Читаем S@motność w sieci полностью

– Jakub, gdzie ty chodzisz po nocy? Dzwonię do ciebie od dwóch godzin! Możesz rejestrować, co mówię? Okay, możesz. Więc słuchaj uważnie. Nie lecisz dzisiaj do Nowego Jorku. Lecisz do Filadelfii. Tam weźmiesz taksówkę do Princeton. To tylko czterdzieści pięć minut, jeśli nie ma korków. Ten profesor biologii molekularnej w Princeton czeka na ciebie. Elektroniczny bilet na lot do Filadelfii będzie czekał przy odprawie pasażerów. Numer biletu przefaksowałam do recepcji hotelu. Twój samolot z Nowego Orleanu do Filadelfii startuje o jedenastej rano twojego czasu. Wszystkie loty załatwiłam tak jak lubisz, w Delcie. Cieszysz się, prawda? Masz dwie godziny więcej spania! W Princeton zainstalujesz im program. Pamiętaj, tylko demo. Żadnej pełnej wersji. Tak jak jest w kontrakcie. Demo ma ich podniecić na tyle, aby kupili od nas pełną wersję. Zainstaluj im to tylko w komputerach kliniki. Opowiedz im ładnie, tak jak ty to umiesz. Muszą poczuć, że bardzo tego potrzebują. Załatwiłam ci tam w Princeton pokój w Hyatt. To hotel zaraz przy klinice. Numer rezerwacji też jest w faksie. Jakub, nawet nie myśl o zostawieniu mnie tu w Monachium i przeniesieniu się do Princeton. Ja wiem, że chodzą ci po głowie takie pomysły, żeby przenieść się do Stanów, ale nie rób mi tego. Nie zostawiaj mnie, proszę, samej z tymi Niemcami!

Uśmiechnął się. I chociaż to był żart, wiedział, że było w nim wiele prawdy. Christiane była absolutnie nietypową Niemką. Spontaniczną, nieuporządkowaną, niezorganizowaną, wrażliwą, porywczą i okazującą uczucia. Zawsze wyrzucała mu, że to ona uczy się od niego niemieckości, podczas gdy on jej mówił, że jest tak słowiańsko „rozmemłana" i czas przecieka jej przez palce. Wiedział, że jest jej najlepszym przyjacielem. Rozczulał ją miseczką truskawek w lutym, kwiatami na biurku 8 marca, chociaż nikt w Niemczech nie obchodzi Dnia Kobiet, e-mailem w dniu jej imienin, a najbardziej noszeniem ciężkich kartonów z papierem do drukarek. On, profesor, nosił papier do drukarek sekretarce. Niektórzy koledzy naukowcy byli zbulwersowani takim demonstracyjnym aktem „brutalnego łamania struktury zależności". „No tak. To Polak. Oni zawsze muszą coś burzyć i łamać jakieś reguły" – myśleli pewnie. Christiane tylko na początku czuła się niezręcznie. Potem cieszyła się na dzień, w którym dostarczano im papier do drukarek. Uwielbiała demonstracyjnie pokazywać „tym Niemcom, jak naprawdę powinno traktować się kobiety". A on? On, chociaż wcale nie przepadał za „łamaniem reguł", po prostu nie potrafił inaczej.

Zwracał uwagę, aby w relacjach z Christiane nie posunąć się poza ramy przyjaźni. Wiedział, że mógł o wiele dalej. Ale nie chciał. Najpierw dlatego, że Christiane była już w stałym związku, gdy on pojawił się w instytucie. Pociągała go. Była na początku jedyną bliską mu osobą w Niemczech. W wielu momentach swoim sposobem bycia, reakcjami nawet przypominała mu Natalię. Może właśnie dlatego nie chciał przekroczyć tej granicy. Nie chciał burzyć czegoś i nie móc zbudować na tym miejscu niczego innego. Pobyt w Niemczech traktował od początku jako coś przejściowego. Taką „poczekalnię" w drodze do celu. Jego celem była Ameryka. Uważał, że w poczekalni – Christiane naśmiewała się z patosu tego stwierdzenia – nie powinno zasadzać się żadnych drzew. Był w tej poczekalni już kilka ładnych lat i miał czasami wrażenie, że Christiane czeka tam na coś razem z nim.

W pierwszej chwili, gdy usłyszał o tym planie z Princeton, chciał protestować. Pomyślał jednak o tych dwóch godzinach snu i powiedział:

– Chrissie – lubiła, gdy spieszczał jej imię właśnie tak – nie zostawię cię samej z tymi Niemcami. Teraz, gdy już nauczyłem cię pić wódkę jak prawdziwy Polak, byłoby mi szkoda. Rozumiem. Lecę do Filadelfii dzisiaj o jedenastej. Wystaw mi na serwer FTP tę dokumentację dla Princeton. Nie mam jej w moim laptopie, bo zupełnie nie spodziewałem się tej wycieczki. Znajdziesz ją w komputerze w moim biurze. On jest cały czas włączony. Chrissie, jak już będziesz w moim biurze, to proszę, podlej moje kwiaty. Nie zapomnisz? Postarasz się nie wchodzić na moje ICQ, gdy już będziesz w tym komputerze? To, co tam znajdziesz, i tak będzie po polsku. I proszę cię, nie ucz się polskiego tylko po to.

Zaśmiał się w słuchawkę. Chociaż Christiane obiecała mu, że „się postara", wiedział, że i tak nic z tych starań nie będzie. Z pewnością przejrzy całą historię jego korespondencji na ICQ. Christiane uwielbiała wiedzieć wszystko o wszystkich. On interesował ją zawsze najbardziej. Był w najlepszym wieku rozrodczym, był najmłodszym profesorem w ich instytucie, całował kobiety w rękę, a ona nawet nie mogła ustalić, z którymi lub z którą sypia. Nie mogła tego ustalić, bo nie sypiał z żadną. Chociaż Christiane trudno byłoby w to uwierzyć, od dawna już nie.

Перейти на страницу:

Похожие книги