Читаем Gwiezdny pył полностью

Gdy tak szedł, chłód nocy wydał się Tristranowi nagle lżejszy, a kiedy znalazł się wśród drzew na szczycie wzgórza, ze zdumieniem uświadomił sobie, że pomiędzy wierzchołkami widzi świecący jasno księżyc. Zdumiało oo to, bo księżyc zaszedł godzinę wcześniej, a poza tym zamiast widzianego już tego wieczoru, wąskiego, srebrne-ao półksiężyca ujrzał nad sobą złocistą tarczę w pełni, żółtą i ogromną.

Zimny przedmiot w jego dłoni zabrzęczał lekko, wydając krystaliczny dźwięk, niczym dzwon maleńkiej szklanej katedry. Tristran otworzył dłoń i uniósł ją do światła.

Ujrzał zrobiony ze szkła przebiśnieg.

Ciepły wiatr musnął mu twarz. Niósł ze sobą woń mięty, liści, porzeczek i czerwonych dojrzałych śliwek, i w tym momencie Tristran Thorn pojął ogromną wagę swej niedawnej decyzji. Wybierał się w głąb Krainy Czarów, w poszukiwaniu gwiazdy, która spadła, nie mając pojęcia, jak ją znaleźć i jak zachować przy tym zdrowie i życie. Obejrzał się za siebie i wydawało mu się, że wciąż dostrzega światła wioski Mur, migoczące i mrugające niczym obraz w rozedrganym od gorąca powietrzu, nadal ciepłe i zachęcające.

Wiedział, że jeśli zawróci, nikt nie będzie miał mu tego za złe — ani ojciec, ani matka, ani nawet Victoria Forc-ster, która zapewne jedynie uśmiechnie się następnym razem, gdy go ujrzy. Znów nazwie go subiekcikiem i doda,że gwiazdy, kiedy już spadną, zwykle okazują się trudne do znalezienia.

Zawahał się. Pomyślał o ustach Victorii, jej szarych oczach, jej śmiechu. Wyprostował plecy, wsunął szklany przebiśnieg w najwyższą dziurkę rozpiętego płaszcza wiedząc zbyt mało, by się bać, będąc zbyt młodym, by czuć podziw, Tristran Thorn przeszedł za pola, które znamy…

…do Krainy Czarów.

<p>ROZDZIAŁ TRZECI</p>W którym poznajemy kilka innych osób, część z nich żywych, głęboko zainteresowanych losem spadającej gwiazdy

Cytadela Burz została wykuta w skałach tworzących szczyt góry Huon przez Pierwszego Władcę Cytadeli Burz, który żył na przełomie Pierwszej i Drugiej Ery. Kolejni władcy Cytadeli Burz rozbudowywali i ulepszali twierdzę, ryjąc nowe tunele, i obecnie pierwotny wierzchołek góry wbijał się w niebo niczym misternie rzeźbiony kieł potężnej, szarej, granitowej bestii. Sama cytadela tkwiła wysoko na niebie, w miejscu gdzie gromadzą się burzowe chmury, nim opadną w dół, zsyłając na ziemię deszcz, pioruny i zniszczenie.

Osiemdziesiąty Pierwszy Władca Cytadeli Burz umierał. Leżał w swej komnacie, wykutej w najwyższym wierzchołku niczym dziura w zepsutym zębie. W krainach poza polami, które znamy, wciąż jeszcze istnieje śmierć.

Wezwał do swego łoża śmierci dzieci i te przybyły, żywe i umarłe, drżące z zimna w lodowatych granitowych salach. Wszyscy zebrali się wokół jego łóżka, czekając z szacunkiem — żywi po prawej stronie, martwi po lewej.

Czterech jego synów nie żyło — Secundus, Kwintus, Kwartus i Sekstus. Stali teraz bez ruchu — szare postaci, milczące i niematerialne. Trzej pozostali wciąż żyli — Pri-mus, Tertius i Septimus. Czekali zakłopotani po prawej stronie komnaty, przestępując z nogi na nogę, drapiąc się po nosach i policzkach, jakby zawstydzeni milczeniem i opanowaniem swych martwych braci. W ogóle nie patrzyli w ich stronę, udając, jak najlepiej umieli, że w lodowatej sypialni oprócz nich i ojca nie ma nikogo innego. Przez wielkie dziury okien w granitowej ścianie wpadały do środka powiewy zimnego wiatru. Może rzeczywiście nie widzieli swych martwych braci, a może starali się ignorować ich obecność, bo sami ich zabili (każdy po jednym, oprócz Septimusa, który zamordował zarówno Kwintusa, jak i Sekstusa: pierwszego otruł, dosypując trucizny do pikantnej potrawy z węgorzy, przy drugim postawił na szlachetną prostotę i po prostu zepchnął go z urwiska, gdy pewnej nocy podziwiali szalejącą w dole burzę). Być może lękali się swego poczucia winy, samych duchów bądź kary — ich ojciec tego nie wiedział.

W głębi ducha Osiemdziesiąty Pierwszy Władca liczył na to, że do czasu, gdy nadejdzie koniec, sześciu z siedmiu młodych paniczów zginie, pozostawiając tylko jednego żywego, i on właśnie zostanie Osiemdziesiątym Drugim Władcą Cytadeli Burz i Panem Najwyższych Turni. Ostatecznie kilkaset lat wcześniej on także w ten właśnie sposób zdobył swój tytuł.

Lecz dzisiejsza młodzież była słaba i wydelikacona. Brakło jej energii, wigoru i zapału, który pamiętał z czasów, gdy sam był młody…

Ktoś coś mówił. Władca z trudem skupił na nim uwagę.

— Ojcze — powtórzył Primus głębokim, donośnym głosem. — Jesteśmy tu wszyscy. Jakie są twoje życzenia ?

Starzec spojrzał na niego. Z upiornym świstem zaczerpnął haust rozrzedzonego, mroźnego powietrza, a potem odparł wyniosłym tonem, twardym jak sam granit:

Перейти на страницу:

Похожие книги

Неудержимый. Книга I
Неудержимый. Книга I

Несколько часов назад я был одним из лучших убийц на планете. Мой рейтинг среди коллег был на недосягаемом для простых смертных уровне, а силы практически безграничны. Мировая элита стояла в очереди за моими услугами и замирала в страхе, когда я выбирал чужой заказ. Они правильно делали, ведь в этом заказе мог оказаться любой из них.Чёрт! Поверить не могу, что я так нелепо сдох! Что же случилось? В моей памяти не нашлось ничего, что бы могло объяснить мою смерть. Благо судьба подарила мне второй шанс в теле юного барона. Я должен восстановить свою силу и вернуться назад! Вот только есть одна небольшая проблемка… как это сделать? Если я самый слабый ученик в интернате для одарённых детей?Примечания автора:Друзья, ваши лайки и комментарии придают мне заряд бодрости на весь день. Спасибо!ОСТОРОЖНО! В КНИГЕ ПРИСУТСТВУЮТ АРТЫ!ВТОРАЯ КНИГА ЗДЕСЬ — https://author.today/reader/279048

Андрей Боярский

Попаданцы / Фэнтези / Бояръ-Аниме