Читаем Fiora i Wspaniały полностью

- Odwagi, moje dziecko, gdyż opowiem ci straszną, choć zarazem piękną i wzruszającą historię. Hieronima, w swej nienawiści, zapamiętała tylko jej aspekty najokropniejsze... Czy przypominasz sobie ten hennin z koronki, który ci ongiś pokazałem i który Sandro Botticelli przedstawił na obrazie?

Zauważyłaś plamy krwi, a ja nie chciałem odpowiedzieć na twoje pytania.

- Powiedziałeś, że odpowiesz na nie później, kiedy stanę się kobietą.

Teraz nią jestem.

- Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłem - powiedział Francesco, gładząc jedwabiste włosy córki. - Tamtego dnia okłamałem cię. Nie miałem zamiaru powiedzieć ci prawdy, ponieważ chciałem, aby znikła ona wraz ze mną i Leonardą. My dwoje dobrze jej strzegliśmy. Zdradził ją człowiek, w którego wierność wierzyłem...

- Ludzie z Montughi i okolicy mówią, że ta Hieronima ma ogień w zadku - burknęła Leonarda. – Rozmawiałyśmy o tym z Żanetą, ale jej mąż uciszał nas ze strachu przed teściem Hieronimy. Może zresztą byłoby dobrze poinformować go o prowadzeniu się jego synowej?

- Zagroziłem tym mojej kuzynce, ale nie przestraszyła się. Dobrze wie, że ten stary łobuz nie zawahałby się, musząc wybierać między jej złym prowadzeniem a perspektywą położenia ręki na moim majątku... Zadowoliłby się późniejszym ukaraniem grzesznicy. Powinna o tym jednak pomyśleć. Ale dla nas już byłoby za późno.

 - Ojcze - poprosiła Fiora - zostawmy na razie tę kobietę! Przyprowadziłeś mnie tutaj, żeby opowiedzieć mi historię mojej matki, a wiem tylko, że zginęła tragicznie. Czy powiesz mi jak?

- Na szafocie. Została ścięta jednocześnie z twoim prawdziwym ojcem.

Nazywali się Jan i Maria de Brevailles...

- Już słyszałam to nazwisko...

- Proszę cie, Fioro, nie przerywaj mi. I tak ciężko mi wracać do tych chwil, gdy wszystko się dla mnie zmieniło.

Okazując skruchę, Fiora złożyła pocałunek na dłoni ojca i trzymała ją w uścisku, podczas gdy on, patrząc na portret, zaczął swą opowieść.

- W czasie bezsennych nocy często przeżywałem szczegóły tego szarego i zimnego, grudniowego dnia, kiedy przybyłem do Dijon, stolicy burgundzkich książąt. To piękne miasto, które dobrze znałem i w którym lubiłem się zatrzymywać na odpoczynek...

 Powoli głos opowiadającego, początkowo nieco zduszony, wzmocnił się i odzyskał barwę. Będąc poetą, jak wszyscy niemal florentczycy, Francesco miał dar opowiadania i zmysł ewokacji. Przed oczami słuchających go kobiet nakreślił zadziwiająco pewną kreską obraz placu wypełnionego milczącym tłumem, zasłuchanego w dźwięki żałobnego dzwonu. Drżącym z bólu głosem ukazał parę pięknych, młodych skazańców, tak promiennych w nędznym wózku kata, że zdawali się jechać triumfalnym rydwanem, sylwetkę przygnębionego, starego księdza, ponurą postać zamaskowanego kata, wzruszenie widzów i wzburzenie jego własnej duszy wobec śmierci tej uroczej młodej kobiety. Mówił o Régnaulcie du Hamelu, a wymawiając jego nazwisko poczuł w ustach gorzki smak jego nienawiści i bezlitosnego okrucieństwa. Powtórzył opowiadanie Antoniego Charrueta głosem drżącym ze wzruszenia, gdy przywoływał obraz cierniowej drogi przebytej przez Marię w domu męża i rozpaczliwych wysiłków jej matki, aby uzyskać ułaskawienie, którego dwa razy bezlitośnie jej odmówiono. W końcu powiedział, jak uratował od śmierci niemowlę, postanowił uznać dziecko za własne i jak Leonarda samorzutnie ofiarowała się zaopiekować pozbawioną matki dziewczynką.

Kiedy skończył, Leonarda płakała, lecz oczy Fiory błyszczały gniewem i oburzeniem.

- Wszyscy ci ludzie bardziej zasługiwali na śmierć niż... moi biedni rodzice! Przede wszystkim ten nędznik du Hamel i ten ojciec, który nie chciał bronić swych dzieci. I na koniec książę Filip i hrabia de Charoláis, którzy nie chcieli się ulitować, żądając publicznej egzekucji, upodlającego grobu, tej hańby!

- Książę Filip nie żyje, Fioro. Co do hrabiego de Charoláis, jest on teraz księciem Karolem, tym Zuchwałym, któremu pan de Selongey ślubował bezwzględną wierność...

Wspomnienie nazwiska męża przywołało Fiorę do rzeczywistości.

- Filip!... wspominał o Janie de Breevailles! Znał go dawno temu. gdy był paziem hrabiego de Charolais. Zauważył moje podobieństwo do ojca... Czy... czy on też wiedział?

- Tak... I właśnie dlatego, że on wszystkim wiedział zgodziłem się na wasz ślub.

Fiora wstała tak gwałtownie, że potrąciła stół, z którego spadło kilka kartek.

- Nie mów mi tylko, że użył tego samego sposobu co ta okropna Hieronima: niegodziwego szantażu?

 Beltrami poszukał wzrokiem wsparcia u Leonardy. Czy po tym wszystkim, co opowiedział Fiorze, mógł wymierzyć jej jeszcze jeden cios? Była zbyt młoda, by go znieść... Ale Leonarda, otarłszy oczy, również się podniosła i stanęła za młodą kobietą, jakby obawiając się, że zemdleje ona w wyniku wstrząsu.

- Trzeba jej powiedzieć całą prawdę, panie Francesco. Jest silna. Są rzeczy, których nie powinna odkrywać sama. To byłoby dla niej jeszcze cięższe.

Перейти на страницу:

Похожие книги