalviji Kryspiniły.
Na heta Vatyni davaj piščać — prykidacca byccam pierapałochanaj žančynaj. Nihidyja ž, tavaryška Kalviji, maładaja ŭdava z dziciačym tvaram dy raspusnymi vačyma, uhołas padchvatvaje: — Šukaje taho, čaho nie zhubiŭ.
— Dy što na nivošta jamu nie prydasca, choć by j znajšoŭ, — dakončvaje paet Lukan.
Bankiet stanaviŭsia štoraz viesialejšym. Toŭpy niavolnikaŭ raznosili štoraz novyja stravy; z vialikich vazaŭ, napoŭnienych snieham dy abvitych zielenniu, štoraz časciej dastavali kratery roznych hatunkaŭ vina. Pili ŭsie ŭdoval. A zhary na stoł dy na biasiednikaŭ padaŭ ružovy doždž.