Harlan zaczerwienił się.
— No więc? Noys:
— Nauczyliśmy się przyglądać Rzeczywistości i znaleźliśmy Stan Podstawowy, tak jak ci mówiłam. Odnaleźliśmy również Zmianę, która zniszczyła Stan Podstawowy. Nie była to żadna Zmiana przeprowadzona przez Wieczność — to sam fakt istnienia Wieczności. Każdy system podobny do Wieczności, który pozwala ludziom wybierać sobie przyszłość, skończy się wyborem bezpieczeństwa i przeciętności, wykluczających zdobycie gwiazd. Samo istnienie Wieczności unicestwiło Imperium Galaktyczne. Żeby je odbudować, trzeba skończyć z Wiecznością.
Liczba Rzeczywistości jest nieskończona. Liczba różnych podgrup Rzeczywistości jest również nieskończona. Na przykład, liczba Rzeczywistości zawierających Wieczność jest nieskończona; liczba Rzeczywistości, w których Wieczność nie istnieje, jest również nieskończona. Lecz moi ludzie wybrali spośród nieskończoności tę grupę, która zawierała mnie.
Nie miałam z tym nic wspólnego. Nauczyli mnie mojej pracy, tak jak Twissell i ty nauczyliście Coopera. Lecz liczba Rzeczywistości, w których pozostawałam agentką niszczącą Wieczność, była również nieskończona. Ale ja wybrałam tę właśnie, która zawiera ciebie.
Harlan spytał:
— Dlaczego ją wybrałaś? Noys odwróciła oczy.
— Ponieważ cię kochałam. Kochałam cię na długo przedtem, nim cię poznałam.
Harlan był wstrząśnięty. Wypowiedziała to z głęboką szczerością. Pomyślał z mdlącym uczuciem: aktorka… i powiedział:
— To śmieszne.
— Czyżby? Przestudiowałam Rzeczywistości będące do mojej dyspozycji. Zanalizowałam Rzeczywistość, w której przybywałam do 482, spotykałam najpierw Finge’a, a potem ciebie… Tę, w której odwiedzałeś mnie i kochałeś, z której zabrałeś mnie do Wieczności i w daleką przyszłość do mego Stulecia, w której źle skierowałeś Coopera, a potem ty i ja wracaliśmy do Prymitywu. Żyliśmy w Prymitywie przez resztę, dni. Widziałam, jak żyjemy razem i jesteśmy szczęśliwi, a ja cię. kochałam. To nic śmiesznego. Wybrałam te. właśnie Rzeczywistość, by nasza miłość mogła być prawdziwa. Harlan:
— Fałsz. Wszystko fałsz. Jak możesz się spodziewać, że ci uwierzę? — Urwał, a potem dodał nagle: — Czekaj! Mówisz, że już to wszystko z góry wiedziałaś. Wszystko, co się zdarzy?
— Tak.
— Więc kłamiesz. Wiedziałabyś, że będę cię trzymał na muszce. Wiedziałabyś, że cię zdemaskuję. Co na to odpowiesz?
Westchnęła lekko:
— Powiedziałam ci, że istnieje nieskończona liczba podgrup Rzeczywistości. Obojętne, jak dokładnie ogniskujemy określoną Rzeczywistość, zawsze przedstawia się ona jako nieskończona liczba bardzo podobnych Rzeczywistości. Trafiają się mętne obrazy. Im dokładniej ogniskujemy, tym mniej niewyraźnych miejsc, lecz doskonałej ostrości nie udaje się nigdy osiągnąć. Jedna mała plamka potrafi zniszczyć wszystko.
— Co takiego na przykład?
— Musiałeś przybyć w daleką przyszłość, gdy zapora przy 100 000 Stuleciu zostanie usunięta, i zrobiłeś to. Lecz miałeś wrócić sam. Dlatego byłam tak zaskoczona, gdy zobaczyłam z tobą Kalkulatora Twissella.
Znowu Harlan się zmieszał. Jak ona potrafiła logicznie wszystko łączyć! Noys:
— Byłabym jeszcze bardziej zaskoczona, gdybym w pełni uświadomiła sobie znaczenie tej odmiany. Gdybyś przybył sam, zabrałbyś mnie do Prymitywu, tak jak to zrobiłeś. Tam z miłości do ludzkości, z miłości do mnie, zostawiłbyś Coopera. Wasz krąg zostałby przerwany. Wieczność skończyłaby się, żylibyśmy tu razem bezpiecznie.
Lecz ty przybyłeś z Twissellem, wprowadzając przypadkowe odchylenie. Po drodze Kalkulator podzielił się z tobą swoimi myślami na temat Ukrytych Stuleci i zapoczątkował w tobie łańcuch dedukcji, który skończył się twoim zwątpieniem w moją szczerość. Skończył się eksploderem wycelowanym we mnie… To byłoby wszystko, Andrew. Możesz mnie zastrzelić. Nic nie stoi na przeszkodzie.
Harlana bolała dłoń od kurczowego ściskania uchwytu broni. W oszołomieniu przełożył eksploder do drugiej raki. Czy w opowieści Noys była jakaś skaza? Potwierdzenie faktu, że Noys pochodzi z Ukrytych Stuleci, miało go skłonić do decyzji. Tymczasem jeszcze bardziej był rozdarty konfliktem, a świt się zbliżał.
Zapytał:
— Po co aż dwie próby zniszczenia Wieczności? Dlaczego Wieczność nie mogła się skończyć na zawsze, gdy wysłałem Coopera do 20 Stulecia? Wszystko by wtedy znikło.
— Ponieważ — powiedziała Noys — zniszczenie Wieczności nie wystarczy. Musimy zredukować do zera prawdopodobieństwo odrodzenia Wieczności w jakiejkolwiek formie. Więc jeszcze czegoś musimy dokonać tu, w Prymitywie: małej Zmiany. Wiesz, jak wygląda Minimum Potrzebnych Zmian. Muszę tylko wysłać list na półwysep zwany Italią, teraz w 20 Stuleciu. Obecnie mamy 19,32 Stulecia. Za parę centycenturii, zakładając, że wyślę list, pewien człowiek zacznie eksperymenty nad bombardowaniem uranu neutronami.
Harlana ogarnęła groza.
— Chcesz zmienić historię Prymitywu?
— Tak. Mamy ten zamiar. W nowej Rzeczywistości pierwsza nuklearna eksplozja odbędzie się nie w 30 Stuleciu, lecz w 19,45.
— Ale czy znacie niebezpieczeństwo? Potraficie je ocenić?