W piątek rano w drodze na uczelnię poszedłem do kościoła. Potem miałem zajęcia do późnego popołudnia. Wieczorem bytem umówiony z matką Natalii. Wybiegłem z instytutu, śpiesząc się na autobus. Przy wjeździe na parking instytutu stała czarna wołga. W otwartych drzwiach, na siedzeniu obok kierowcy, siedział ojciec Natalii i palił papierosa. Zauważył mnie. Wyrzucił niedopałek papierosa na ulicę, wstał, poprawił krawat i zaczął iść w moim kierunku. Zbliżył się do mnie, stanął bardzo blisko mnie i powiedział zupełnie obcym, nienaturalnym głosem, jak gdyby wypowiadał formułkę setki razy ćwiczonej roli:
– Natalia dzisiaj nad ranem umarła. Wczoraj zmiażdżyła ją koparka na podwórzu przed kliniką. Ten chłopiec, którego próbowała wypchnąć spod koparki, ma amputowane obie nogi. On nie zauważył koparki i nie mógł też jej usłyszeć. Operator koparki był zamroczony alkoholem, gdy to się stało. Od wczoraj go szukają.
Nie mogłem tego więcej słuchać. Od pewnego momentu każde słowo, które wypowiedział, było jak uderzenie kamieniem w głowę. Zatkałem mu dłońmi usta. On próbował mówić dalej, gryząc mi dłonie. Gdy uwolnił się z mojego uścisku, odwróciłem się i zacząłem uciekać. Słyszałem tylko, jak krzyczy za mną. To było jak skowyt.
– Jakub, zaczekaj… Jakub, nie uciekaj… Jakub, nie rób mi tego. Jakub, nie zostawiaj mnie teraz samego, proszę! Jakub, ją trzeba stamtąd przywieźć. Ja tego nie zrobię. Jakub, kurwa…
Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem i ktoś mnie na podwórku bardzo skrzywdził, to biegłem do domu. Znowu było tak jak wtedy. Gdy mój ojciec otworzył drzwi, przytuliłem się do niego tak mocno, jak mogłem. Nie pytał o nic. Było tak jak wtedy. Już tak nie bolało.
– Natalia nie żyje – wyszeptałem w jego ramię po chwili.
– Synku…
Tej nocy zrozumiałem, dlaczego mój ojciec pił, gdy umarła mama. Wódka była tej nocy jak tlen. Znowu można było oddychać.
Rano stałem pod drzwiami mieszkania Natalii. Otworzyła młoda kobieta w czepku pielęgniarki.
– Tej pani nie ma w domu. Proszę przyjść za kilka dni – powiedziała. W tym momencie ukazała się za nią matka Natalii. Była zupełnie siwa. Posiwiała tej nocy.
Zatrzasnęła drzwi. Słyszałem straszny krzyk, zbiegając po schodach.
Mój ojciec czekał w taksówce na dole.