Читаем Maszeńka полностью

Ganin pomyślał: “Co jest, u licha, że mi ktoś ciągle dziś zawraca głowę?"

– Otóż, Glebie Lwowiczu – bez ceregieli zaczął Ałfierow, ogarniając pokój spojrzeniem – kiedy pan się wyprowadza?

Ganin spoglądał nań z irytacją.

– Mam na imię Lew. Jeśli pan łaskaw zapamiętać.

– Czy pan się wyprowadzi przed sobotą? – zapytał Ałfierow, a w myślach rozważał: “Łóżko trzeba będzie ustawić inaczej, szafę przesunąć, odsłonić drzwi…"

– Tak, wyprowadzę się – odparł Ganin i znów jak wówczas, przy obiedzie, poczuł się bardzo niezręcznie.

– To świetnie – z ożywieniem podchwycił Ałfierow. – Przepraszam, że niepokoiłem, Glebie Lwowiczu.

I po raz ostatni obrzuciwszy pokój spojrzeniem, wyszedł z hałasem.

– Głupiec… – wymamrotał Ganin. – Do diabła z nim. O czym mi się przed chwilą tak przyjemnie myślało?… Ach, tak… noc, deszcz, biała kolumnada…

– Pani Lidio, pani Lidio! – wzywał głośno oleisty głos Ałfierowa.

“Nie sposób się od niego odczepić – pomyślał ze złością Ganin. – Nie będę tu dziś na obiedzie. Dosyć mam tego."

Asfalt na ulicy połyskiwał fioletem; słońce wplątywało się w koła samochodów. Obok knajpki znajdował się garaż; szczelina jego bramy ziała ciemnością i delikatnie tchnęła zapachem karbidu. Ten przypadkowy zapach pomógł Ganinowi przypomnieć sobie jeszcze wyraźniej tamten rosyjski deszczowy sierpień, tamten nurt uszczęśliwienia, w który przez cały ranek tak natarczywie wdzierały się cienie jego berlińskiego życia.

Wychodził z jasności dworu w ciemny, rozszemrany mrok, zapalał delikatny płomyczek w latarce roweru – i teraz, gdy przypadkiem odetchnął zapachem karbidu, wszystko sobie od razu przypomniał: mokra trawa, chłoszcząca po przesuwającej się łydce, po szprychach roweru, krążek mlecznego światła, wchłaniającego i rozpraszającego mrok, z którego wyłaniały się to sfalowana kałuża, lśniący kamyk, oblepione nawozem belki mostu, to wreszcie obracająca się furtka, przez którą się przeciskał, zawadzając ramieniem o miękkie, mokre liście akacji.

Z płynnego mroku wyłaniały się wówczas lekko wirujące kolumny, opłynięte tym właśnie delikatnym, białawym światłem rowerowej latarki i tam, na sze-ściokolumnowym krytym ganku cudzego dworu o zabitych oknach, witał go wonny chłód, pomieszany zapach perfum i zmoczonego szewiotu – i ten jesienny, ten deszczowy pocałunek był tak długi i tak głęboki, że potem pływały mu w oczach jasne, drżące plamy i jeszcze mocniejszy wydawał się rozległy, wielolistny, szeleszczący poszum deszczu. Mokrymi palcami otwierał szklaną ściankę latarki i gasił płomyk. Wiatr, ciężki i wilgotny, napierał z mroku. Maszeńka, siedząc obok Ganina na łuszczącej się balustradzie, głaskała go po skroniach chłodną dłonią i w ciemnościach dostrzegał niewyraźny kontur jej zmokniętej kokardy i uśmiechnięty blask oczu.

W lipach przed gankiem, w czarnym, kłębiącym się mroku deszczowe moce przetaczały się rozległymi zrywami, skrzypiały pnie, ujęte w żelazne kluby, podtrzymujące ich nadwątloną potęgę. Przy wtórze poszumów jesiennej nocy rozpinał jej bluzkę, całował w gorący obojczyk; milczała – połyskiwały tylko jej oczy – skóra na odsłoniętych piersiach powoli chłodniała od dotyku jego warg i wilgotnego nocnego wiatru. Prawie się do siebie nie odzywali, zbyt trudno było mówić. Kiedy wreszcie zapalał zapałkę, żeby spojrzeć na zegarek, Maszeńka mrużyła oczy i odrzucała z policzka mokre pasmo włosów. Obejmował ją jedną ręką, drugą ręką toczył, trzymając za siodełko, swój rower – w mżącym mroku oddalali się z tego miejsca, schodzili ścieżką ku mostowi i tam się żegnali – długo, gorzko, jak przed wielkim rozstaniem.

Перейти на страницу:

Похожие книги

Отверженные
Отверженные

Великий французский писатель Виктор Гюго — один из самых ярких представителей прогрессивно-романтической литературы XIX века. Вот уже более ста лет во всем мире зачитываются его блестящими романами, со сцен театров не сходят его драмы. В данном томе представлен один из лучших романов Гюго — «Отверженные». Это громадная эпопея, представляющая целую энциклопедию французской жизни начала XIX века. Сюжет романа чрезвычайно увлекателен, судьбы его героев удивительно связаны между собой неожиданными и таинственными узами. Его основная идея — это путь от зла к добру, моральное совершенствование как средство преобразования жизни.Перевод под редакцией Анатолия Корнелиевича Виноградова (1931).

Виктор Гюго , Вячеслав Александрович Егоров , Джордж Оливер Смит , Лаванда Риз , Марина Колесова , Оксана Сергеевна Головина

Проза / Классическая проза / Классическая проза ХIX века / Историческая литература / Образование и наука