Ramzes natychmiast przyjął kapłana, który upadłszy na ziemię podał władcy pierścień, na widok którego faraon pobladł.
— Co to znaczy?… — zapytał pan.
— Samentu nie żyje… — odpowiedział posłannik.
Ramzes przez chwilę nie mógł wydobyć głosu. Wreszcie rzekł:
— Jak się to stało?…
— Zdaje się — mówił kapłan — że Samentu został odkryty w jednej z sal Labiryntu i sam się otruł, aby uniknąć mąk… I zdaje się, że odkrył go Mefres, przy pomocy jakiegoś Greka, który ma być bardzo podobny do waszej świątobliwości…
— Znowu Mefres i Lykon!.. — zawołał z gniewem Tutmozis. — Panie — zwrócił się do faraona — czyliż nigdy nie uwolnisz się od tych zdrajców?
Jego świątobliwość znowu zwołał poufną radę do swej komnaty. Wezwał na nią Hirama tudzież kapłana, który przyszedł z pierścieniem Samentu. Pentuer nie chciał w naradzie przyjmować udziału, a czcigodna królowa Nikotris sama na nią przyszła.
— Widzę — szepnął Hiram do Tutmozisa — że po wypędzeniu kapłanów baby zaczną rządzić Egiptem…
Gdy zebrali się dostojnicy, faraon dał głos posłannikowi Samentu. Młody kapłan nie chciał nic mówić o Labiryncie. Natomiast szeroko rozwodził się nad tym, że świątynia Ptah wcale nie jest bronioną i że dość byłoby kilkudziesięciu żołnierzy, aby zabrać wszystkich, którzy w niej się ukrywają.
— Ten człowiek jest zdrajcą!.. — krzyknęła królowa.
— Sam kapłan namawia was do gwałtu nad kapłanami…
Ale w twarzy posłannika nie drgnął żaden muskuł.
— Czcigodna pani — odparł — jeżeli Mefres zgubił mego opiekuna i mistrza Samentu, byłbym psem, gdybym nie szukał zemsty. Śmierć za śmierć…
— Podoba mi się ten młody! — szepnął Hiram.
Rzeczywiście w zebraniu powiało jakby świeższe powietrze. Jenerałowie wyprostowali się, cywilni dostojnicy patrzyli na kapłana z ciekawością, nawet twarz faraona ożywiła się.
— Nie słuchaj go, synu mój!.. — błagała królowa.
— Jak myślisz — odezwał się nagle faraon do młodego kapłana — co uczyniłby teraz święty Samentu, gdyby żył?…
— Jestem pewny — odparł energicznie kapłan — że Samentu wszedłby do świątyni Ptah, bogom spaliłby kadzidło, ale ukarałby zdrajców i morderców…
— A ja powtarzam, że ty jesteś najgorszy zdrajca!.. — zawołała królowa.
— Spełniam tylko mój obowiązek — odparł niewzruszony kapłan.
— Zaprawdę, ten człowiek jest uczniem Samentu!.. — wtrącił Hiram. — On jeden jasno widzi, co nam pozostaje do zrobienia…
Wojskowi i cywilni dostojnicy przyznali Hiramowi słuszność, a wielki pisarz dodał:
— Skoro zaczęliśmy walkę z kapłanami, należy jej dokończyć, tym bardziej dziś, gdy mamy listy dowodzące, że Herhor układa się z Asyryjczykami, co jest wielką zdradą państwa…
— On prowadzi politykę Ramzesa XII — wtrąciła królowa.
— Ależ ja jestem Ramzes XIII!.. — już niecierpliwie odpowiedział faraon.
Tutmozis podniósł się z krzesła.
— Panie mój — rzekł — pozwól mi działać. Jest rzeczą bardzo niebezpieczną przeciągać ten stan niepewności, jaki panuje w rządzie, a byłoby zbrodnią i głupotą nie skorzystać z okazji.
Skoro mówi ten kapłan, że świątynia nie jest broniona, pozwól mi, abym poszedł do niej z garstką ludzi, których sam wybiorę…
— Ja z tobą — wtrącił Kalipos. — Według mego doświadczenia nieprzyjaciel triumfujący jest najsłabszy. Jeżeli więc zaraz wpadniemy do świątyni Ptah…
— Nie potrzebujecie wpadać, ale wejść tam jako wykonawcy rozkazów faraona, który poleca wam uwięzić zdrajców — odezwał się wielki pisarz. — Na to nie potrzeba nawet siły… Ileż to razy jeden policjant rzuca się na gromadę złodziejów i chwyta, ilu chce…
— Syn mój — odezwała się królowa — ustępuje pod naciskiem waszych rad… Ale on nie chce gwałtu, zabrania wam…
— Ha, jeżeli tak — odezwał się młody kapłan Seta — więc powiem jego świątobliwości jeszcze jedną rzecz…
Parę razy odetchnął głęboko, lecz mimo to dokończył stłumionym głosem:
— Na ulicach Memfisu stronnictwo kapłańskie ogłasza, że…
— Że co?… mów śmiało — wtrącił faraon.
— Że wasza świątobliwość jesteś obłąkany, że nie masz święceń arcykapłańskich ani nawet królewskich i że… można złożyć was z tronu…
— Tego właśnie obawiam się — szepnęła królowa.
Faraon zerwał się z fotelu.
— Tutmozisie! — zawołał głosem, w którym było czuć odzyskaną energię. — Bierz wojska, ile chcesz, idź do świątyni Ptah i — przyprowadź mi Herhora i Mefresa oskarżonych o wielkie zdrady. Jeżeli usprawiedliwią się, powrócę im moją łaskę; w razie przeciwnym…
— Czy zastanowiłeś się?… — przerwała królowa.
Tym razem oburzony faraon nie odpowiedział jej, a dostojnicy poczęli wołać:
— Śmierć zdrajcom!.. Od kiedyż to w Egipcie faraon ma poświęcać wierne sługi dla wyżebrania sobie łaski nikczemników!..
Ramzes XIII wręczył Tutmozisowi paczkę listów Herhora do Asyrii i rzekł uroczystym głosem:
— Aż do uśmierzenia buntu kapłanów przelewam moją władzę na osobę naczelnika gwardii, Tutmozisa. Teraz jego słuchajcie, a ty, czcigodna matko, do niego zwracaj się ze swymi uwagami.
— Mądrze i sprawiedliwie czyni pan!.. — zawołał wielki pisarz. — Faraonowi nie wypada borykać się z buntem a brak energicznej władzy może nas zgubić…
Wszyscy dostojnicy schylili się przed Tutmozisem.