Przecież wszystkie zwierzęta stworzył On sam. Poza tym zwierzęta nie muszą cierpieć z powodu grzechu pierworodnego, bo go nie popełniły. To nie ich prapramatka zerwała Owoc z drzewa wiedzy, aby dostąpić wiedzy i zaznać odrobiny rozkoszy. Nie było żadnego konia i żadnej klaczy, które trzeba by przeganiać z raju. Zwierząt nie dotyczy, o czym wiesz lepiej niż ja, żadna zbiorowa odpowiedzialność – to najbardziej odpycha mnie od religii, ta bezsensowna zbiorowa odpowiedzialność – za zachowanie grzesznej kobiety, która namówiła na jabłko słabego mężczyznę, który natychmiast poskarżył się Bogu. Zwierzęta nie muszą ubiegać się o odkupienie.
Tak na marginesie. Jakubku, mógłbyś chociaż raz pochwalić moją teologiczną erudycję. Jestem pewna, że choć nie święcę pisanek na Wielkanoc, wiem więcej o zmartwychwstaniu Chrystusa niż wielu ministrantów w kościele na moim osiedlu. Pochwalisz?
A może to cierpienie zwierząt jednak ma znaczenie? Może tylko Bóg jest tak zajęty wymyślaniem nowych form cierpienia grzesznych ludzi, że na zaradzenie cierpieniu bezgrzesznych zwierząt nie ma już po prostu czasu i odkłada to na później?
Nie pisz mi tylko, że taka jest logika świata. O tym, że to nieprawda, wie nawet moja głęboko i naprawdę wierząca sąsiadka po podstawówce i dlatego zapisała się do Ligi Ochrony Zwierząt.
Pytam, bo ostatnio widziałam w telewizji reportaż z pewnej rzeźni na południu Polski. Kamera w szerokim ujęciu i ze wszelkimi szczegółami pokazała wiszące za nogi w dół krowy
Jak znam Kościół, to oni pewnie mają i na te zwierzęta jakieś zgrabne wytłumaczenie. Jakubku, jeśli je znasz, to mi wytłumacz. Proszę.
ON: Nie, nie mają. Wytłumaczenie jest wyjątkowo niezgrabne i mało kogo przekonuje. Jeśli już zdążyłaś się uspokoić po tym ataku dumy i triumfu, że „tak właśnie myślałaś", i obiecasz mi, że postarasz się przeczytać to bez uczucia wyższości, napiszę Ci wszystko, co wiem na ten temat.
ONA: Nie miałam uczucia triumfu. Zwierzęta są dla mnie o wiele ważniejsze niż chwilowa przewaga bezdusznego ateizmu nad miłosiernym chrześcijaństwem. Dlatego nie mam żadnych trudności z obiecaniem Ci tego, o co prosisz. Jak więc chrześcijanie tłumaczą przyzwolenie Boga na cierpienie zwierząt?