Читаем Gwiezdny pył полностью

A kiedy owej nocy znalazł się na łące, po raz pierwszy w życiu zapragnął pójść przed siebie, przejść przez! strumień i zniknąć wśród drzew po drugiej stronie. Myśl ta wprawiła go w nagłe zakłopotanie, niczym przybycie nieproszonych gości. Kiedy jednak dotarł do celu, odepchnął owe myśli, niczym człowiek, który przepraszaj gości i odchodzi, mamrocząc coś o tym, że jest z kimśl umówiony.

Księżyc zachodził.

Dunstan uniósł dłonie do ust i zahukał. Nikt nie odpowiedział. Niebo nad jego głową było ciemne — może niebieskie, fioletowe, lecz nie czarne. Płonęło na nim więcej gwiazd, niż potrafił ogarnąć jego umysł.

Zahukał ponownie.

— To hukanie — powiedziała mu wprost do ucha — zupełnie nie przypomina sówki. Głos śnieżnej sowy? Może. Może nawet puszczyka. Gdybym zatkała sobie uszy gałązkami, mogłabym uznać, że słyszę puchacza. Ale nie sówkę.

Dunstan wzruszył ramionami i uśmiechnął się głupio. Magiczna dziewczyna usiadła obok niego. Jej bliskość go oszałamiała. Wdychał jej zapach, czuł ją przez pory skóry. Pochyliła się ku niemu.

— Czy sądzisz, że rzuciłam na ciebie czar, piękny Dunstanie?

— Nie wiem.

Zaśmiała się i ów dźwięk przypominał szmer krystalicznego górskiego potoku, z bulgotem spływającego po kamieniach.

— Nie rzuciłam na ciebie zaklęcia, mój śliczny chłopcze. — Położyła się na trawie, patrząc w niebo. — Twoje gwiazdy — rzekła. — Jak wyglądają?

Dunstan położył się obok niej na zimnej łące i popatrzył w górę. Niewątpliwie gwiazdy wyglądały jakoś inaczej. Może miały w sobie dziś więcej barwy, bo lśniły na niebie niczym maleńkie klejnoty; może coś było nie tak z liczbą najmniejszych gwiazd, gwiazdozbiorów. W każdym razie kryło się w nich coś dziwnego i cudownego, ale też…

Leżeli obok siebie, wciąż patrząc w niebo.

— Czego pragniesz w życiu? — spytała magiczna dziewczyna.

— Nie wiem — przyznał. — Chyba ciebie.

— Ja pragnę wolności.

Dunstan ujął w dłoń srebrny łańcuszek, biegnący od jej przegubu do kostki i niknący w trawie. Szarpnął go. Był mocniejszy, niż się wydawał.

— Wykuto go z kociego oddechu, rybich łusek i światła księżyca, pomieszanych ze srebrem — poinformowała go dziewczyna. — Nie da się go zerwać, póki nie wypełnią się warunki zaklęcia.

— Ach tak. — Opuścił rękę.

— Nie powinien mi przeszkadzać, jest przecież bardzo długi, lecz świadomość jego obecności drażni mnie. Tęsknię też za krainą mego ojca. A czarownica nie jest najlepszą panią…

Umilkła. Dunstan przysunął się do niej. Uniósł dłoń ku jej twarzy i dotknął czegoś mokrego i ciepłego.

— Ależ ty płaczesz.

Nie odpowiedziała. Dunstan przyciągnął ją do siebie, niezdarnie ocierając jej twarz wielką dłonią, a potem pochylił się ku zapłakanemu obliczu dziewczyny i nieśmiało, nie wiedząc, czy zważywszy na okoliczności postępuje właściwie, pocałował ją w rozpalone usta.

Po chwili wahania jej wargi rozchyliły się, a język wsunął do jego ust. W tym momencie, pod dziwnymi gwiazdami, Dunstan na zawsze stracił serce.

Całował się już wcześniej z dziewczętami z wioski, ale nigdy nie posunął się dalej.

Jego dłoń odnalazła okryte jedwabną suknią małe piersi i musnęła ich twarde koniuszki. Dziewczyna przywarła do niego mocno, jakby tonęła, i zaczęła mu rozpinać koszulę i spodnie.

Była taka drobna. Bał się, że zrobi jej krzywdę, ale nie zrobił. Wiła się i wierciła tuż pod nim, wierzgając i sapiąc, i prowadząc go dłonią.

Obsypała jego twarz i pierś setkami płonących pocałunków, a potem znalazła się nad nim, dosiadając go, wzdychając i wybuchając śmiechem, spocona i śliska niczym rybka, a on wygiął plecy, wdzierając się w nią. Wypełniała mu głowę, ona i tylko ona. I gdyby znał jej imię, wykrzyknąłby je w głos.

Pod koniec chciał się wycofać, ona jednak zatrzymała go wewnątrz siebie. Oplotła nogami i naparła nań tak mocno, iż odniósł wrażenie, że oboje zajmują to samo miejsce we wszechświecie. Zupełnie jakby przez jedną oszałamiającą, niewiarygodną chwilę stali się jednością, dając i przyjmując, podczas gdy gwiazdy gasły na rozjaśnionym łuną przedświtu niebie.

Leżeli obok siebie, milcząc.

Magiczna dziewczyna poprawiła swą jedwabną szatę i znów była starannie ubrana. Dunstan z żalem naciągnął spodnie. Uścisnął mocno jej drobną dłoń. Pot sechł mu na skórze. Chłopak czuł się zmarznięty i samotny.

Teraz, gdy niebo nad nimi szarzało, widział ją. Wokół poruszały się zwierzęta, tupały konie; przebudzone ptaki zaczynały śpiewem witać dzień. Tu i tam, na łące, w namiotach, zaczynały poruszać się cienie.

— Uciekaj już — powiedziała cicho i spojrzała na Dunstana niemal z żalem, oczami fioletowymi niczym cirrusy wysoko na porannym niebie. A potem pocałowała go lekko w usta, wargami o smaku soczystych jeżyn. Wstała i wróciła do wozu zaparkowanego za kramem.

Oszołomiony i samotny Dunstan przeszedł przez jarmark. Czuł się w tej chwili znacznie starszy, niż wskazywałoby na to jego osiemnaście lat.

Wrócił do obory, zdjął buty i zasnął. Gdy się ocknął, słońce stało już wysoko na niebie.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Неудержимый. Книга I
Неудержимый. Книга I

Несколько часов назад я был одним из лучших убийц на планете. Мой рейтинг среди коллег был на недосягаемом для простых смертных уровне, а силы практически безграничны. Мировая элита стояла в очереди за моими услугами и замирала в страхе, когда я выбирал чужой заказ. Они правильно делали, ведь в этом заказе мог оказаться любой из них.Чёрт! Поверить не могу, что я так нелепо сдох! Что же случилось? В моей памяти не нашлось ничего, что бы могло объяснить мою смерть. Благо судьба подарила мне второй шанс в теле юного барона. Я должен восстановить свою силу и вернуться назад! Вот только есть одна небольшая проблемка… как это сделать? Если я самый слабый ученик в интернате для одарённых детей?Примечания автора:Друзья, ваши лайки и комментарии придают мне заряд бодрости на весь день. Спасибо!ОСТОРОЖНО! В КНИГЕ ПРИСУТСТВУЮТ АРТЫ!ВТОРАЯ КНИГА ЗДЕСЬ — https://author.today/reader/279048

Андрей Боярский

Попаданцы / Фэнтези / Бояръ-Аниме