— Tak. Prawdopodobnie ma pani słuszność. Pan Sparrow na pewno wróci do siebie po tym wszystkim. Życzę tego pani. I nie tylko pani. To wielki uczony. Po śmierci Drummonda spadł na niego cały ciężar odpowiedzialności za dokończenie ich wspólnej pracy.
— Harold dokona tego! — Uniosła swoją królewską, jasną głowę. — Odzyska siły i dokona tego wszystkiego, co mieli zrobić razem.
— Kiedy pragniecie państwo stąd wyjechać?
Lucja spojrzała na zegarek.
— Jest dziesiąta. Za godzinę chciałabym wyjechać. Chcę opuścić Sunshine Manor na zawsze... — zawahała się i nagle powiedziała z naciskiem: — Nie pozwolę, aby Harold kiedykolwiek nawet przejechał przez te okolice. Ten kawałek świata musimy pozostawić za sobą... i wszystkie wspomnienia stąd! — Jak gdyby zawstydzona tym wybuchem, spojrzała raz jeszcze na zegarek. — Muszę już iść. On jest tam sam.
Parker ukłonił się jej w milczeniu. Odeszła. Patrzył na nią, gdy wstępowała na stopnie tarasu i zbliżała się ku drzwiom wejściowym — królewska, spokojna i jasnowłosa, obojętna wobec ciekawych oczu służby, jak gdyby cały brud świata musiał spłynąć do stóp jej wyprostowanej sylwetki. W progu natknęła się na wychodzącego z domu człowieka, który ustąpił na bok i przepuścił ją z lekkim ukłonem. Inspektor uniósł brwi.
— Gdzie byłeś, Joe? — zapytał, kiedy Alex zbliżył się do niego. — Już od pół godziny rozglądam się za tobą.
— Pisałem przez parę minut — powiedział Alex z rozbrajającą szczerością. — Czy... czy zabrali ją?
— Tak. Dostała zastrzyk nasenny i zabrali ją do szpitala.
— Czy jest pod konwojem policyjnym?
— Tak.
— Ale nie jest obłąkana?
— Doktor Lucja Sparrow twierdzi, że nie. Lekarz szpitalny także był dobrej myśli. Prawdopodobnie wyjdzie z tego i będzie zupełnie normalna... Joe?
— Tak? — powiedział Alex.
— Zawsze byłem wobec ciebie szczery. Teraz też chcę być. Nie wierzę, żebyś w kilkanaście godzin po śmierci Iana mógł zajmować się w tym piekle swoim pisaniem. Co się stało?
— Nic — mruknął Alex. — Notowałem tylko pewne moje spostrzeżenia. Prosiłeś mnie w czasie przesłuchań, żebym nie zabierał głosu i nie mącił ci wizji. Ale już jest po wszystkim. Czy chciałbyś mnie wysłuchać?
— A ty mnie? — zapytał niespodziewanie Parker.
— Ja?... Tak.
— To chodźmy do gabinetu Iana...
— Dobrze.
Ruszyli ku domowi. Sierżant Jones nadal dyżurował w sieni. Parker zauważył, że kiedy pojawił się w drzwiach, panna Kate Sanders natychmiast zajęła się gorliwie polerowaniem płyty kominka.
— Czy mój posterunek tutaj jest zdjęty, szefie?
— A czy mówiłem coś podobnego?
— Nie. Ale przecież...
— Za chwilę... — powiedział Parker i wszedł za Alexem do gabinetu. Kiedy zamknęli za sobą drzwi, Alex odwrócił się na pięcie.
— Czy możesz wydać rozkaz, aby nikt z domowników nie opuszczał domu?
— Kogo masz na myśli?
— Wszystkich. Ale pomiędzy nimi mordercę Iana Drummonda, oczywiście!
Parker skinął głową.
— Więc i ty tak myślisz... Ale dowody... Nie mam dowodów... Nie mogę przecież...
— Zaczekaj — Joe uniósł rękę. — Powiedzieliśmy, że nie opuścimy tego domu bez zabójcy Iana. Czy możemy pozwolić, żeby zabójca opuścił ten dom bez nas?
— Nie wiem — Parker zagryzł wargi. — Boję się, że nie będę go mógł powstrzymać. Nie mam nic, co by mogło stworzyć akt oskarżenia...
— Wydaj rozkaz... — mruknął Alex — a wtedy może coś się uda zrobić.
Parker podszedł do drzwi i uchylił je.
— Jones!
— Tak, szefie?
— Niech nikt nie opuszcza tego domu pod żadnym pozorem, dopóki nie zezwolę na to ja sam osobiście. Powiedz to także ludziom w ogrodzie. Ani jedna osoba stąd nie wyjdzie.
— Tak, szefie... — powiedział Jones z wyraźną nutką zdumienia, którą Alex uchwycił, chociaż siedząc w krześle nie mógł widzieć jego twarzy. Parker zamknął drzwi i powrócił do stolika.
— Czy wiesz, kto zabił Iana? — zapytał krótko.
— Tak. Wiem. A ty?
— Ja także. To znaczy... Czy mógłbyś mi udowodnić, kto zabił Iana? Bo ja...
— Zrobimy to razem — powiedział Alex. — Zacznijmy od początku. W chwili zabójstwa było w domu osiem osób:
1. Joe Alex,
2. Malachi Lenehan,
3. Kate Sanders,
4. Robert Hastings,
5. Filip Davis,
6. Sara Drummond,
7. Harold Sparrow,
8. Lucja Sparrow.
Zacznijmy od osoby numer jeden: Joe Alex. Czy masz dla mnie jakieś alibi?
Parker otworzył notes:
a) Nie mogłeś napisać listu na maszynie Remington Sary Drummond, bo przed dwoma tygodniami nie było cię w Sunshine Manor,