Ten śliczny student od Alicji (tak na marginesie, Alicja jak zwykle uważa, że jest bardzo i „ostatecznie", cokolwiek to znaczy, zakochana w studencie) pracował kiedyś w czasie wakacji dla pewnej niemieckiej wdowy po francuskim przemysłowcu, który wywiózł ją z Niemiec i zamknął w złotej klatce ogromnego domu w południowo-zachodniej części Paryża. Jak myślisz, co mógł robić śliczny student z Polski dla wtedy już ponad czterdziestoletniej wrażliwej wdowy, która ma 3 kucharki, tabun sprzątaczek, 2 ogrodników, szofera i weterynarza „pod telefonem"? Alicja, gdy jest zakochana, nigdy nie zadaje takich bezsensownych pytań.
Studenta zaprosiła wdowa, student zaprosił Alicję (bo co mógł zrobić, gdy Alicja nie odstępowała go na krok), a Alicja zaprosiła nas. Wdowie było to obojętne, bo zależało jej bardzo na zobaczeniu po latach swojego studenta.
Wdowa podesłała pod hotel dwie limuzyny, bo zrozumiała, że student ma kilkunastu przyjaciół, a nie trzy przyjaciółki. Mimo że student recytuje Alicji wiersze po francusku, jego francuski nie jest wcale najlepszy. Przynajmniej ten w mowie. Dom, w którym rezyduje wdowa – bo ona sama twierdzi, że mieszka na Mauritiusie, a w Paryżu tylko rezyduje – jest podobny do Belwederu, tyle że większy. Wdowa jest blondynką o smutnych oczach, które mają, głównie na skutek wielu operacji, niedefiniowalny kształt. Wdowa ma dwie przypadłości,